Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2009, 22:12   #86
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Grungan, Tupik, Maksymilian

Już we trójkę, niziołek, człowiek i krasnolud zagłębili się w czarną czeluść starej kopalni. Właściwie we czwórkę, gdyż Tupik ciągnął za uzdę swojego, najwidoczniej nie mającego ochoty na podziemne wędrówki, muła.



We wnętrzu góry było chłodno, wilgotno i ciemno. Cały czas słychać było odgłos padających na kamienne podłogi, kropel wody ściekającej z sufitów. Dochodziły do tego popiskiwania i szelest skrzydeł nietoperzy, gromadnie zasiedlających stropy korytarzy i jaskiń oraz piski szczurów, kryjących się po kątach.

Przeszli kilkanaście metrów wzdłuż szyn do dużej groty. Jej niewidoczny w mroku strop opierał się na kilkunastu rzeźbionych filarach. Pod jedną ze ścian stały otwarte, rozlatujące się kufry, w sąsiedztwie zmurszałych drewnianych stempli. Cała podłoga pomieszczenia zasypana była odłamkami skał, które w ciągu wielu lat poodpadały od sufitu. Tory kolejki rozwidlały się na środku groty, jedna odnoga prowadziła w lewo, druga w prawo. Na filarze stojącym przy rozwidleniu widoczny był, wyryty w kamieniu drogowskaz, prawdopodobnie oznaczający kierunki w jakich wiodły tory. Pod filarem widoczne były ślady obozowiska. Zagaszone ognisko i resztki posiłku wskazywały na to, że całkiem niedawno ktoś tutaj nocował.

Liev, Leonard

- A na cóż mnie miecz skoro mam topór? – spytał krasnolud, gładząc ostrze. Ruch ten był niemal erotyczny, jakby mężczyzna dotykał ukochanej kobiety. – Chciałeś miecz to masz. Jeno znajdź kogoś kto nauczy Cię nim machać. I trzymaj z daleka ode mnie to ostrze, ludziku!

Caleb odsunął się od wymachującego nowym nabytkiem, Leonarda i zaczął przyglądać się leżącym na podłodze szczątkom. Okutym butem kopnął jakieś w miarę świeże mięso, na którym pozostały resztki futra.

- Ma duże zębiska, szeroką szczękę i piekielnie mocny zacisk – stwierdził po chwili oględzin kawałka mięsa. –Dodajmy do tego rany naszego byłego towarzysza, a raczej tego co z niego ostało. Stawiałbym na pazury. Z tego co Liev mówi to długie na trzy cale. Co najmniej... Wielkie kurewstwo jest. Ale na szczęście nie ma go w domu. Ciekawym ino, czy jest na zewnątrz czy w środku...

Wygłaszając swoje mądrości, Caleb chodził pomiędzy resztkami gestykulując toporem. Po chwili, widząc, że jego towarzysze oddalili się nieco zamilkł i dołączył do nich. Weszli w korytarz, który chwilę wcześniej penetrował kislevczyk. Obok stojących w rzędzie górniczych wagoników, leżało zakrwawione i rozbebeszone ciało Axela.

Korytarz prowadził na zewnątrz. W wylocie tunelu, obramowane skałą widniały porośnięte lasem zbocza gór. Spomiędzy drzew wystawały postrzępione skały. Na tle nieba szybko przesuwał się jakiś ciemny, uskrzydlony kształt. Widać było wyraźnie, że zbliża się do wlotu do tunelu.



- Na zewnątrz... – warknął Caleb, mocniej ściskając trzonek topora.
- Gospodarz jest na zewnątrz – wyjaśnił widząc zdziwione spojrzenia swoich dwóch towarzyszy.
 
xeper jest offline