Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2009, 21:21   #13
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Suchy trzask nadpalonej gałęzi, sypiące się wokół iskry i zalatujący paloną, mokrą sierścią dym. Chrupnięcie, zgrzyt rozłupanej czaszki i krople czarnej juchy oznaczały śmierć kolejnego stwora. Siggi otarł twarz lewą dłonią i wyszczerzył zęby w grymasie.
- Waruj, ścierwo! - warknął pod adresem leżącego obok czworonoga, którego członki podrygiwały w agonii. Dojrzał większą od innych bestię, której udało się powalić dziewczynę na ziemię. Sprzedał wilkowi kopniaka, aż chrupnęły żebra, jednak skowyt szybko przeszedł w groźny pomruk. Chwilę później, kiedy zjawili się Markus i Veller, we trójkę dosłownie posiekali bestię na części.

Było po wszytkim. No prawie - wyglądało na to, że jeden z wilków poharatał Fay rękę. Raną zajął się Veller, widocznie jest jakimś cyrulikiem, czy zielarzem. Po prawdzie, Siggi również potrafił założyć prowizoryczny opatrunek, unieruchomić złamaną kończynę, czy wydłubać grot strzały bez pozbawiania życia rannego - niejednokrotnie te przekazane przez babkę umiejętności uratowały jego lub jego kamratów od utraty ręki, czy trwałego kalectwa. Nie był jednak wirtuozem w tych sprawach - po prostu działał na wyczucie i pomyłki się zdarzały. Uśmiechnął się na wspomnienie Gotthardta, prawej ręki Jednookiego, którego banda kontrolowała rejon magazynów rzecznych po wschodniej stronie Reiku. Któryś z miejskich strażników wlepił mu strzałę w zadek, a nieco niedbała, z powodu spożytego wcześniej alkoholu, pomoc Sigismunda miast ulgi przyniosła kilkumiesięczny paraliż całej nogi. Tylko temu, że ułomny zakapior błyskawicznie stracił pozycję w gangu, Siggi zawdzięczał to, że którejś nocy nie zarobił kosy między żebra.

Pomysł, żeby palić ścierwa zabitych wilków wydał się Siggiemu dziwny. Właściwie nie miał nic przeciwko temu, żeby bestie po prostu leżały tam, gdzie padły. Ale nie oponował, kiedy Markus polecił mu zbierać gałęzie na opał. Sugestię, by nie dotykać stworów zbył wzruszeniem ramion. Zapewne dzięki surowemu wychowaniu na ulicach najbiedniejszych dzielnic Nuln, gdzie normą były sterty odpadków, truchła padłych psów i szczurów zawdzięczał swoją odporność na wszelkiego rodzaju choróbska. Właściwie nie pamiętał, kiedy ostatni raz chorował. Nie licząc, oczywiście, kaca po całonocnych popijawach.
- Przydałoby się coś mocniejszego... - mruknął, przypomniawszy sobie o tym, że nie pił nic normalnego od czasu, gdy trafił do baszty. Kilka kubków cienkusza w ostatnim zajeździe się nie liczy. Zresztą, właśnie wtedy ich otruto...
Pięści dużego mężczyzny zacisnęły się bezwiednie, aż chrupnęła trzymana w nich gałąż.

* * *

Zwłoki krasnoluda były kolejnym, po wilkach, dowodem na to, że łażenie po górach było bardziej niebezpieczne, niż mogło się wydawać. Trup był zmaltretowany, jednak nie to zastanawiało Siggiego, któremu nie raz dane było oglądać zwłoki.
- To nie rabusie... - stwierdził, a widząc spojrzenia towarzyszy wyjaśnił - Zostawili brzęk.
- No i po co robić coś takiego? Pała w łeb lub nożem po gardle - tu Siggi wykonał znaczący ruch ręką - i po krzyku. Strata czasu... - wskazał na ciało nieszczęśnika.
- Może to posłaniec - nie zaszkodzi sprawdzić, co zawierają te listy - dodał, mając na myśli zapieczętowaną przesyłkę. - Może ktoś dobrze zapłaci za ich zwrot. - zastanawiał się na głos, wykazując właściwą wielu mieszkańcom Imperium zdolność do wykorzystywania nadarzających się okazji. - Może nawet bogowie się do nas uśmiechnęli i w tych listach są jakieś wskazówki o tych banitach, których groby mamy odnaleźć. Szkoda przegapić taką szansę. - uśmiechnął się szeroko, prezentując nie do końca kompletne uzębienie.

Faktycznie wydawało się oczywiste, że powodem śmierci krasnoluda nie był rabunek, czy przewożone przez niego dokumenty. Ciało nie było pokąsane, więc raczej to nie dzikie zwierzęta. Tajemnicze zabójstwo, ale na razie nie zajmowało myśli Siggiego. Brodacz miał pecha...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline