Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2009, 16:50   #3
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Miasteczko było interesujące, choć bez przesady. O wiele bardziej żywe i bardziej interesujące były portowe miasta. Niemniej Ikuno ładnie się prezentowało, gdy schodzili w jego kierunku.
Gdzieś wśród domków znajdowały się miecze należące do pani Ameiko. Ponoć do niej należały...ponoć. Dla Kuro jednak nie miało to znaczenia. Płacono mu za odzyskanie mieczy, więc to zrobi. Spory klanowe ronin zostawiał klanom.

Wspomnieniami Kuro wrócił do rozmowy ze zleceniodawczynią.
- Ile z tych 15 ryo idzie na zaliczkę?- spytał wtedy, a pani Ameiko odparła. - Dostaniecie dwa ryo. Tyle powinno wam wystarczyć na opłacenie podróży i zdobycie informacji potrzebnych by odnaleźć miecze. Jest też dowodem mojego zaufania do Was. - Kobieta podniosła filiżankę z herbatą i upiła mały łyk, po czym dodała chłodno. - nie nadużyjcie go.
Dwa ryo zaliczki...całkiem hojna oferta. Oznacza, że bardzo jej zależało, na ich wynajęciu. Kuro przeszedł więc do kolejnego pytania.- Jak wygląda owo daisho, po czym je poznamy?
Mieczy bowiem pełno było na świecie, więc trudno by było znaleźć konkretne nie mając punktu zaczepienia.
- Daisho mojego męża zostało wykonane przez Ikede Toro, wyśmienitego kaji z Edo. Oba miecze mają na rękojeści jego mon. Dodatkowo ostrze katany jest zdobione pięknym malunkiem Smoka Burzy. Nie sposób pomylić tego ostrza... - po chwili dodała zaś z nieskrywanym smutkiem - nawet jeżeli ktoś zdecydowałby się zdjąć rękojeść mieczy. Poza tym towarzyszyć będzie wam Ukita, który zna te miecze doskonale.
Po tych słowach wskazała na towarzyszącego jej młodzika. Kuro lekko się uśmiechnął. Obecność Ukity ułatwiała nieco robotę.
Ale przed roninem było najtrudniejsze, bo ocierające się o bezczelność pytanie.- Czy dostaniemy jakiś dokument pozwalający nam zabrać daisho. Jakiś dokument potwierdzający, że jesteśmy twoimi wysłannikami. Czy też mamy odzyskać miecze własną inicjatywą i wszelkimi środkami?
- Nie dostaniecie żadnego dokumentu, który potwierdzałby, że jesteście moimi wysłannikami i że macie prawo zabrać daisho mojego męża. Jak już mówiłam sprawa jest bardzo delikatna. Nikt nie może się domyślić dla kogo pracujecie, jeżeli ktoś odkryje iż pracujecie dla mnie wyprę się wszystkiego... To w jaki sposób odzyskacie miecze pozostawiam wam.-
tą odpowiedzią pani Ameiko potwierdziła przypuszczenia Kuro. Sprawę trzeba będzie rozwiązać cicho i być może brutalnie, oraz naginając prawo. Cóż... za piętnaście ryo, warto było zaryzykować.
Zimny wiatr wyrwał z rozmyślań ronina, spojrzał na najmłodszego z nich.

Podczas podróży czwórka wojowników nie miała zbyt wiele okazji do rozmów, jednak przy jednym z ognisk Kuro poruszył jednak ważną kwestię. Spojrzał na Ukitę Kohei i rzekł.- Kohei Ukita-san, tak?
Spojrzał w ogień i kontynuował.- Skoro misja jest tajna i twa pani nie chce by ją z nią kojarzono, to ty musisz zapomnieć o swoim imieniu. Jesteś teraz jednym z roninów. Do końca tej misji, jesteś Tou-san.-
Ronin zaśmiał się nadając młodemu samurajowi przezwisko „młodzik”. Ale to nowe imię pasowało do niego. W końcu jakie inne mógł uzyskać osobnik taki jak on, przebywając z trzema steranymi życiem roninami.

„-Starzejesz się Kuro. Zaczynasz za dużo myśleć. A ON czeka i rośnie w siłę.”- rzekł do siebie w duchu ronin. Po czym rzekł do Ukity.- Ładne widoki, prawda Tou-san?
I ruszył za resztą towarzyszy. Nie uważał, by wspólna podróż ich zbliżyła, ale po prawdzie nie dbał o to. Pojawienie się wozów skwitował niedbałym uśmiechem, poprawił no-dachi i niedbałym krokiem przeszedł obok. Pozornie mało go to obchodziło. Niemniej bystre spojrzenie ronina zauważyło, że ten transport jest chroniony bardzo pilnie. Na pewno zawierał wartościowe rzeczy...pytanie tylko, jakie?
Lustrujące ich spojrzenie przywódcy strażników, Kuro skwitował uśmiechem i przyjaznym skinieniem głowy. Był pewien, że ów mężczyzna doniesie komu trzeba o spotkaniu czwórki roninów. A nie trzeba sobie od razu robić wrogów.

Miasto było brzydkie z bliska, strażnicy nieuprzejmi. Nieciekawe miejsce na śmierć. Także i karczma okazała się nieciekawym miejscem. Ale owa karczma okazała się dość spora i tłoczna.
A gdy cała grupka mężczyzn zasiadła przy niskim stoliku, zjawiła się brzydka służka. Widać gospodarz tego przybytku uznał ich za zbyt biednych, by podsyłać im ładniejsze kobiety. Nie ma co machać przed psem kawałkiem mięsiwa, czyż nie? To bywa niebezpieczne.
Nie było to zresztą ważne. Kuro wyłożył kilka monet z zaliczki otrzymanej od pani Ameiko i spytał.- Specjalność mistrza kuchni, sake oraz twój słodki szczebiot kwiatuszku...chętnie posłucham plotek jakie krążą po Ikuno.
Brzydka czy nie...tutejsza kelnerka mogła być dobrym źródłem informacji.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 07-12-2009 o 17:01.
abishai jest offline