Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2009, 14:27   #13
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Strach był wszechobecny. Tyle miesięcy przygotowań ... lata spędzone na West Point, wszystko miało go przygotować do wejścia do walki i objęcia roli lidera ... dopiero jednak kiedy jego buty dotknęły stałego gruntu zdał sobie sprawę, że to wszystko było ułudą. Teraz zrozumiał słowa swojego ojca i swoich dziadków: "Prawdziwego żołnierza można poznać dopiero w momencie gdy wejdzie na pole walki". Te wszystkie ćwiczenia ... oczywiście istniało prawdopodobieństwo wypadku, ale nikt nie brał go na serio. To była tylko zabawa ... jasne przydatna gdyż miała wyrobić pewne odruchu, ale nadal tylko zabawa. Tutaj ... na tym polu we Francji zdał sobie sprawę, że błąd może tutaj drogo kosztować ... może stracić nie tylko swoje życie, ale także swoich podwładnych.

Był jednak człowiekiem odważnym. Teraz zrozumiał prawdę w słowach, że prawdziwą odwagą jest pokonanie swojego strachu. Wiedział, że liczy na niego wielu ludzi ... przynajmniej podwładni z jego plutonu, którzy mieli nadzieję, że przyprowadzi ich żywych do domu. Nie mógł mieć wątpliwości, teraz nie miało to znaczenia. W wojsku nauczyli go wypełniać zadanie i miał zamiar to zrobić. Nawet jeżeli inwazja miała okazać się nieudana, to on miał zamiar zrobić swoją część, żeby jej pomóc.

Jego rozmyślania zostały przerwane przez pojawienie się Niemców ... i ich szybkim zniknięciu. Wydawało się, że nie byli tutaj sami. To dobrze ... im więcej ich tym mieli większe szanse na przeżycie i wykonanie swojej roboty. Gestem pokazał Diego, żeby ruszył za nim.

200 metrów to nie było tak dużo, musieli jednak pozostawać ostrożnym. Gestem ręki pokazał sierżantowi miejsce, które miał zająć aby w razie czego ostrzelać krzaki, z których prawdopodobnie padły strzały. Sam Patrick podkradł się jeszcze nieco bliżej. Nadal schowany za naturalną "florą" Normandii Porucznik podniósł się na jedno kolano i na wszelki wypadek delikatnie podniósł swojego Thompsona

-Piorun! - krzyknął na tyle głośno, żeby usłyszeli go znajdujący się w krzakach ludzie. Nie było sensu w tym momencie używać "świerszczy" raczej ich przeciwnicy mogli się domyślać gdzie oni są. A w kanonadzie przeciwlotniczej, raczej i tak trudno było ich usłyszeć. Był gotowy otworzyć ogień gdyby nie otrzymał odpowiedzi ... serce zaczęło mu bić szybciej ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline