Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2009, 21:02   #37
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Zgodnie z jego przewidywaniami nic nie szło tak jak zaplanowali. Do tego każdy z wampirów zdaje się miał własną wersję planów, którą nie podzielił się wcześniej z resztą. Do tego każdy pchany swoim instynktem drapieżnika uważał się za szefa i wydawał polecenia pozostałym. Generalnie mu to nie przeszkadzało bo chciał uwinąć się z zadaniem i pryskać stąd jak najszybciej. Powoli jednak zaczynał odczuwać poirytowanie gdy polecenia zaczęły być sprzeczne.

„Kurwa zero koordynacji. Zero współpracy. Ostatni raz robie coś z bandą indywidualistów. Jeden się obraził i nie przylazł w ogóle. Jajogłowy klika sobie na górze i przestawia nas jak w jakiejś pieprzonej gierce. Laska robi popisówe w jak w tych chińskich filmach karate. Zero subtelności. A Nosferatu czai się nam za plecami jakby miał nam wbić kosę.”

Nastrój Kostasa był w tej chwili bardzo daleki od zwyczajowego opanowania. Może irytował go fakt, iż mieli działać w białych rękawiczkach, a zdaje się tylko on się tym przejmował. Do tego jak widać niepotrzebnie. Frustracja i agresja zadziałała na jego podświadomość poczuł jak jego krew krąży szybciej, zmysły się wyostrzają a mięśnie pęcznieją. Zwrócił się do Lucasa.

- Idź jej pilnuj i przypomnij, żeby zabrała także komputer i kilka fantów dla zmyłki. A jakby chciała jeszcze pobrykać to wytłumacz jej, że właśnie od tego mamy paralizatory i gaz.

- Idę poszukać tej piwnicy. Zaraz wracam, to nie powinno być gdzieś daleko, w końcu jesteśmy już dosyć nisko.

Odchodząc korytarzem wrzucał pojemniki z gazem do mijanych kratek.

„Następnym razem będę sprytniejszy. Pewnie wloty wszystkich wentylacji są na dachu. No nic doświadczenie zbiera się całe życie i nie.”

Poprawił na sobie mundur strażnika, który również wpływał na jego pieski humor. Westchnął z rezygnacją i dotknął komunikatora przymocowanego na wzór wojskowy na szyi.

- Hej Aniele tu Kostas. Poklikaj tam szybko w swoją klawiaturę i podaj mi najkrótszą trasę do agregatu.

„Może jak coś rozpierdolę to mi się humor poprawi.”


Tak jak się spodziewał odpowiedź Angelo była szybka i konkretna. Wrócił się kawałek i na kolejnym skrzyżowaniu skręcił w lewo. Po drodze zdjął gaśnice za ściany i fałszywie pogwizdując skorzystał z klatki schodowej i zszedł jeszcze jedno piętro. Nie wysilając się zbytnio drzwi do piwnicy otworzył sobie ukradzioną wcześniej gaśnicą. Miał cichą nadzieję, że może jakiś leniwy strażnik zadekował się na dole, ale sam przyznał, że to jedynie pobożne życzenie. Miał ochotę na trochę rozrywki, ale niestety nie zatrzymywany dotarł na miejsce. To nie był czas ni miejsce na finezje więc kilkoma uderzeniami gaśnicy rozwalił zawory i przewody. W powietrzu pojawił się zapach paliwa.

- Uwielbiam zapach benzyny, choć ropa też może być – skomentował z uśmiechem.

Dla przyzwoitości przydzwonił gaśnicą raz jeszcze i to był błąd. Duży błąd, ponieważ nadwyrężony sprzęt gaśniczy dokonał żywota w eksplozji białego szaleństwa. Kostas w ułamku sekundy pomyślał, że chyba użył zbyt wiele siły. Instynktownie zaleczył zadrapania na dłoni.

- Khe, khe. Pianowa – powiedział sam do siebie wypluwając paskudną substancję, która dostała mu się do ust. Otarł pianę z twarzy i spojrzał na siebie. Od stup po czubek głowy był teraz biały. Do tego podmuch zdmuchnął mu czapkę.

- Noż kurwa jak bałwanek. Dobra dość tego dobrego. Spadamy stąd bo zaczynam mieć złe przeczucia.

Odwrócił się na pięcie i po chwili piął się po schodach. Pogrzebał przy komunikatorze.

- Panie Angelo wedle życzenia agregat nie żyje. Jeżeli ma pan jeszcze jakieś pragnienia proszę się nie krępować – jego głos aż ociekał sarkazmem. Pstryknął przełącznikiem i wywołał Nosferatu.

- Panie Lucas, gdzie jesteście. Skończyłem na dole, gdzie mogę was znaleźć?
 
malkawiasz jest offline