Wątek: [DnD FR]Okruchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 22:55   #20
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Ostrożnie skradając się korytarzem i wypatrując ewentualnych niebezpieczeństw Cario czuł, że coś jest inaczej. Wiele razy podróżował już pod osłoną cienia. To w końcu była jego domena. Zawsze na pograniczu widzialnego i niewidzialnego. Zawsze pozostając ukryty. Uderzając znienacka, wychylając się z cieni jak jeszcze jeden przywołany mieszkaniec cienistego planu. Ale teraz było inaczej. Mimo, że cienie zawsze były dla niego przyjazne Cario niemal słyszał ich ciche podszepty. Czuł się z nimi związany silną więzią. Był jednym z nich, a one prowadziły go nowymi ścieżkami. Miał przeczucie, że teraz posiadł wiedzę, której do tej pory nie posiadał, o której nie wiedział nawet, że istnieje. Albo może wiedział tylko miał świadomość, że nie jest dla niego. Jednak teraz sama do niego przyszła, nie szukał jej. Coś się zmieniło, widział o tym tylko, jeszcze nie uświadomił sobie tego do końca. Jeszcze nie wiedział jak korzystać z tej nowej wiedzy. Ale dowie się. Wcześniej czy później zrobi to, a wtedy będzie jeszcze silniejszy. Może nawet wróci do Menzoberranzan odegrać się. Póki co jednak trzeba wydostać się z tego cholernego więzienia.

Korytarz się zakończył kolejną komnatą o wystroju wnętrza podobnym do poprzedniczki. Mnóstwo krwi parę ciał, w tym samego naczelnego maga, pieprzonego pana dupka. Wyróżniały ją półki z eliksirami i księgami. Cario najpierw ostrożnie zbadał pomieszczenie, a stwierdziwszy że w pobliżu nie ma niczego niebezpiecznego opuścił cienie. Drow obejrzał dokładnie wszystkie półki jakieś nieznane mu eliksiry. Wziął jeden na chybił trafił i potrząsnął flakonikiem. Jakiś mętny płyn. Otworzywszy butelkę stwierdził, że ma bardzo nieprzyjemny zapach. Odłożył butelkę na miejsce i wziął do ręki jedną z ksiąg. Skrzywił się stwierdzając, że jest zapisana w języku, którego kompletnie nie rozumie. Równie dobrze mógł czytać od początku jak i od końca z dołu do góry czy w dowolnej kombinacji. Odrzucił księgę od siebie i wyjrzał przez rozbite okno. Widać z niej było komnatę ofiarną, prawdopodobnie stąd mag nadawał odpowiedni przebieg ceremonii. Skrytobójca spojrzał na ciała. Główny mag wyglądał jakby ktoś wyrwał mu kręgosłup i postanowił się nim pobawić. Cario raczej mu nie współczuł, gnojek zasłużył sobie na to co go spotkało. Bardziej zainteresował go ślad odciśnięty na podłodze z krwi resztek szkła. Ktoś musiał przeżyć. Jeden z pieprzonych sługusów maga. Niech tylko drow dostanie do w swoje ręce, a zrozumie co to znaczy być poniewieranym. Z komnaty odchodził kolejny korytarz. Ale wtedy skrytobójca usłyszał kroki w korytarzu, którym przyszedł. Ktoś tu szedł. Cario uniósł miecz i przyjął dogodniejszą pozycję. Po chwili do pomieszczenia wszedł Iru w swojej naturalnej postaci. Też nie mógł wytrzymać paru chwil w cierpliwym oczekiwaniu na rekonesans. Mag zaczął na własną rękę przeszukiwać pomieszczenie, najwyraźniej nic sobie nie robiąc ze zirytowanego spojrzenia Cario. Skrytobójca już miał się odezwać i go ochrzanić, kiedy Iru sięgnął do ciała głownego oprawcy i najwyraźniej zauważył coś co on przeoczył. To go zirytowało jeszcze bardziej.

Zapytał więc go najbardziej spokojnym głosem na jaki było go stać czy coś zauważył. W odpowiedzi mag zaczął coś opowiadać o runach na ciele Shemeshala. Dla Caria była to niezrozumiała gadka. Portale, tajemne znaki to nie dla niego. Poczekał aż Iru rzuci swoje zaklęcie wykrywające, a następnie lekko osłupiał. Na cholerę mu głowa i ręka? Co to ma być eksponat do kolekcji? Jednak postanowił nie dyskutować i wzruszywszy ramionami zrobił o co go proszono. Dwa szybkie cięcia i po robocie. Przy okazji drow postanowił znów nakarmić ostrze i wchłonął krew z Shemeshala oraz pozostałości z reszty ciał. Wzmianka o przypadkowym zatruciu Anny spodobała się Cario. Przynajmniej mag myślał podobnymi kategoriami do niego. Ruszył więc za nim drogą powrotną, a później śladem Anny.

Jak się okazało kobieta nie była całkiem bezużyteczną istotą. Udało jej się znaleźć skarbiec i nawet otworzyć drzwi. Całkiem niezły wyczyn. Oczywiście jak na człowieka. Bardziej zainteresował go drow, którym zajęta była kapłanka. Skąd on się tutaj wziął? Miał coś wspólnego z brakującym ciałem w poprzedniej komnacie?

- Wiesz Iru może najpierw niech kapłanka przedstawi nam swojego nowego znajomego. Wiesz nie lubię zabijać nieznajomych. To takie jakieś okrutne. No chyba, że mamy się przyłączyć. Wtedy anonimowość schodzi na dalszy plan. – powiedział Cario kpiąco, a jednocześnie w jego głosie można było wyczuć podejrzliwość co do zabawki Anny.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline