Spijając resztkę juchy z rany na dłoni, spoglądał na dysputujących kupców z rekrutami. Smak krwi pobudził go bardziej, niż niejeden narkotyk. Szarooki najwidoczniej pochlebił jego zdecydowanie do boju, jednocześnie potępiając z lekka niezdecydowania pozostałych. Jeden za drugim zwracał uwagę na to, na co on sam by nie zwrócił. Wśród całej tej wrzawy, tropiciel zwrócił się do niego w celu uzyskania aprobaty. Barbarzyńca spojrzał na niego z lekkim wzgardzeniem. Nie lubił tej rasy. Słabi, wątli, przebierający w językach które łatwo wiotczeją po ucięciu głowy. Nie chcąc dać mu ani trochę czczej satysfakcji, uśmiechnął się lubieżnie i odparł -Dobrze mówisz, mój mały „Cwelfie”- wydął usta w teatralnym pocałunku- Przekonasz się o słuszności tych słów jeszcze nie raz. Przed nami długa wyprawa- Uciął nagle ripostę. Po chwili milczenia wybuchnął gromkim śmiechem, na reakcje tropiciela. „Już się dławi majonezem..” pomyślał, zginając się w pół ze śmiechu. Po krótkiej chwili jednak odzyskał panowanie nad sobą, spoglądając na resztę rozmówców w celu uzyskania sensownej odpowiedzi na pytanie „Co dalej…”. Nieodparcie, jawnie tłumiąc śmiech spoglądał ukradnie co jakiś czas w stronę jego przyszłego „Towarzysza”. -Kiedy ruszamy?
__________________ "Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki" Sztuka Wojny |