Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 15:59   #50
Xulux
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Po wysłuchaniu wszystkich zdań na temat wyswobodzenia Arina, uśmiechnął się. Ucieszył się że słuchają rady takiego młodego kapłana jakim on jest. Część, która potrafiła przewidzieć konsekwencje obu planów zgodzila się na dyplomatyczne rozwiązanie, byl zadowolony z takiego obrotu sprawy. "Trafila mi się całkiem dobra drużyna, niektórzy są naprawdę rozważni i dobrze, część woli walkę i rozbijanie góów niż gadanie, ale i tacy mogą się przydać, czasem trzeba szybciej dzialać, niż długo myśleć, a myśleniem może zająć się reszta i ja oczywiście", pomyślał i coraz bardziej był zadowolony z podpisania umowy z kupcami. Nawet kapitan zamknąl się w sobie i nic nie odpowiedział, może przyznal im rację w myślach? Kto to wie? Po chwili wyszedł krasnolud i marynarze. Złapał zręcznie rzuconą przez Paula sakiewkę. Była naprawdę ciężka, dawno nie mial takiej ilości złota w rękach, w sumie miał taką tylko raz, kiedy odnosił zebrane w okolicznych wioskach pieniądze do świątyni, a i wtedy nie było tego wiele więcej. Ukłonił się kupcom, pani Pompette, reszcie i powiedział:
-No więc Do jutra panowie, pani, mam nadzieję że zjawimy się z naszym dowódcą-
Po czym wyszedł z magazynu nie oglądając się za siebie, widzial że za nim wychodzi Paul. Cieszyl się z jego towarzystwo, czul na sobie sporą odpowiedzialność, jeśli jego plan się nie uda straci nieco w oczach drużyny, a nie chcial psuć sobie reputacji już na początku wyprawy. Było już późno, na ulicach palily się latarnie, droga do wschodniej dzielnicy nie należała do najdłuższych ale i tak szli ponad pół godziny w milczeniu zanim tam dotarli. W dokach raczej nie było dużo ludzi poza kilkoma pijanymi marynarzami, jednk im dalej od doków, tym większe robilo się zbiorowisko ludzi. Pewnie będą się bawili do samego rana, a niektórzy i wtedy nie rozejdą się jeszcze do domów. Wraz z większą ilością ludzi, spotykali też sporo strażników. Dwa razy pozdrawial znajomych kapłanów-sierżantów ze straży. Cały czas rozważal i próbował sobie przypomnieć czy któryś z jego znajomych pracował we wschodniej dzielnicy, ale nie potrafił nikogo skojarzyć, potem obmyślał dokładny plan działania. Gdy wkroczyli do wschodniej dzielnicy mial już w głowie ułożony cały plan.
-Jesteśmy na miejscu- zagadnąl Paula, - Wiesz dokładnie gdzie leży ta strażnica? Bo akurat niezbyt dobrze kojarzę tę dzielnicę.- Po czym czekal na odpowiedź przypatrując się kularzowi który mocowal się na rogu ulicy z niedźwiedziem. Człowiek był ogromny, ale i tak nie mial by szans ze zwierzeciem, jedynym wytłumaczeniem że właśnie przewrócił je na ziemię musial być fakt, że drapieżnik byl do tej sceny specjalnie przygotowany. Po chwili tłum zacząl oklaskiwać zmagających się, ale on się do tego nie przyłączył, znowu wracając do zadania jakie mieli wykonac.
 
Xulux jest offline