Krasnolud był zadowolony z tolerancji Szarookiego. Wszyscy bowiem znają krasnoludzkie poczucie humoru i sam nie wie jakby się na jego miejscu zachował. Brodacz wejrzał na czarnowłosego Bronthiona. -Dobra, wiem jak wydostać tego pijaka z aresztu.- rzekł do ogółu -Przyda mi się pomoc, twoja.- zwrócił się do najemnego złodzieja -Ty duży, też mi się przydasz.- odezwał się do półorka mrużąc brwi. -Do kiedy czas mamy wyciągnąć gamonia z pierdla?- spytał tym razem Szarookiego. -Do jutra wieczora macie czas!- zagrzmiał brodacz. Stormak skinął głową i zwrócił się do reszty. -Nie wiem jak wy, ale ja mam taki plan.- odezwał się znów do ogółu, zapraszając kompaniję gestem ręki, by zbliżyli się. -Żeby nie było, żem chamski. Jestem Stormak.- powtórzył swoje imię. -Jutro o świcie udamy się na posterunek. Znam pewien czar, który sprowadzi dywan szczurów, do środka budynku.- objaśniał swój plan -Tamte pacany pewnie wystrzelą z aresztu jak cnotka z łap napalonego zboka.- krasnolud nieświadomie wejrzał na drużynowego półorka. -Do środka wlezie Bron, który wartko uwolni naszego więźnia. W tym samym czasie, ja z panem "rozpierducha"- znów spojrzał na półorka -Dopilnujemy, by strażnicy nie wrócili do aresztu za wcześnie. Kiedy przywołane gryzonie już znikną, a nasz włamywacz wciąż nie wylezie, sprowadzę jaką bestię, która walką zajmie strażników.- rzekł. -To nie znaczy, że będziesz miał dużo czasu.- zwrócił się do Bronthiona. Krasnolud wyprostował się i poprawił pasek, na którym zawieszona była kusza. -Jak wam pasuje to jutro na tyłach aresztu o świcie. Jak nie pasuje... To słucham lepszych propozycji.- oznajmił chłodno. Pierwszy raz w życiu zdażyło mu się żałować, że porzucił szkołę iluzji w trakcie swej nauki. Żal trwał tylko chwilę, bo w końcu jego plan skutecznie ominął zapotrzebowanie na zaklęcia ukrycia i zmiany wyglądu... |