- Czyliż mam rozumieć, żeś wrogiem skoro jasnych sygnałów nie dajesz? - ironicznie uśmiechnęła się Sabrie, ignorując obelgi. - No cóż... Skoro nad rzeczową współpracę przedkładasz bezcelowe popisy to już twój wybór. Szkoda, że elokwencja nie u każdego przekłada się na prawdziwe umiejętności. A myślałam, że tylko szlachta głośnym szczekaniem stara się przekonać innych jak bardzo gryzie... Może trzeba było iść na przyjęcie to sprawdzić...? - na przekór temu przymknęła znów oczy i rozsiadła się na zydelku... dyskretnie kładąc dłoń na mieczu i nadstawiając uszu. Ocena chowańca maga może była trafna, ostrożności jednak nigdy za wiele. |