Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2009, 12:48   #120
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Ork zaskoczył weterana. Cholerne snotlingi pałętały się wszędzie i były wielce irytujące. Wprawdzie dla niego były dużo mniejszym zagrożeniem niż dla Hugo czy mniej opancerzonych ludzi… jednak w kupie mogły zrobić krzywdę. Zapędził się w ty tępieniu szkodników. Zielony skurwiel znalazł się dużo szybciej w odległości odpowiedniej do zadania ciosu niż Kurt sądził.

Pośpiesznie zaatakował… gdyby wyczekał ułamek sekundy dłużej najemnik miałby spore problemy. Na szczęście udało się w ostatniej chwili odbić ciężkie orcze szablisko. Ustawili się naprzeciwko i chwilę oceniali możliwości… oddech. Na drugi nie było czasu. Człowiek wyprowadził pchnięcie mając zamiar włożyć stal w śmierdzące czarne trzewia. Zielony nie był taki narwany jak się wydał na początku. Krótki obrót i się wywinąłby nie czekając chwili spróbował cięciem z ramienia użądlić Kurta. Cios okazał się jednak zbyt słaby, aby przebić się przez obronę. Kilkukrotnie, klingi nawiązywały dźwięczny dialog. I tym razem wyszkolenie wzięło górę nad tępą żądzą krwi. Najemnik bardzo precyzyjnie przygotował sobie drogę do kończącego ciosu. W chwili, gdy karkołomny orczy atak musiał doprowadzić do utraty równowagi chlasnął zielonego silnym ciosem. Klinga trafiła od spodu w żuchwę i praktycznie rozpołowiła ją wraz ze sporą częścią twarzy. To skutecznie powstrzymało zapędy goblinoida!

Teraz była chwila na to, aby ogarnąć sytuację. Panienka i grubasek finalizowali sprawy ze smrodliwymi pokurczami. Tyle dobrze. - Skończcie wreszcie to sranie po krzakach i cofnijcie się.

Chyba po raz ostatni rzucił propozycję zajęcia jedynego rozsądnego miejsca dla tej dwójki w tych marnych szeregach. Za parę chwil czy będą chcieli czy nie to i tak skończy się jakakolwiek możliwość ostrzału. Zielońce zwiążą ich walką. Z przodu nie wyglądało to dobrze oczywiście nikogo to nie powinno dziwić, bo i jak miało wyglądać… Każdy był zajęty swoim zielonym, następni czekali w kolejce a na dokładkę wpadł jakiś wielki pojebany bydlak. Wyraźnie górujący sylwetką nad pozostałymi… praktycznie gdzieś pod jego nogami nikła sylwetka krasnoluda wyraźnie rysował się tylko jego toporzysko. Wielkolud był na tyle głupi, że nie miał broni a co za tym idzie dawał nieomalże każdemu możliwość wyprowadzenia pierwszego ciosu. Pomimo, że jego mocarne łapy były dość długie to znacznie ustępowały krasnoludzikiemu toporowi i krasnoludzkim rączką już nie mówiąc o długim mieczu i ramieniu Kurta. Czyli nie powinno być aż tak źle. Do czasu, gdy te łapska cię nie złapią…

Najemnik wystąpił parę kroków do przodu. Był gotowy szybko zaatakować każdego zielonoskórca, któremu uda się przejść przez zaporę z Ekharda, Groba i Bruna… lub po prostu kogoś zastąpić i dać któremuś z nich chwilę na odsapnięcie lub wieczny odpoczynek.
 
baltazar jest offline