Gdy Kastor wspomniał o prysznicach, Ashley również odwróciła się w tamtą stronę. Jakoś strasznego wstydu czy zażenowania nie odczuła, przecież już i tak rozbierała się przy nich wcześniej. Wzruszyła ramionami. - A no,... sami faceci -.
- Ty już wybrałaś sobie współlokatorkę, czy też będziesz tą szczęściarą, mającą pokoik dla siebie?
Dziewczyna spoglądnęła na miejsce które wskazywał Kastor, zlustrowała dwie postacie po czym potaknęła głową.
- Zdecydowanie jeśli mogę, wolę zostać szczęściarą - uśmiechnęła się - nie to że nie lubię towarzystwa, ale nie znam ich, a czasami laski mają taką pustą gadaninę że mnie aż trzaska... W moim świecie nadzwyczaj szybko się dorasta...-.
- Skąd jesteś i dlaczego akurat ciebie wybrano?
- Pochodzę z Necromundy, ale to już teraz chyba nie istotne skoro ponoć to jest nasz nowy dom. A "dlaczego" to jest dobre pytanie.- zaśmiała się cicho - Sama się zastanawiałam. Na pewno nie z powodu koloru moich włosów...
- A ty? Lepiej dogadaj się z kimś bo zostanie Ci wybierać między dwoma lokatorami. Mną, lub tamtym nieokrzesanym szczylem... - powiedziała i głową wskazała w stronę pokoju "opiekuna".
Gdy rozległ się poważny męski głos Ashley odwróciła głowę w jego kierunku.
- Z tego co widzę to nie zrozumiałeś mnie za pierwszym razem, nie masz już rodziny, nie ma już Czerwonego Psa czy Tańczącego z Orłami, jedynymi osobami które mogą zrobić dla ciebie cokolwiek jest garstka mężczyzn którzy stoją za tobą.- Czy on też niechętnie do kobiet podchodzi, czy o nas zapomniał...?
Na wzmiankę o herezji i niekompetencji uniosła wysoko w górę brwi i przez chwilę z głupim uśmieszkiem wlepiała oczy w młodziana....
Gdy mężczyzna wrócił do pokoju odetchnęła z ulgą.
- Jestem Szepczący z Duchami, syn Czerwonego Psa, pochodzę ze Świata Równin z plemienia Przynoszących Deszcz! A Wy?
Ashley zaśmiała się i pokręciła głową.
- A my nie... - rzuciła i weszła do ostatniego w ciągu, wolnego pokoiku.
Czas wypocząć. |