Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2009, 12:21   #90
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- To bezwartościowy szmelc - powiedział zabójca, Tupik spojrzał na niego tak jakby nie rozumiał co do niego właśnie powiedziano. Już miał zaprotestować i bronić swego wspaniałego znaleziska ale szybko przypomniał sobie, iż faktycznie pozostałe rasy nie potrafią cieszyć się drobiazgami. Przytaknął więc swoimi ślepkami na znak zrozumienia, po czym wrócił do namiętnego przeszukiwania zawartości skrzyń.

- Za to, to ognisko jest interesujące. Nie ma więcej niż jednego dnia. A to oznacza że ktoś przed nami wszedł do kopalni i prawdopodobnie dalej tam jest. - kontynuował krasnolud.

Potwierdzało to wcześniejsze informacje jakie zdobył Tupik o grupie poszukującej czarodzieja, najwyraźniej dotarli do kopalni. Tupik ciekaw był gdzie są teraz, czy odnaleźli czarodzieja, wracają czy też sami zostali pojmani...no i przez co? Co takiego mogło zatrzymać maga w kopalni? Nie znał tych odpowiedzi, ale kopalnia z pewnością je zawierała.

Grungan spojrzał raz jeszcze na kierunkowskaz.

- Ruszam w lewo, w kierunku szybu Galan-uz. Możecie kontynuować wędrówkę wraz ze mną, lub podążyć w kierunku odwrotnym. Jest mi to całkowicie obojętne.

Tupikowi oczywiście obojętne to nie było. Zamierzał iść za krasnoludem, była to jedyna "bezpieczna" droga w tej kopalni, a względy bezpieczeństwa halflingi ceniły sobie wysoko. Tupik nie przeoczył tego drobnego gestu Grungana, jakim było zwrócenie się do niego i do człowieka i poinformowanie ich o własnych zamiarach. Co więcej był na tyle uprzejmy iż wyjaśnił im dokąd zmierza i że nie jest mu obojętne ich towarzystwo. "Gdyby był nam nieprzychylny kazałby się nam wynosić albo nie iść za nim, natomiast obojętność wykazałby milczeniem, nie zwracaniem uwagi, tak więc bez wątpienia należy to uznać za gest przyjaźni i zachęty" halfling rozpromienił się po raz kolejny, po dokładnej analizie słów Grungana, był już niemal pewien iż spokojnie może mu towarzyszyć. Jak do tej pory nie zauważał specjalnych oznak wrogości, początkowe chłodne przywitanie szybko zrzucił na szorstkość i brak ogłady krasnoludów, a szczególnie wśród tych którzy szukali śmierci więc towarzyskie konwenanse mieli głęboko w rzyci.

Halfling oczywiście chętnie pozwiedzałby całą kopalnie, powoli eksploatując każdą odnogę, korytarz czy pomieszczenie. W chwili obecnej czuł się jednak jak turysta na wycieczce z przewodnikiem, tyle że ten przewodnik był mało rozmowny a jego funkcja bardziej przypominała ochroniarza niż oprowadzacza... Tupik nie przejmował się jednak takimi drobiazgami, wziął się nawet na odwagę i zadał króciutkie pytanie, mając nadzieję, że "nie przeszkadza" lub, że fakt przeszkadzania zostanie mu wytknięty w inny sposób niż przez ucięcie głowy.

- A dokąd prowadzi odwrotny kierunek ?

- Do Sztolni Brekk- Powiedział krasnolud- Z tym że w szybach zazwyczaj prowadzone są większe wykopaliska. No i większe prawdopodobieństwo znalezienia jakiś porządnych łupów.


Dopiero po udzieleniu mu odpowiedzi halfling postanowił to zapisać. Pośpiesznie wyjął przybory do pisania, przerysował do notatnika ( kilkanaście czystych kart pergaminu, pocięte na cztery równe części, zszyte i obszyte skórą ) możliwie najdokładniej znaczek, pod nim umieścił tłumaczenie "Szyb Galan-uz", obok dorysował drugi znak i dopisał "Sztolnia Brekk" Zamierzał też rozrysować mapę kopalni. Marzyło mu się w przyszłości stworzenie przewodnika po jaskiniach , kopalniach i innych podziemnych miejscach. W dziale porady dopisał trafną uwagę krasnoluda, kto mógł bowiem wiedzieć więcej niż on? Jego poradnik zaczynał nabierać już pierwsze kształty, nie bez znaczenia była przy tym wydatna pomoc Grungana.

Kurtuazja i dobre wychowanie kazały Tupikowi zapytać się Maxa dokąd on idzie, jednakże Tupik bardziej polegał w tej chwili na instynkcie samozachowawczym niż na etykiecie. Pytanie człowieka o jego zamiary mogło być uprzejme jedynie jeśli mogły one zmienić zamierzenia Tupika...a nie mogły. Niezależnie od wyboru trasy przez człowieka, halfling zamierzał trzymać się krasnoluda, czuł się z nim po prostu bezpieczniej, nie bez znaczenia był też fakt iż Grungan dobrze orientował się w tej kopalni, potrafił czytać tutejsze znaki i co ważniejsze tłumaczył ich znaczenie. Wybór za kim podążać gdyby się rozdzielili był dla halflinga jednoznaczny i żadne słowa ludzia nie mogły tego zmienić.

Tupik postanowił zaryzykować raz jeszcze po poprzednim sukcesie pytania.

- Komu mam opowiedzieć jak już znajdziesz to czego szukasz?

- Klanowi Az Drakk z Karaz-a-Karak - Odparł zabójca z kamienną twarzą - Ale przekaż też wiadomość rodzinie Durgina Groriksona. Myślę że chcieliby wiedzieć.

- Dobrze tak zrobię jeśli tylko przeżyję. Masz moje słowo. - dodał po raz pierwszy z bardzo poważną miną. Z pewnością nie żartował wiedział, że dla krasnoluda była to poważna sprawa - taką stała się i u halflinga.

Tupik przypomniał sobie, że sama honorowa śmierć zabójcy nie wystarczy, no bo przecież ktoś musi zawiadomić o tym jego klan. Poza tym halfling uratowany od śmierci, z pewnością poczytałby to wydarzenie jako wyjątkowo chwalebne, honorowe i warte wszelkich poświęceń, krasnolud miałby wręcz pewność, że opowieść o jego heroicznej śmierci, opuści jego własny grobowiec. Co więcej znając halflingi można było słusznie przypuszczać, że opowieść może zostać nieco ubarwiona, choć jedynie w taki sposób który nadałby jej jeszcze większego znaczenia. W tym przypadku wywerna widziana oczyma halflinga stawała się przecież smokiem, a byle snotling był jak czarny ork.

Co więcej halfling, wbrew pozorom miał największe szanse na przeżycie spotkania z tym co mogłoby doprowadzić do śmierci zabójcy. Wynikało to z prostego założenia, że tam gdzie jedni szukają jeszcze sposobności walki, tam halfling już szuka sposobności ucieczki. Dlatego zabrał ze sobą kuca, nie dość, że roślinożerne zwierze miało bardzo wyczulony węch i słuch, to jeszcze potrafiło szybciej ewakuować halflinga, niż zrobiłby to on sam. Nóż myśliwski jaki zwisał przy pasie Tupika, nie wisiał tam od parady, halfling nie raz już wprawnym ruchem odcinał tobołki, aby mieć więcej miejsca i szybciej uciekać na mule. Nie raz jego wierny towarzysz podróży "Skała' odpowiednio wcześnie wyczuwał zwierzoludzi czy mutantów i nie raz Tupik zmuszony był do ucieczki. Doskonale wiedział po co bierze ze sobą muła, nie zamierzał się też z tego tłumaczyć, nikt przecież nie wynajął go do oczyszczania kopalni, ani do walki.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-12-2009 o 21:28.
Eliasz jest offline