Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2009, 00:02   #373
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


Śmiech. Pełen pogardy i złowieszczej pewności siebie chichot. Sylwetka Orendila skrzywiła się jakby czarodziej otrzymał potężny cios w żołądek, a po chwili poczęła podrygiwać, by wyprostować się i wybuchnąć gromkim, iście szaleńczym rechotem.

- Nareszcie. - Wysyczał mag, a z całą jego sylwetką poczęło dziać się coś dziwnego. Zdawała się kruszyć, pękać i rozpadać niczym skruszona porcelana. - Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo nienawidziłem tego wcielenia...

Jeden z pierścieni, na dłoni czarownika błysnął przez chwilę łagodnym światłem, a przed Waszymi oczyma to co zwaliście Orendilem znikło. Człowiek, który stał na miejscu rudego maga począł się otrząsać z resztek dawnej postaci, niczym wąż zrzucający starą skórę.

- Taaaak! - Wychrypiał bladolicy stwór o wątłym, wychudzonym, trupim ciele, strząsając resztki orendilowego uśmieszku, ze swej twarzy, jakby to był tłuszcz po sutej kolacji. - Pozostaje mi jedynie podziękować Ci szlachetna pani strażniczko, za to, że mogę wreszcie być sobą. Zatem - oto ja - Rivilion Biała Żmija z Umbaru!

Roześmiał się ponownie, przyglądając się Wam szkarłatnymi ślepiami albinosa, kościstą dłonią o długich pazurach wodził po wątłej bródce porastającej mu skrzywioną twarz.



- Dzięki niech będą Nieujarzmionemu, że między Wami pojawiła się pani Narfin. Równie widać, przydatna co jej nieodżałowany brat. - Rzekł, a jego straszliwa twarz dalej pozostawała wykrzywiona w straszliwej parodii uśmiechu. - Gdyby nie ona z pewnością bym teraz usłyszał: "Orendilu co teraz, Orendilu broń nas..." Głupcy po stokroć, jakże jestem rad, że będę mógł Was zabić! A byłbym zapomniał... Tak, to jest pułapka...



Wiele rzeczy na raz się zdarzyło. Ognisko, które dotychczas zdawało się dogasać wybuchło wściekłym płomieniem, rozświetlając mrok wieczoru wściekłym blaskiem. Jeden ze strażników wrzasnął boleśnie i spadł z końskiego grzbietu. W jego nieruchomym ciele tkwiła, drgająca jeszcze, strzała o szkarłatnych lotkach. Jakby w ślad za nią z zarośli wypadło kilka przysadzistych sylwetek, a przed nimi poszybowały syczące strzały.

W tej samej chwili Galdor poderwał konia do skoku i ruszył ku czarnoksiężnikowi potężnie zamachnąwszy się trzymanym oburącz mieczem. Czy może być coś co powstrzyma wyćwiczone wysiłkiem wieków ramię rozgniewanego pierworodnego? Czy może być coś szybszego i celniejszego? Ze świstem i strasznym okrzykiem, na twarz noldora spadł prosto z nieba skrzydlaty pocisk, o ostrych pazurach i haczykowatym, śmiercionośnym dziobie. Elf targnął całym ciałem próbując pozbyć się skrzydlatej śmierci, która uderzyła wprost w jego oczy. Z jego dłoni wypadło pałające szkarłatem ostrze...

Lecz przed strzałami Manfenasa i Narfin Rivilion nie miał jak się ukryć. Poszybowały pewnie wycelowane, prosto ku zdradliwemu sercu czarownika. Blade ciało zachwiało się, rozległ się jęk nagłego bólu, tak przenikliwy i przeszywający, że zdaje się dochodzić z wszystkich stron na raz. Biały kształt w jednej chwili rozmył się, by zniknąć jakby rozwiany przez wiatr.


Na ten znak górale, którzy rzucili się na Was z cienia poczęli uciekać w przerażeniu...

- Zapłacicie mi z to... - Rozległ się głos i sami nie wiecie czy to w Waszych głowach, czy to z nagła zrywający się wicher go niósł. - Wszyscy razem i każdy z osobna...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 07-12-2009 o 00:27.
Avaron jest offline