Byli bardziej zdesperowani niż Sorin myślał. I tak jak przypuszczał wiedzieli w tej chwili niewiele więcej niż on sam. Zerknął ukradkiem na pozostałych. "Żeglarze to raczej z nich marni, ale będzie komu przynajmniej pokład zmywać." pomyślał w duchu. Brak odpowiedzi na swoje pytanie uznał jako brak ograniczeń jakichkolwiek działań z ich strony. Z tego akurat bardzo się cieszył. Dawało to niewątpliwie większe pole manewru. Nie miał się już nad czym zastanawiać. Sięgnął po jedno z piór ciągle sterczących z kałamarzy, umoczył i naskrobał swoje nazwisko na pergaminie. Pióro odłożył na bok a pergamin zwiną i położył bliżej Anathana. Gdy się wyprostował widać było na jego twarzy uśmiech. Odwrócił się od swoich obecnych pracodawców, staną naprzeciw Admirała, oparł dłoń na rękojeści swojego kordelasa i powiedział - To kiedy odbijamy Admirale? |