Patrzył pokolei na każdego ze swoich milczących kompanów. Plan był mniej więcej ustalony. Sorina to w zupełności zadowalało. Nie bardzo lubił plany z góry ustalone co do joty. Wolał mięc więcej swobody.
-A więc ustalone. Helmita bierze złoto i idzie do loszku. Poza tym resztę wieczoru mamy chyba wolną. Jutro zjawię się tak samo jak pan Stormak - pod loszkiem.
-Tym czasem, żegnam. Idziemy kamraci! - zawołał do kumpli stojących pod ścianą przysłuchujących się całej rozmowie.
-Czas się trochę zabawić!
Po tych słowach wszyscy ruszyli w stronę drzwi. |