Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2009, 22:04   #92
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling nie tyle zawiódł się na obu skrzyniach co zwyczajnie się rozczarował. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przypuszczałby nawet, że może znajdować się w nich coś cennego, dla halflinga kwestia cenności była jednak bardzo względna. Nie specjalnie zmartwiony ruszył dalej za krasnoludem, bacznie rozglądając się na boki. W końcu dotarli do pierwszego szkieletu a za nim do kolejnych. Początkowo halfling zamierzał znów pieczołowicie zbadać pierwszego napotkanego szkieleta, ale krasnolud który nie patrząc się na antyczne zwłoki parł dalej i chwile później przywołał Tupika do całego zbiorowiska szkieletów. W tym momencie halfling odkrył bezsens pieczołowitych badań nad truposzami, było ich po prostu zbyt wiele, co zresztą zaraz szybciutko odnotował w notesie.

- Przydałoby im się zrobić jakiś pogrzeb... no wiecie może odpowiednia ilość oliwy spaliłaby leżące tu kości i zaniosła dusze do wrót Morra?

Wolał Grungarowi nie mówić wprost, iż mogą tu być i najpewniej są także szczątki krasnoludów, do tej pory niepochowane.

- Raz iż tak należy a dwa z czystej ostrożności, jak to znajdzie jakiś nekromanta to ma tu przecież całą armię i to nie pilnowaną przez nikogo.

Wiedział jednak iż na razie nie mogą nic z tym zrobić, a przynajmniej nie z tą ilością oliwy jaką dysponowali. Kości leżące bezwładnie, w różnych pozach, niektóre bardzo dziwne, napawały Tupika pewnym lękiem. Wydawało mu się nawet, iż któryś ze szkieletów poruszył się, szybki strzał z procy odsłonił jednak prawdę w postaci uciekającego z piskiem szczura. Przez cały czas obawiał się potencjalnego nekromanty ożywiającego te wszystkie zwłoki. Utwierdził się w konieczności ponownego tu przyjścia i zrobienia z tym porządku, raz na zawsze.

Nie oparł się pokusie bacznego przyglądania się zwłokom - w szczególności rozglądał się za sakiewkami i biżuterią, ewentualnie czymkolwiek niepordzewiałym - znaczy się magicznym w postrzeganiu Tupika. Wiedział, że przedmioty magiczne nie rdzewieją, a w miejscach gdzie niemal wszystko jest pokryte rdzą, to co nie jest, najprawdopodobniej jest magiczne - i takich rzeczy szukał. Pomimo to nie zajmował się tym jakoś szczególnie, nie przeszukiwał zwłok dopóki wcześniej czegoś nie dostrzegł a że krasnolud nie zwalniał to i Tupik nie miał wiele czasu.

Halfling pierwszy wyczuł smród rozkładającego się mięsa.

-Fuj, czujecie? Zapytał, dopiero po dłuższej chwili towarzysze przytaknęli.

Gdy przeszli dalej i otoczyła ich chmara szczurów halfling niczym wytrawny strzelec pozabijał kilka z nich.

- A masz, i w dziób, za czarodzieja, za plony - co rusz, po każdym trafieniu dodawał sobie animuszu bzdurnymi półsłówkami. Szczury ginęły z piskiem, inne ciężko ranione uciekały czym prędzej, halfling choć na chwilę odzyskał kontrolę nad sytuacją i mógł ukazać całą swa przewagę wrogom. Fakt iż wróg nie był zbyt wymagający nie przeszkadzał specjalnie Tupikowi, grunt iż to on miał przewagę.

Gdy weszli do cuchnącego trupem pomieszczenia, które wyglądało na magazyn, halfling od razu dostrzegł kłębiące się wokół ciała i rzygowin szczury. Sięgnął po procę aby oczyścić nieco teren, zdążył ubić dwa szczury i spowodować ucieczkę kolejnych gdy usłyszał donośny ryk rozchodzący się po korytarzu. Był pewny iż krasnolud nie przegapi takiej okazji, więc nie patrząc na niego rzucił się w pośpiechu po zapas oleju do górniczych lamp i poręczny oskard, chwile później biegł już korytarzem starając się nie ustępować kroku Grungarowi. Kuca ciągnął za sobą, był gotów jednak przywiązać go po drodze jeśli zbliżałby się do źródła ryku.

Dreszcze podniecenia, strachu i ciekawości przebiegały mu po plecach. Z krasnoludzkim zabójcą czuł się bezpieczny, przynajmniej póki ten był cały i zdrowy -a na takiego wyglądał. Nie wiedział z czym mu się przyjdzie zmierzyć, ale wiedział że nie będzie w tej walce sam, ba nawet specjalnie nie widział się w roli atakującego, może bardziej pomocnika... Wiedział iż nie zamierza być jedynie obserwatorem, w końcu przybył tu by uratować maga, a może właśnie teraz mu groziło niebezpieczeństwo?
 
Eliasz jest offline