WÄ…tek: Faktoria "4 mila"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 23:55   #124
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
... ożesz wy zrazy w sosie z zielonego groszku! - niziołek wreszcie znalazł właściwe słowa, by oddać swe oburzenie na cały zielonoskóry naród.
"Zraziki, mniam..." - mlasnął i z błogością przymknął oczy, by zacząć unosić się wśród mnogości wszelakiego jedzonka. Zaraz jednak powrócił do rzeczywistości, a jego maślane oczka zmieniły się w zaciśnięte szparki nieubłaganie namierzające cel jego ZEMSTY.

- Buahahaha... - wyrwał mu się złowieszczy chichot, godny jakiegoś biesa, a nie pucułowatego nizioła. Wymach i kamyk - sruuu - poleciał w zmykającego snotlinga. Kolejny wymach i - sruuu - snotling padł i sturlał się pod nogi zwycięskiego halflinga. Ten spojrzał na swoją niezbyt przytomną ofiarę i stawiając na nim obutą w wysoki trzewik z futerkiem stopę rzekł:
- No to sru... - po czym grzmotnął drzewcem procy w łepetynę zielonej pokraki. Kiedy później o tym myślał, to mógłby przysiąc, że trafionemu drągiem goblinoidowi miast ślepiów pokazały się takie "X_X"...

Hugo obrócił się akurat, by dojrzeć jak rozłupany przez Kurta ork pada na ziemię.
- Żebyś sobie zapamiętał, zielona mendo, że nie wolno zaczynać z niziołkami, no! - głosem pełnym nagany niczym uczniaka strofował zdychającego orka, nie bacząc na to, że ten został ubity przez kogoś innego. Temu ostatniemu i tak było wszystko jedno...

Hugo dojrzał coś jeszcze. Wielkiego i przynajmniej tak samo brzydkiego zielonego brutala, który właśnie odgryzł któremuś krasnalowi głowę.
"Że też nie zadławi się jego brodą?" - zastanowił się, jak zwykle bardzo roztropnie. Szkoda było jednak czasu na dalsze rozmyślania. Z sakiewki przy pasku wydobył kolejny kamień i po chwili posłał go w bardzo łatwy, z powodu swych gabarytów, cel, jakim był Wielki Paskud. Pocisk, ku zmartwieniu niziołka, odbił się nieszkodliwie od potężnej sylwetki. Trafiony, tym razem ku radości malca, nawet nie raczył tego zauważyć.

Hugo przyszła do głowy nagła myśl. Już samo to, że trafiła przez iście chaotycznie, wprost niemożliwie posplatane synapsy tworzące centralny układ nerwowy kurdupla, było wielkim sukcesem. A to, czy ta myśl niosła cokolwiek głębsze przesłanie, niż: "Jestem głodny - kiedy podwieczorek?", było iście nieprawdopodobne. W każdym razie niziołek przeprowadził dedukcję, że skoro mały pocisk nie zrobił Wielkiemu Paskudzie krzywdy, to czemu nie spróbować czegoś większego?

- Panie Kurcie! Kuuurt! - starał zwrócić na siebie uwagę najbliżej stojącego Dużego Człowieka, jednak utrudniało to zamieszanie towarzyszące walce.
- Ty stary, śmierdzący baranie! - podziałało, więc Hugo szeroko się uśmiechnął, przybierając minę niewiniątka. Zaraz jednak oprzytomniał.
- Rzuć w niego tym! Tym go rzuć! - zaczął podskakiwać i wskazywać na nieprzytomnego snotlinga. Niby ważył niewiele, ale może wystarczy, by Wielki Paskud stracił równowagę i grzecznie złamał kark, jak spora część jego pobratymców.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline