Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2009, 14:17   #122
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czujność elfa przytępiła kłótnia z Sabrie, którą jego chowaniec obserwował z obojętnością, czochrając się tylną łapą po grzbiecie. Vraidem ufał swemu nosowi, nie miał wszak zmysłu czulszego od zmysłu powonienia. A skoro nie wyczuł innych ludzi, to...odprężył się.
Więc, gdy towarzysze Morgana wymieniali uszczypliwości, on wysłuchiwał odpowiedzi człowieka o twarzy skrytej kapturem habitu.
-Ja? Nikogo nie szukam...Ja mam za sobą drugą drogę i potrzebuję kącika na spoczynek.- głos mężczyzny (a bardziej chyba młodego chłopaczka) wydawał się nieco drżący. –Ttty nie wyglądasz... Ty nie jesteś właścicielem, tego przybytku, prawda?
Upewniwszy się tego dodał.- Tto myślę, że nie tobie decydować. Nie sądzę, by tutejsi gospodarze odmówili choćby skąpego kącika na nocleg, dla mnicha służącego Ilmaterowi.
Odetchnął głęboko i minął Rogera, kierując się ku głównej części przybytku.
Zanim jednak Morgan i pozostali zdołali zareagować, z karczmy wylał się podpity tłumek.
Goście dotąd bawiący się w głównym przybytku całej karczmy, teraz pili i krzyczeli i dopingowali dwóch prowodyrów tego wypadu na świeże powietrze.
Pierwszym był pijany szlachcic w szatach fioletowej barwy i z kuflem piwa w ręku.

Postawny mężczyzna, o ciemnych włosach i równie ciemnej brodzie wyzywał kogoś od lowelasów, elfich wypierdków i tym podobnych typów spod ciemnej gwiazdy. A przedmiotem jego obelg był podstarzały półelf o jasnych włosach, równie pijany jak on.

I równie bogato ubrany...A tej kłótni dopingowali tłumnie wylewający się z karczmy goście. Po chwili obaj adwersarze zostali dozbrojeni w rapiery, przez równie pijanych gości i wymachując nimi niczym kijami, omal nie poranili paru z nich. Od razu widać było, że zamierzają stoczyć pojedynek na śmierć i życie. Co przy ich alkoholowym upojeniu i miernych umiejętnościach szermierczych może zakończyć się wypadkiem, albo nawet serią wypadków.
Valdro dotarł do trójki Teu, Sabrie oraz Rogera z błaganiem.- No, zróbcie coś! Przecież nie możemy dopuścić do tragedii. Ci idioci są gotowi się pozabijać!
Tymczasem w tłumie gości znikł tajemniczy mnich Ilmatera...A co gorsze, w tym zamieszaniu znikła także, dotąd śpiąca na piecu gnomka. Gdzieś wcieło Dru! Choć to jeszcze nie powód do tragedii. Znając kapłankę, zapewne udała się do karczmy, by przepłukać gardło.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline