Stormak ucieszył się. Jego plan spodobał się półorkowi, którego uważał za dość wartościową część drużyny. Ponadto cała reszta wolała opcję łapówki i krasnolud był uradowany, że nie będzie się musiał narażać na zdemaskowanie i opcję, że ktoś go rozpozna. Stormak klasnął w dłonie, a następnie potarł jedną o drugą, niczym zachłanny niziołek na widok worka z złotem. -Świetnie jak dla mnie wasz plan jest w sam raz.- rzekł zadowolony podniosłym tonem -Helmita spróbuje przekupić kogo trzeba, ja w tym czasie odpocznę i jeśli jemu nie wyjdzie o świcie będę gotowy na plan numer dwa.- rzekł. Cała ta znajomość zaczęła się od jednego wielkiego paradoksu. Kto to widział, by kleryk boga strażników próbował przekupić innego strażnika, by w efekcie końcowym wyciągnąć z więzienia innego kleryka, który trafił do aresztu za pijackie libacje. Stormak na samą myśl uśmiechnął się pod nosem. -Jeśli teraz zaś pozwolicie zabiorę swoją część zaliczki i udam się na spoczynek.- stwierdził czarodziej. -Do mojego domostwa w gildii jest spory kawałek drogi, więc nikt nie musi mnie zawiadamiać czy plan z łapówką wypalił. Po prostu jutro o świcie będę w okolicy aresztu. Jeśli do pół godziny nikt z was się nie zjawi przyjdę tu pod magazyn. Jeśli zaś się pojawicie, to wprowadzamy mój plan w życie.- oznajmił. Brodacz podszedł do Cadoma i klepnął go w ramię -Powodzenia. Oby udało Ci się wszystko polubownie załatwić. Aha i jeśli to nie problem nie prezentuj swojego świętego symbolu. Strażnicy niezbyt błyskotliwi, mogą sobie jeszcze ubzdurać, że ktoś ich chce skontrolować i jeszcze Ciebie nam zamkną...- rzekł, po czym opuścił magazyn, ruszając w stronę budynku gildii. |