Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2009, 12:39   #36
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Chwila nasłuchiwania. Nieumarła niewiasta dokonała szybkiej oceny panujących warunków. Dwóch strażników znajdowało się za drzwiami. Gadali o bzdurach, ale stanowili jej przepustkę do kolejnych pomieszczeń kompleksu. Pozostało odesłać kompanów schodami w dół, aby nie pętali się pod nogami. Isabelle sięgnęła do niewielkiej torby pełnej cudów, wyjmując z niej swój zestaw wytrychów. Metal spenetrował zamek a kilka chwil później drzwi otwarły się na pełną szerokość, donośnie skrzypiąc. Tym samym zaskarbiły sobie uwagę mężczyzn, którzy do tej pory byli zaaferowani rozmową. Weszli do korytarza świecąc latarkami i odkrywając, że… przejście było zupełnie puste. Chwila konsternacji.


- Hrm. Hej Joe, nie wydaje ci się, że ta ściana jest trochę bliżej niż o…
Kawałek budulca rozwiał się, buchając na mężczyzn dziwną mieszanką mgły i skrzących drobin. Prawa dłoń dziewczyny wyłoniła się zasłony dymnej, wyprowadzając mocarny sierpowy w skroń czarnoskórego obrońcy dzieł sztuki. Zadany cios był wystarczający aby cisnąć samcem o ścianę i spowodować natychmiastową utratę przytomności. Zanim tłuścioch zdążył się odwrócić, but trafił go w plecy. Straciwszy równowagę, masywna bryła tłuszczu stoczyła się po schodach, niemal taranując zebrane na dole wampiry. Zakończyła swój ruch z głośnym trzaśnięciem. Izzy spojrzała w dół i przygryzła wargę, ukazując spore zakłopotanie. Zdecydowanie nie przewidziała, że jeden z nich skręci sobie kark.
- Erm… zapewniam, że tego nie planowałam. Naprawdę.
Niezaprzeczalny dowód złośliwości losu. Długowłosa defensywnie uniosła dłonie wobec reszty grupy, obawiając się, że nie zareagują zbyt pozytywnie na jej zagranie. Pośpiesznie zeszła na dół, dołączając do pozostałych. Sprawdziła puls beczki tłuszczu. Nic. Cisza. Całkiem płaska linia. Złodziejka przeklęła pod nosem i pokręciła głową.
- Cholera! Gdyby tyle nie żarł, może jeszcze by żył…
Cichociemna wampirzyca oparła się o ścianę i skrzyżowawszy ręce, przez krótką chwilę milczała. Isabelle daleko jednak było do poddania się żalowi, albo wyrzutom sumienia. Owe wydarzenie nie zdołało zachwiać jej pewnością siebie, czy też wstrząsnąć jestestwem. Wiedziała, że wina nie leży po jej stronie. Ludzie giną. Pechowo. Zupełnie przypadkowo. Codziennie umierają w najbardziej absurdalne sposoby. To był jeden z nich.


Minęły może dwie minuty jej improwizowanej żałoby. Odbiła się palcami od ściany.
- Ehh. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przystojniaku, przydaj się na coś i zabierz tych dwóch do magazynu. Masz tu kajdanki. Przykuj czekoladkę do rur, albo coś…
Bez przekonania rzuciła śmierdzielowi obrączki, po czym ruszyła na górę. Miała nadzieję, że będzie miał wystarczająco rozumu w głowie aby wysilić się na jakiś knebel.
- Dobrze, teraz idę po papirus. Postaram się już nikomu nie urwać głowy. Kostas, będziesz tak miły i zajmiesz się wpuszczeniem gazu do wentylacji?
Panna O’Grady skierowała pytające spojrzenie na Greka, czekając na jego odpowiedź. Jeśli nie liczyć wypadku z przed kilku chwil, na razie szło im całkiem nieźle.
 
Highlander jest offline