Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2009, 01:29   #60
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Rebecca długo zastanawiała się, co też może oznaczać tak niespodziewane zaproszenie ze strony Lancastera. Kobieta odniosła wrażenie, że Archont ma serdecznie dosyć całej tej sytuacji i najchętniej kazałby im wszystkim się od siebie odczepić. Oczywiście nie miała zamiaru dzielić się z nikim swoimi przemyśleniami, nie rozumiała po prostu jaki cel będzie mieć to spotkanie, skoro wybrali już -pożal się boże - Księcia. Chyba że wydarzyło się coś, co wymagało natychmiastowego zwarcia szeregów, a to z kolei nie wróżyło dla niej niczego dobrego. I właśnie ta myśl, że nieuchronnie zdarzy się coś bardzo niemiłego, nie dawała jej tego wieczoru spokoju.

Nie pozostawało jednak nic innego jak stawić czoła wątpliwościom i zjawić się w „Siódmym Niebie”, choćby tylko po to, by wiadomość o zbliżających się nieprzyjemnościach usłyszeć u źródła, a nie od osób trzecich. Nie dało się też ukryć, że Torreadorka, przy okazji spotkania miała nadzieję nie tylko porozwijać się towarzysko, czego ostatnimi czasy często jej brakowało, ale może nawet ugrać coś dla samej siebie.

Kiedy już decyzja o przyjęciu zaproszenia została podjęta, pozostał tylko jeden problem: w co się ubrać. Rudowłosa długo wahała się przy wyborze odpowiedniej kreacji. Jako że okazja do spotkania owiana była tajemnicą, trudno było wybrać strój do tejże okazji najwłaściwszy. Ostatecznie Rebecca wyszła z założenia, że Lancaster, jak każdy porządny przedstawiciel swojego klanu, będzie potrafił docenić kobiece piękno, zatem należy postawić przede wszystkim na wyeksponowanie tegoż piękna.
***
Długa do kolan, grafitowa sukienka ze sporym dekoltem i rękawami ¾ dość mocno opinała jej ciało, gdy kołysząc biodrami szła chodnikiem stukając obcasami krwistoczerwonych szpilek. Efektu dodawał szeroki czerwony pas podkreślający talię i takaż kopertowa torebka.


Rebecca obejrzała się w wystawowej szybie jednego ze sklepów. Prezentowała się naprawdę wspaniale. Dość ciemna barwa sukienki i całkowity brak biżuterii podkreślały płomienny kolor jej włosów, eksponując przy tym zieleń oczu. Rosalie miała rację, takie kreacje, jakby na przekór logice, dodawały jej temperamentu i kobiecości.

Jakiś młody mężczyzna obejrzał się za nią na ulicy. Uśmiechnęła się. Nie trudno sobie wyobrazić, że uwielbiała takie reakcje. Od najmłodszych lat przyzwyczajania do takich zachowań, wciąż nie mogła się od nich uwolnić.

Wreszcie dotarła do klubu. Wewnątrz znajdowało się już sporo osób, głównie młodzież, ale to nawet lepiej, będzie w czym wybierać. Mimowolnie oblizała wargi. Przemiły barman nalał jej kieliszek czerwonego wina. Upiła łyk i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Wino miało intensywny, lekko słodkawy smak, dokładnie taki, jaki uwielbiała.


Dzierżąc wciąż jeszcze pełny kieliszek w ręce rozejrzała się po sali. Bez trudu dostrzegła stojącego nieopodal Hektora. Przez chwilę korciło ją by podejść i rzucić jakąś kąśliwą uwagą, doszła jednak do wniosku, że na dziecinne zabawy czas przyjdzie potem.

W tym samym momencie dostrzegła gospodarza przyjęcia. Siedział w rogu sali w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Brakowało tylko małej czarnej świnki, ale nie należało wykluczać, że zwierzątko pałęta się gdzieś pod nogami swego właściciela.

Przez chwilę wampirzyca toczyła wewnętrzną walkę. Z jednej strony nie chciała przeszkadzać w ożywionej rozmowie, z drugiej doskonale wiedziała, że dobry obyczaj nakazuje przywitać się z gospodarzem. Była jeszcze trzecia strona, świadomość, że jeśli to nie ona, to ktoś inny w końcu podejdzie do mężczyzny i być może zacznie mu się podlizywać. Niby dlaczego miałaby ułatwiać sprawę pochlebcom?

Wyjęła z torebki podręczne lusterko, delikatnie poprawiła makijaż, po czym raźnym krokiem ruszyła w kierunku stolika zajmowanego przez Lancastera i jego rozmówcę.

- Miło mi pana widzieć, panie Lancaster – powiedziała serdecznie przywdziewając na usta najbardziej uroczy z uśmiechów, jakimi dysponowała. – Cieszę się, że mogę uczestniczyć w tym przyjęciu. Jestem pewna, że będzie to niezapomniany wieczór.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline