Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 00:33   #32
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację

Długowłosa niewiasta dotarła na miejsce punktualnie. Zupełnie innym samochodem niż ostatnio, więc istniały dwa wyjaśnienia - była znudzoną multimilionerką, albo odpalanie na krótko stało się dla niej równie naturalne jak sączenie karmazynowego płynu. Krwiopijcy zeszli na dół, zasiadając w wygodnych fotelach i czekając na zaistnienie magii zielonych zer i jedynek. Wtedy też Lucas, pełen podekscytowania wybąkał swoje pytanie o plan. O’Grady musiała się kontrolować. Nosfer prawie doprowadził ją do eksplozji śmiechu swoją idiotyczną wypowiedzią. Natychmiast wystosowała słowną kontrę. Udało jej się nawet zdusić rosnące uczucie i zachować kamienną twarz.
- Plan? Uhm, jakby to powiedzieć przystojniaku… wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, twoja rola dobiega końca wraz z wprowadzeniem nas do budynku w sposób, który nie aktywuje alarmu. Będziesz tak miły i zabezpieczysz nam drogę odwrotu?

Nie czekając na jego ripostę, kontynuowała swoje taktyczne podejście, a raczej miała to zrobić, kiedy człowiek z wymowną bródką i ekstrawagancką fryzurą zakończył swoją pracę.
- Ha! Naprawdę imponujące aniołku! Twoje komputerowe przekręty znacznie ułatwią nam pracę. Widać, że wiesz co robisz. To dobrze, że nasz Bru jednak Cię nie zabił…
Uśmiechnęła się promiennie i poklepała mężczyznę po barku w szczerym wyrazie uznania dla jego wirtualnych osiągnięć. Słuchając raportu z działań wykonanych właśnie przez Angelo, nie można było oprzeć się wrażeniu, że albo jest komputerowym bogiem, albo… patron wszystkich frajerów troszczy się o niego jak o swe rodzone dziecko. W sumie, dopóki skrzydlaty komputerowiec działał na ich korzyść, dziewczyny nie interesowało która opcja stanowiła odwzorowanie rzeczywistości. Jako że niewiasta nigdy nie była fanką marnowania czasu (jeśli w jakiś sposób nie zapewniało jej to rozrywki), szybko zmotywowała się do działania, a raczej do dyrygowania resztą grupy jak orkiestrą.
- Hm, hm, hm. Jeśli masz gdzieś w tym swoim cybernetycznym światku zdjęcia i profile zatrudnionych strażników, oraz ich godziny pracy… to z chęcią zrobię z nich użytek podczas naszego wypadu w poszukiwaniu antycznych pergaminów.
Nie wyjawiła dlaczego ich potrzebowała. Miała swoje tajemnice. Może to i lepiej.
- Kiedy już znajdziemy się w budynku, pójdę pierwsza. Jako zwiad. Nie jestem równie niefotogeniczna jak Kostas, po prawdzie… każda kamera zawsze łapie mój dobry profil.
Mrugnęła porozumiewawczo do reszty ukazując rozbawienie godne diablika.
- Ach, prawie zapomniałam. Oto moja skromna lista zakupów dla Louisa.

Panna Izzy powoli sięgnęła w odmęty swojego plecaka. Chwilę później wręczyła nadgniłemu śmierdzielowi złożoną na dwoje, różową karteczkę.
- Byłoby idealnie gdyby nasz urodziwy władca mroku szedł za mną, pozostając w cieniu. Postaraj się tylko wystrzegać pomysłów rodem z japońskich kreskówek, dobrze?
Żartobliwie zmarszczyła brwi i pogroziła Grekowi palcem.
- Pozostaje jeszcze sprawa Jack’a. Bru, z racji tego, że najwyraźniej nie posiadasz jakichkolwiek mocy zapobiegających detekcji, sugerowałabym abyś ubezpieczał tyły.
Skończyła. Przejechała wzrokiem po swoich kompanach.
- Macie jakieś obiekcje co do takiego układu? Zażalenia? Reklamacje? Może pytania egzystencjalne? Ach, no i jest też kwestia wpuszczenia gazu do wentylacji. Jacyś ochotnicy? No dalej, pierwszy który się zgłosi dostanie ode mnie odznakę młodego gazownika.
Urwała. Wlepiła oczy w sufit, najwyraźniej czekając na reakcję pozostałych wampirów.
 
Highlander jest offline