Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 17:05   #55
Famir
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Pomieszczenie, do którego został skierowany Profesor, przypominało fantastyczną kuźnie skrzyżowaną z niezwykłą pracownią alchemiczną, z domieszką...wybuchów. Posypanymi inwencją, polanymi sosem szalonego geniuszu. Z subtelnym, wschodnim aromatem.
Właściwie, bardziej przypominało to własny, prywatny demiplan, niż jakąkolwiek fizycznie zamkniętą przestrzeń; plan wypełniony zielenią, zdrowymi i radosnymi kolorami, oraz bliżej nieokreślonymi budynkami. Najbardziej zwracał na siebie uwagę obiekt bardziej pasujący do amerykańskiej rzeczywistości, niż chińskiej baśni. Domek, mogący służyć jako mieszkanie dla średnio zamożnej rodziny 2+1, był źródłem niepokojących dźwięków i eksplozji świetlnych. Chaos mógł tylko snuć przypuszczenia, co mogło mieć tutaj miejsce. Zapewne, gospodarz tego miejsca znajdował się w środku...
Wielki wybuch.
-Ohoho, goście, już, tak szybko? A ja jeszcze nie skończyłem! Trzeba będzie najwyżej spróbować tego, chociaż może być trochę niestabilne...hm hm hm...
Reakcja gospodarza była zadziwiająco spokojna, jak na kogoś, kto właśnie wyleciał z ogromną prędkością przez okno i uderzył w ziemię w sposób, który normalnego człowieka skazałby na wieczne kalectwo. A ten tylko musiał poprawić gogle i kapelusz!

Niebo było bezchmurne a słońce świeciło jasno tego dnia. Mimo to jak gdyby z nikąd potężna błyskawica przecięła niebo niczym ostrze miecza uderzając z hukiem w sam środek labolatorium. Destrukcyjna siła wzbiła w powietrze tumany pyłu i zatrzęsła ziemią. Wyglądało to na bardzo popieprzoną anomalię atmosferyczną.
-Gdzie ja jestem? - pytanie retoryczne padło z miejsca gdzie uderzyło wyładowanie energii. Pył po chwili zaczął opadać odsłaniając dziwne ubranego jak na współczesną modłę młodzieńca rozglądającego się na prawo i lewo. W przestrzeni pojawiła się niewielka, purpurowa wyrwa. Zupełnie jakby ktoś zrobił dziurę w kartce papieru będącej światem. Z owej wyrwy wystrzeliła smolista substancja pod wysokim ciśnieniem. Ziała siarką, zapachem spalonego mięsa i gorącem. Zaczęła formować się w masywne czarne ciało z długimi, szpiczastymi włosami. Czerwone oczy błysnęły kiedy kształt stał się kompletny a pazurzaste nogi pokierowały giganta w stronę drzwi do wnętrza domu. Musiał mocno się pochylić aby zmieścić się w przejściu.

-Ach, Blackheart, sympatyczny i...hmf, śmierdzący jak zawsze...ale tym razem się przygotowałem, aha! Fiolka wypełniona podejrzanym płynem rozbiła się nieopodal miejsca dynamicznego wejścia mrocznego stworu, zastępując jego oryginalne perfumy orzeźwiającym, relaksującym zapachem...elektryczności. Wyraźnie zadowolony z siebie, dopiero po sekundzie przypomniał sobie o pewnym piorunującym jegomościu, obracając się do niego i Chaosa gwałtownie.
-Tak, hm, jesteście w Piecu Lorda Lao, właściwie to w moim piecu, bo on jest mną, znaczy ja jestem nim, tak. Nazywam się Kang Szalony, albo Lord Lao, jak wolicie, i zajmuje się sprawianiem by rzeczy wybuchały, oraz sprawianiem by rzeczy latały, jestem ekspertem w tych rzeczach...rzeczy które robię latającymi zazwyczaj się nie rozpadają, a te które robię wybuchowymi...już nie bardzo.

Pazury zacisnęły się na framudze, a karmazynowe ślepia niecierpliwie łypnęły.

- Jest szaleńcem, który został obdarzony iskrą boskości. Starym workiem kości i mięsa, który gnije już za życia. To wszystko co musicie wiedzieć, naprawdę. Czy teraz możemy przejść do celu naszej misji? Bez słuchania o twoich dokonaniach... starcze?

Hate przysłuchiwał się jak naukowiec - jeśli tak go można w ogóle nazwać - wysławiał swoją osobę w dość osobliwy sposób. Złotooki skierował na osobnika palec wskazujący po czym spojrzał wymownie w kierunku towarzyszącego mu demona.
-Irtytuje mnie on. Mogę go zabić?

Persona o czarnym sercu mruknęła w rozbawieniu.

- Przyznam, że to kuszące. Wątpię jednak żebyś podołał. Poza tym, jest nam potrzebny, ma wyjawić specyfikacje kolejnego zadania. Więc? Czekamy.

-Zabić?! Zabić mnie?! Bezczelna ta młodzież, totalnie niewdzięczna. Hrm. Przygotować coś co wysadzi jej buty. A może jego? Zdecydowanie, tak, tego...
Profesor drgnął minimalnie, z rękoma schowanymi w kieszeniach.
-Wydaje mi się, że miałeś nam opowiedzieć...o tym wynalazku. Chaos nie wskazał niczego konkretnego. Nie kiwnął głową, nie ruszył oczyma. Najwyraźniej, nie zmuszony do wizyty u pewnego speca od zdrowia psychicznego i fizycznego, miał możliwość dłużej pogawędzić z tutejszym dowódcą, co zaowocowało w premiowych informacjach.
-Wynalazku? Którym wyna---ah, TYM wynalazku! Moja najnowsza duma, Skradający Się Żółw. Lub jak to nazywają Ci barbarzyńcy, światostatki, czy inne brzydkie imię. I tak Blackheart, nie patrz tak na mnie, mówię jak najbardziej na temat! Chyba że chcecie by podnóżki tych złośliwych energetycznych kulek was z miejsca namierzyły, dorwały i wysadziły, hrm. Muszę w końcu znaleźć coś, co będzie w stanie je wysadzić raz a porządnie. Wracając do tematu, wymiar który odwiedzicie, roi się od złośliwych agentów wroga. Ciekawe czemu akurat teraz umocnili jego obronę, może mają u nas kreta, hmmm? Z tego powodu nasza różowa energetyczna kulka prosiła, by usprawnić wam transport sprawiając, że pojawicie się tam zupełnie niewykrywalni, i stąd właśnie Skradający Się Żółw! I nawet nie pytaj się jak on działa, Blackheart. Bo gdy stonoga idzie i naturalnie pozwala maszerować swoim nogom, może maszerować cały dzień przed siebie, w równym tempie, ale jeśli zacznie zbytnio się zastanawiać nad tym jak kompleksowo jej nogi działają, mogą się jej poplątać i wpaść do herbaciarni, zabijając wszystkich w niej obecnych. Cenna lekcja. Co wy tam mieliście zrobić...aha.

Kolczasty byt mordu przekrzywił delikatnie głowę. Gest politowania? Niemożliwe.

- Pozwolę sobie przedstawić to w bardziej zrozumiałym dla zebranych języku. Nowy Światostatek operuje na uniwersalnej zasadzie magicznych energii, obowiązującej w mnogiej liczbie uniwersów. Nasz gnijący worek mięsa użył formuły sprzecznej z prawami nauki. Dopóki natura ta nie zostanie określona w sposób precyzyjny, arkanum będzie działać. Jeśli jednak moc stanie się wzorem poznanym przez większą liczbę istot…

W tym miejscu urwał, pozostawiając resztę ich wyobraźni.

-To na swój sposób fascynujące jak taki zdemenciały umysł mógł stworzyć coś takiego. - Hate wyraźnie był zniesmaczony koniecznością obcowania z konstruktorem “żółwia”.
-Możesz przejść w końcu do rzeczy szaleńcze? - Homunkulus zaciskał pięści raz po raz próbując jakoś zapanować nad sobą.
-Jeśli będziecie mi ciągle przerywać, to nigdy nie skończę! Więc tak. Prawdopodobnie modyfikacją względem oryginału jest tutaj dodanie grupy obdarzonych mocą szarych obywateli, którzy w każdej wersji formują własną mini organizacje, jednak za każdym razem składającą się z innych przypadkowo dobranych osób. Naprawdę, fascynujący mechanizm! Z tego co zaobserwowaliśmy, punktem końcowym jest dzień trzynastego lipca godzina osiemnasta trzydzieści, podczas którego ktoś ich wysadza. Czasem Ci w białych z dziurami, a czasem Ci w czarnym z białymi płaszczami. Czasem wcześniej, ale nigdy później. Hrm co tam jeszcze. To chyba oczywiste, ale macie się upewnić, że nic ich nie wysadzi. Akurat całkiem niedawno rozpoczęła się nowa pętla, więc powinniście mieć całkiem sporo czasu, koło dwóch miesięcy, może? żeby ich namierzyć, pozbierać, zabezpieczyć jak bobasy i tak dalej. Na miejscu jest ta dziewczynka, bardzo bystra, niemal tak bystra jak ja odnośnie eksplozji, ale zupełnie w tyle w innych aspektach, ona wam da pewnie aktualne dane. Jakieś, hm, pytania? Z tego co mi mówili miało być was trochę więcej, więc i tak jeszcze nigdzie nie lecicie.

Zainteresowanie kolczastej istoty zostało właśnie pobudzone.

- Po pierwsze. Warunkiem ponownego rozpoczęcia cyklu jest śmierć w eksplozji, czy jakakolwiek śmierć? Jeśli to pierwsze, możemy po prostu ich zabić. Jestem pewien, że Hate by się ucieszył. Heh. Po drugie. Osoby zawsze są całkowicie odmienne? Czy też przynajmniej część się powtarza? Jakaś figura nadrzędna, lub coś w tym rodzaju?

-Figura nadrzędna? Nie, nie, oczywiście że nie! Gdyby coś takiego było, już dawno byście czytali profil tej osoby. Pewnie w formie fajerwerków na niebie. I podobnie, śmierć jest zupełnie dowolna, ostatni z nich umiera...lub opuszcza świat żywych, niekoniecznie w najbardziej klasycznym tego zwrotu znaczeniu-koniec, powtórka, inne ofiary, nowe rozdanie. Jednak jest coś...hm...tak, kilka osób naznaczonych jest ze sobą w jakiś sposób powiązany, co ułatwia im zawiązanie podwalin grupy. Ostatnio na przykład, ich założycielem był listonosz, a jego prawicą i lewicą panie z okienka! To pewnie takie zabezpieczenie wpisane w formułę by zawsze w jakiś sposób byli w stanie się zebrać w grupę, która potem staje się niewygodna dla sił wyższych i wysadza ich w powietrze. Ktoś miał naprawdę rozrywkowe poczucie humoru, gdy to wymyślał.

Zamyślił się na moment. Potarł palcem nieistniejące wargi i smagnąwszy ogonem rzekł:

- Coś tu nie gra. Cała sytuacja jest szyta grubymi nićmi. Czynnik kończący uniwersum nie może być za każdym razem tak odmienny od poprzedniego. Nikt nie zainwestowałby tyle zasobów i wysiłku w pojedynczy świat. Aczkolwiek… zmienne do tego prowadzące, to już inna historia. Może obecnie skupiamy się na niewłaściwych elementach… jakieś miejsce, lub przedmiot, który za każdym razem ulega zniszczeniu? Jakiego rodzaju moce zyskują ci śmiertelnicy? Właściwie to z jakiej przyczyny? Czym zwracają na siebie uwagę Shinigami, oraz tych żałosnych imitacji demonów?

-Marnej imitacji demonów? Czyżby ich marna egzystencja naruszała Twoje demoniczne ego w jakiś sposób? Ja osobiście nie chciałbym należeć do gatunku spokrewnionego choć trochę z tymi dziwadłami. - pytanie nosiło w sobie nutkę ciekawości jaką Hate rzadko przejawiał.


- Hm… nie Hate. To raczej mieszanka rozbawienia i pożałowania. Czasami zastanawiam się jaki stwórca zamienił użyteczny i funkcjonalny koncept złego ducha na coś tak absurdalnego i… komicznego jak Espady. Czy jakkolwiek się nazywają. To wszystko.

-Czym zwracają? Swoją mocą, oczywiście! Ci na górze są tam bardzo wrażliwi na takie sprawy, jak nieautoryzowane przejawy siły. Wiecie, jeden masowy mord tu, jeden masowy mord tam, wszystko żeby utrzymać swoją wydumaną równowagę...a te ich moce, to, hm, w większości są unikalne, eksponujące wewnętrzny potencjał danego osobnika, chociaż w kilku wypadkach przybrały formę zdolności śmierciobożków lub pustaków. A przedmioty, miejsca? Nie jestem pewien; gdy zaczyna się rzeź, zawsze zaczyna się chaos informacyjny, a nasi agenci nie są w stanie zaobserwować zniszczenia każdej pojedynczej szklanki w mieście. Hmmm i mówiłem, że kilka razy restart nastąpił gdy ostatni ocaleni trafili do Społeczeństwa, albo Hueco Mundo, prawda? Gdy nikogo z nich więcej nie było w świecie żywych?

Mrok przeszedł kilka kroków. Patrzał na błękit nieba.

- Hm, istotnie. To sugeruje, że owe osoby stanowią przyczynę. Może Envoy po prostu stają się ostrożniejsi… tak czy inaczej, trzeba działać. Zastanów się dobrze starcze. Czy aby na pewno udzieliłeś nam wszystkich informacji potrzebnych do wykonania zadania? Jako bożek zdecydowanie nie słyniesz z dobrej pamięci...

-Tak samo jak ze zdrowego rozsądku, oświeconego umysłu i wielu innych cech charakterystycznych dla prawdziwych uczonych. Szczerze mówiąc wolę wiedzieć minimum niż mieć za dużo informacji a potem się zastanawiać, które są prawdziwe a które wykreował jego zdziwaczały umysł.


-Wasza niewdzięczność jest oburzająca! Naprawdę, tak się starałem by nigdzie was nie wysadziło podczas lotu Skradającym Się Żółwiem, a wy mi odpłacacie taką nieufnością!...oh, tak, was to nie obchodzi, widzę to w waszych oczach, tak. Co ja wam będę mówił, ta dziewczyna wam wszystko opowie, ja tu tylko transport zapewniam. Idę sobie, jak przyjdą wszyscy, to zapnijcie pasy i Blackheart, wiesz gdzie podłączyć baterię. Idę sprawdzić coś ważnego, zanim ZAPOMNĘ CO.
Narzekający staruszek wyciągął z kieszeni jakieś urządzenie, przekręcił w nim coś, by zniknąć w ogłuszającej eksplozji. I tyle go widzieli.
Profesor Chaos powoli spojrzał raz to na jednego kompana, raz to na drugiego.
-W porównaniu do was, jestem adeptem w miedzyświatowym arkanum...i nie miałem okazji zapoznać się z danymi odnośnie miejsca naszego przeznaczenia. Podzielicie się ze mną informacjami? Być może uda mi się na tej podstawie coś ustalić.

Blackheart westchnął. Czerwony promień wystrzelił z wyciągniętego łapska i uderzył profesora prosto w głowę, owijając całą sylwetkę. Niósł ze sobą wiele bólu, ale i równie wiele wiedzy. Cóż. Nikt nie mówił, że pozyskiwanie wiadomości jest procesem bezbolesnym.

-Mogę zadać dość osobiste pytanie? Od jakiegoś czasu nurtuje mnie jedna rzecz. Dlaczego nazywają Ciebie Profesor Chaos? Profesor to osoba uczona, która osiągnęła pewien pułap wiedzy w drodze do oświecenia. Chaos jest czymś nieprzewidywalnym i nieokiełznanym w samej swojej istocie. Te dwa słowa obok siebie wyglądają tak absurdalnie, że nie mogę pojąć dlaczego ktoś chciałby mieć taki pseudonim. - Hate skierował spojrzenie w kierunku nowego czekając na odpowiedź. Ów nowy, obecnie sortujący nowootrzymaną wiedzę, obecnie uśmiechał się lekko, zapewne nieświadomie. Gdy do jego uszu dotarły nienawistne słowa, skoncentrował na ich nadawcy swoją uwagę, najpierw jednak dziękując czaronsercemu.
-Jestem wdzięczny, to bardzo praktyczny sposób dzielenia się wiedzą. A jeśli chodzi o Twoje pytanie, Hate...nigdy nie wybierałem swojego tytułu. Nigdy nie byłem nim zainteresowany. Profesor Chaos to nazwa nadana mi przez mojego przyjaciela, który był moim partnerem w dyskusji i badaniach; być może gdyby nie został unicestwiony przez pewną księżniczkę, dziś byłbym dokładnie tym, co znaczą te słowa obok siebie-istotą posiadającą pełne zrozumienie i kontrolę nad chaosem który stanowi budulec mej egzystencji, niezależnie jak paradoksalnie to brzmi. Niestety, nim osiągnę koniec mej drogi ku oświeceniu, minie trochę czasu...i mam nadzieje, że współpraca z tą organizacją znaczącą mi w tym pomoże. Przerwał na chwilę. -Pytanie za odpowiedź, jak powiadał pewien szalony mędrzec; czym i kim jesteś, Hate? Oboje nie wyglądacie na zwyczajne byty, to pewne. Gdzie Blackheart wygląda na inteligentną, posiadającą własną wolę i świadomość formę energetyczną, Tobie dużo bliżej wydaje się być do istoty pozornie ludzkiej.
-To dlatego, że jednostką wyjściową mojej egzystencji jest człowiek. Jestem składniową tysięcy ludzkich dusz, ale człowiekiem nie jestem ani z psychicznego ani z biologicznego punktu widzenia. Prawidłowe określenie dla bytów mojego pokroju to Homulucus. Jeśli zaś chodzi o imię to nie stoi za tym jakaś większa filozofia. Ojciec tak mnie tak nazwał.
 
Famir jest offline