Wątek: [DnD FR]Okruchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2009, 16:51   #18
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Anna zamyśliła się, spoglądając na portal.

Tak naprawdę nie rozważała, jak i czym należy go uruchomić. Jeśli prawdą było to, co mówił jej drowi towarzysz, mogli nigdy nie znaleźć klucza. Mag mógł z niego uczynić wszystko- od swojego palca wskazującego, przez jeden ze skarbów w pomieszczeniu.

Alanris, bo tak brzmiało imię ucznia Shemshala, interesował kobietę znacznie bardziej niż magiczne wrota. Z początku jego los bardzo ją zasmucił, mimo, że był drowem, istotą, którą od maleńkiego uczono zdrady. Wiedziała, że musi się mieć na baczności, ale czy byłoby taką głupotą zaufać mu, mężczyźnie skrzywdzonemu przez czarnoksiężnika tak samo jak ona? Obydwoje przeszli piekło, dosłownie lub w przenośni tylko dlatego, że Shemshal chciał zdobyć władzę. Czy wspólny ból, uczucie straty i gorycz stanowiły wystarczającą więź, by potraktować Alanrisa jak przyjaciela? Czy fakt, że przed chwilą obydwoje okazali sobie tak potrzebną pomoc, sprawiał, że drow był w stanie wyzbyć się swoich okrutnych przyzwyczajeń?

Likantropka spojrzała uważniej na czarodzieja. Z jednej strony rozsądek ostrzegał ją przed mrocznym mieszkańcem podziemi, z drugiej intuicja mówiła, że może mu zaufać. Objęła spojrzeniem całą postać maga, a policzki zapłonęły jej ogniem. Odwróciła szybko wzrok, nie chcąc okazać zainteresowania Alanrisem.

- Wątpię, by mój towarzysz Iru był w stanie coś ty poradzić. Nie znał Shemshala, a jeśli to co mówisz jest prawdą, to bardzo możliwe, że klucz wylądował w brzuchu jakiegoś demona. Wedle mojej wiedzy drow został pożarty przez twych niedawnych sprzymierzeńców. Pewnie nigdy nie otworzymy portalu.- stwierdziła Anna chłodno. Los dwójki drowów, z którymi uciekła był jej obojętny. Najważniejszą rzeczą było wydostanie się z Pomroku i odzyskanie swego ekwipunku. Miała zamiar pomagać współwięźniom, nie była w końcu zupełnie wyprana z uczuć, nawet, jeśli sprawiała takie wrażenie. Ale nie mogło być mowy o przyjaźni między nimi, a co dopiero poświęcaniu życia. Gdyby byli ludźmi, sprawa wyglądałaby inaczej, ale nawet ta szczypta uczciwości i woli współpracy, którą ofiarowała im kapłanka Selune mogły pozostać niezwrócone, czego miała zupełną świadomość.

Ponownie spojrzała na Alanrisa. Przez cały czas, jaki minął od uwięzienia kobiety pod ziemią, mężczyzna był najsympatyczniejszą osobą, którą spotkała. Dawniej uznałaby go po prostu za uwodziciela, ale Anna wiedziała, że nikogo milszego nie spotka tu, głęboko w trzewiach ziemi. Lub nikogo, kto tak dobrze by udawał, oczywiście.

Kobieta posłała drowowi jeszcze jedno oceniające spojrzenie, po czym w jej oczach zalśniły ogniki. Wiedziała, jak połączyć przyjemne z pożytecznym.

- Wiem, że wolałbyś wejść w portal, ale mam dla ciebie alternatywę- powiedziała z łobuzerskim uśmiechem, podchodząc do Alanrisa i całując go, jednocześnie wsuwając ręce pod jego szatę i gładząc umięśniony tors. Wkrótce, je dłonie zaczęły powolną wędrówkę w dół, gdy nakłaniała drowa, by rozpiął swą szatę.

Wszystko to było czymś więcej niźli tylko grą wstępną. Mężczyzna od początku oferował jej cielesne igraszki i kobieta postanowiła sprawdzić, jaki był w tym jego cel. Nie miała nic przeciwko odrobinie rozrywki z pięknym drowem, ale jeśli wszystko to było sprytnym kłamstwem i mag chciał ją zaatakować, gdy byłaby rozproszona, to była na to przygotowana. Miała zamiar oddać mu się, zachowując maksimum czujności. Jeśli chciał ją wziąć znienacka, to niemile by się zdziwił.

Anna miała tylko nadzieję, że jej potencjalny kochanek nic nie wie o jej wilkołactwie…
 
Kaworu jest offline