Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 20:59   #117
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- Łapki przy sobie - Magini trzasnęła go po dłoni, po czym zwróciła się do sióstr - Anielu pora spać, wystarczy na dzisiaj wrażeń, a ty Natali czy pomożesz mi zaciągnąć go do jakiejś komnaty?.
Aniela od razu zawróciła i pognała w dół po schodach, zaś Natali rzekła.- A muszę? Stoi jeszcze na nogach.
- Tak będzie najlepiej, sama widzisz że...
- Nie dokończyła, zmuszona znowu zdzielić go po łapie - Sama mam się z nim męczyć, no pomóóóóż.
Natali spojrzała na podszczypującego pośladki magini amanta i dodała.- Ale tylko doprowadzić go do pokoju.
Chwyciła za drugą dłoń pana młodego marudząc.- Jak ja się w to wpakowałam?
Zaś amant chuchając bimbrem i głaszcząc pośladek czarodziejki drugą dłonią, spytał Sylphię.- Jestem Galius, a jak tobie na imię złotko?
- Esmeralda Brunhilda de la Słonko
- Wypaliła Magini, chwytając jego drugą dłoń, by zaprowadzić w końcu gdzie trzeba.
-Esm..Bru...Słonko, tak?- zachichotał mężczyzna próbując pocałować czarodziejkę w policzek.- Rozgrzejesz mnie Słoneczko?
- Już ja cię rozgrzeję... -
Burknęła pod nosem Sylphia, wyjątkowo sztucznie uśmiechając się do pijanego amanta.
Dotarli do wolnego pokoju, Natali puściła dłoń Galiusa i dyskretnie starała się wycofać, podczas gdy amant starał się obściskiwać czarodziejkę.
- Wskakuj do wyrka kochasiu - Uśmiechnęła się do niego przemiło Sylphia, popychając w stronę łoża... Galiusowi długo nie trzeba było powtarzać. Od razu, wskoczył na łoże...a dokładniej, energicznie się wgramolił.
- A ty poczekaj - Magini pochwyciła Natalię za nadgarstek, po czym szepnęła - A teraz patrz na niego, będzie cyrk... - Po czym zaczęła wypowiadać wersy zaklęcia skierowane niby do napalonego młodziana, choć w rzeczywistości starsza siostra była celem czaru... .

Natali drgnęła nerwowo, powoli sztywniejąc, gdy oplotła ją magia czarodziejki.

- Skarbie, prześpij się z nim co? - Powiedziała Sylphia, zwracając się do służki, i jednocześnie podchodząc do świecznika, na którym zdmuchnęła płomyki. W pokoju zapanował półmrok, słabo rozświetlany światłem wpadającym przez okno i otwarte drzwi na korytarz.
Na twarzy dziewczyny widać było panikę, a jej umysł stawiał opór. Zbyt słaby, by mogła przeciwstawić się zaklęciu. Powolnymi ruchami zaczęła zsuwać suknię odsłaniając kształtne pośladki i zgrabne nogi. Galius był zbyt pijany by wyciągać jakieś sensowne w nioski, poza jednym, niekoniecznie sensownym.- Obie się ze mną prześpicie?
- Ciiii...
- Syknęła Magini przykładając palec do ust, jako całą odpowiedź dla napaleńca, obserwując poczynania Natali i drobnymi kroczkami kierując się w stronę drzwi.
A w drzwiach pojawiła się Tausersis. Spojrzała na sytuację i wypowiedziała kilka słów magii, wykonując ruchy dłonią i rozpraszając czar Magini. Przerażona i czerwona na twarzy dziewczyna szybko pochwyciła podciągniętą już spódnicę do góry i z płaczem zaczęła biec do drzwi,
minęła błękitną czarodziejkę i wybiegła na korytarz. Tymczasem Tausersis uśmiechnęła się do Sylphii,a ta poczuła, że jakoś nie potrafi się na ną gniewać. Było coś w Tausersis co pociągało Maginię, mimo jej irytującego wtrącania się w sprawy innych (jej głównie sprawy).
- To nie było ładne, jak chciałaś sobie popatrzeć na figielki, to mogłaś poprosić koleżankę o pomoc. A nie mieszać w to niewinnie dziewczęta.- rzekła Tausersis pogroziła zabawnie paluszkiem, wyraźnie uznając siebie za koleżankę Sylphii. Następnie rzekła do mężczyzny.- Zaraz ktoś się tobą zajmie kotku, daj nam minutkę na przygotowania.
-Eee...dobra.- rzekł Galius.
- To nie tak... - Odezwała się Magini (o dziwo) łagodnym tonem - Młody napalony jak krasnoludzki piec, a Natali... a ja właśnie wychodziłam... - Z nieznanych sobie powodów zaczęła się plątać w odpowiedzi, nie odczuwając zbyt dużej wściekłości z całej sytuacji - A zresztą, co się będę tłumaczyć, ja wychodzę! - Sylphia ruszyła prosto na korytarz.
Błękitna czarodziejka wyszła za nią i zamknęła drzwi mówiąc.- Lepiej by chłopiec nie wiedział co go spotka, nie wszyscy są tak otwarci na nowe doświadczenia.
Mrugnęła porozumiewawczo do magini i zaczęła inkantować czar ze szkoły przyzywania. Czar z którym Sylphia jakoś nie miała okazji się spotkać.
Po chwili przed kobietami, pojawił się łysy stworek o szarek skórze.


Doppelganger...a Tausersis rzekła do niego milutkim głosikiem.- Taki mu się nie spodobasz. Tam czeka chłopiec, który ma dziś wieczór kawalerski. Mógłbyś stać się bardziej kobiecy i przyblec odważne szatki?
Stwór posłusznie wykonał polecenie, przybierając bardziej kuszące kształty i strój.


Błękitna czarodziejka cmoknęła przywołanego stwora w policzek mówiąc.- Zajmij się tym kochasiem, dobrze? To ważny wieczór dla niego.
Po czym spojrzała na Sylphię mówiąc z uśmiechem.- Możesz popatrzeć jak chcesz. Nie będzie im to przeszkadzało.
Przy okazji dotknęła swoją dłonią, dłoni Magini i czarodziejkę z Waterdeep przeszył przyjemny dreszczyk.

Sylphia przyglądała się całej scenie ze sporym zaskoczeniem, którego nawet nie starała się ukryć przed Tausersis, w końcu jednak jakoś się pozbierała. Wtedy też nadszedł kolejny, niespodziewany impuls, wywołany dotknięciem dłoni. Magini odchrząknęła.
- Kusząca propozycja by sobie popatrzeć, jednak nie skorzystam, i pójdę już... do cholery.
Tausersis uśmiechnęła się wyrozumiale, kiwnęła głową i dodała.- Dobrej nocy życzę.
Po czym ruszyła korytarzem, odprowadzana wzrokiem Magini, jej mimowolnymi spojrzeniami... Było bowiem coś w błękitnej czarodziejce, coś kuszącego. Tymczasem doppelganer był już w pokoju Galiusa i dochodzące stamtąd odgłosy świadczyły, że chłopak był zadowolony z tej niespodzianki.

....

Wieczór jednak się jeszcze nie kończył, a ona spotkała na korytarzu przypadkiem Rogera.

Spotkanie te przybrało naprawdę nietypowy obrót.

....

Jakiś czas później Sylphia skierowała swoje kroki ponownie do... izby z poszkodowanymi przy wybuchu kawalerami. Otwarła gwałtownie drzwi na oścież, po czym krzyknęła, unosząc teatralnie ręce w górę:
- Jestem!.
W środku było sześciu mniej lub bardziej poobijanych mężczyzn. Powoli dochodzili do siebie po bolesnym wypadku. Widok wchodzącej kobiety...zaskoczył ich wszystkich. Dosłownie zatkało ich...mogli się jedynie gapić na stojącą w drzwiach czarodziejkę. Sylphia zauważyła sporą ilość trunków ustawionych pod oknem. Część została użyta do odkażenia ran.

- Och! - Magini przyłożyła dłoń do ust w przesadnej pozie szoku, uprzednio jednak dokładnie zamykając za sobą drzwi - Och!. Co tu się dzieje!.
Po czym pędem ruszyła, by cucić nieprzytomnych, i doglądnąć poranionych, zrzucając po drodze swój wierzchni płaszczyk.

-To coś...-wskazał jeden z mężczyzn na resztki grającego pudełka.- Wybuchło.
Mężczyźni spoglądali lubieżnym wzrokiem na jej kształtne ciało, gdy to klękała przy jednym cucąc go lekkim klepaniem po twarzy, prezentując przy tym swój największy atrybut tuż przed jego nosem, gdy kolejnego... głaskała po bolącym, wrażliwym miejscu spodni, a następnego tuląc wprost do swych piersi niczym dziecko na drobny moment. Powoli przypominali sobie, jak tańczyła i jak pozwalała się dotykać...wręcz nachalnie pchając się pod ich dłonie, teraz jednak było jeszcze goręcej. To oczywiście pobudziło ich dolne partie ciała, pomijając dwóch biedaków, którzy odnieśli największe obrażenia.
- Zajmę się wami wszystkimi, zajmę... - Szeptała czarująco uśmiechając.
Zbliżyli się do niej... ich dłonie wędrowały po sukni kobiety, ugniatały pośladki, dotykały jej brzucha i biustu. Otoczyli Maginię, wodząc dłońmi po jej ciele, coraz śmielej.

Ona z kolei była wprost wniebowzięta. I nikt z obecnych towarzyszy nie widział jej jeszcze w podobnym stanie, z wielkim uśmiechem na twarzy, ze szklącymi się z radości oczami i rumieńcami na policzkach. Nikt nie miał prawa jej takiej widzieć.
- No już, już, jestem cała wasza... .

Kilka minut później czarodziejka stała się centrum kłębowiska spoconych ciał, naga i z dzikim spojrzeniem. Niczym wcielenie Succuba.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline