Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-12-2009, 21:00   #91
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Liev, Leonard

Kreatura zamiotła ogonem i ogłuszająco zawyła podkreślając triumfalnie swoje zwycięstwo nad napastnikami. Caleb leżał nieprzytomny pod ścianą, spod jego hełmu sączyła się na twarz, strużka krwi. Kislevczyk, cały utytłany w gównie, właśnie podnosił się na nogi, po tym jak w końcu udało mu się oswobodzić oręż spomiędzy pancernych łusek gada. Leonard natomiast, cisnąwszy w bestię wszystkimi posiadanymi sztyletami, gorączkowo starał się wydobyć z pochwy miecz, który chwilę wcześniej odziedziczył po Axelu. Wywerna przez chwilę stała niezdecydowana i rozglądała się na boki, wykręcając długą szyję. Najwyraźniej nie mogła zdecydować, którego ze śmiałków zaatakować. W końcu zamachała błoniastymi skrzydłami, pochyliła się i wysunęła głowę do przodu, po czym z złowieszczym sykiem ruszyła w stronę Lva. Najwidoczniej to jego potwór uznał za najgroźniejszego w tej chwili przeciwnika, zupełnie ignorując pozostałych.

Tupik, Grungan, Maksymilian


Zgodnie ze słowami krasnoluda, w skrzyniach znajdował się zupełnie nieprzydatny złom. Same kufry również nie przedstawiały żadnej wartości. Były spróchniałe i zardzewiałe. Nie było w nich też jakichkolwiek skrytek ani pułapek.

Oględziny ogniska okazały się bardziej owocne. Ślady wskazywały na to, że przy ogniu obozowało co najmniej sześć osób. Ciepło bijące od popiołu oznaczało, że ogień był palony całkiem niedawno. Prawdopodobnie w nocy.
Ruszyli w głąb kopalni, w kierunku wskazującym szyb Galan-uz. Po chwili, już w korytarzu minęli leżący na ziemi stary, pożółkły szkielet, na którym widniały resztki skórzni. Ułamane, zardzewiałe ostrze sterczało z jego zapadniętej klatki piersiowej.

Po pierwszym szkielecie natrafili na kolejne. Leżące w bezładzie kości, wymieszane z resztkami broni i zbroi wskazywały na to, że w tym miejscu stoczono kiedyś potyczkę. Większość trupów była ludzka, jednak część, na co wskazywały kości należała do innych gatunków. Niektóre czaszki zwieńczone były rogami i kostnymi grzebieniami. Kilka szkieletów, mimo humanoidalnych kształtów miało zwierzęce głowy lub ogony. Wiele kości było dziwnie powykrzywianych lub zdeformowanych. Antyczne pobojowisko ciągnęło się wgłąb prostego i szerokiego korytarza, po którego podłodze biegły zardzewiałe szyny.

Z lewej strony korytarza otwierały się portale prowadzące do krótkich, pochyłych sztolni o nieobrobionych ścianach. W szarej skale widać było resztki wydobywanej tu niegdyś rudy i ślady krasnoludzkich świdrów i kilofów. Przy trzecim rozwidleniu poczuli słodką woń rozkładającego się mięsa. Główny korytarz nadal biegł prosto w głąb góry. W lewo prowadził trzeci, identyczny jak poprzednie pochyły szyb. W prawo również otwierało się przejście, nieco węższe i niższe niż te w lewo. Na podłodze leżały resztki wywalonych drewnianych drzwi. Słychać było piski szczurów, które przemykały pod ścianami, co nie uszło czujnym oczom Tupika. Wykorzystał swoją procę aby pozbyć się paru szkodników.

Weszli do środka cuchnącego trupem pomieszczenia. Szczurów było tu jeszcze więcej niż na zewnątrz. Szczególnie kłębiły się nad kałużą rzygowin znajdującą się na środku pomieszczenia i na spoczywającym w kącie, śmierdzącym trupie. Większość odsłoniętych części ciała była obgryziona aż do kości. Trup leżał w kałuży krwi i szczurzych odchodach. Po pogryzionym ubraniu można było ocenić, że zwłoki należały do mężczyzny. Strój jaki miał na sobie świadczył o tym, że należał raczej do niskiej warstwy społecznej. Nic nie wskazywało też na to aby był kapłanem lub czarodziejem.

Na rozlatujących się półkach i stojakach, stojących wzdłuż ścian nie było zbyt wiele. Dwie górnicze lampy i zapas oleju do nich, kilka pordzewiałych kilofów i oskardów, wielki młot, skrzynka pełna pokrytych rdzą gwoździ.
W pewnym momencie do uszu buszujących po starym składziku poszukiwaczy, dobiegł wibrujący ryk. Wydało go coś, co znajdowało się gdzieś głębiej, w trzewiach góry.
 
xeper jest offline  
Stary 13-12-2009, 22:04   #92
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling nie tyle zawiódł się na obu skrzyniach co zwyczajnie się rozczarował. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przypuszczałby nawet, że może znajdować się w nich coś cennego, dla halflinga kwestia cenności była jednak bardzo względna. Nie specjalnie zmartwiony ruszył dalej za krasnoludem, bacznie rozglądając się na boki. W końcu dotarli do pierwszego szkieletu a za nim do kolejnych. Początkowo halfling zamierzał znów pieczołowicie zbadać pierwszego napotkanego szkieleta, ale krasnolud który nie patrząc się na antyczne zwłoki parł dalej i chwile później przywołał Tupika do całego zbiorowiska szkieletów. W tym momencie halfling odkrył bezsens pieczołowitych badań nad truposzami, było ich po prostu zbyt wiele, co zresztą zaraz szybciutko odnotował w notesie.

- Przydałoby im się zrobić jakiś pogrzeb... no wiecie może odpowiednia ilość oliwy spaliłaby leżące tu kości i zaniosła dusze do wrót Morra?

Wolał Grungarowi nie mówić wprost, iż mogą tu być i najpewniej są także szczątki krasnoludów, do tej pory niepochowane.

- Raz iż tak należy a dwa z czystej ostrożności, jak to znajdzie jakiś nekromanta to ma tu przecież całą armię i to nie pilnowaną przez nikogo.

Wiedział jednak iż na razie nie mogą nic z tym zrobić, a przynajmniej nie z tą ilością oliwy jaką dysponowali. Kości leżące bezwładnie, w różnych pozach, niektóre bardzo dziwne, napawały Tupika pewnym lękiem. Wydawało mu się nawet, iż któryś ze szkieletów poruszył się, szybki strzał z procy odsłonił jednak prawdę w postaci uciekającego z piskiem szczura. Przez cały czas obawiał się potencjalnego nekromanty ożywiającego te wszystkie zwłoki. Utwierdził się w konieczności ponownego tu przyjścia i zrobienia z tym porządku, raz na zawsze.

Nie oparł się pokusie bacznego przyglądania się zwłokom - w szczególności rozglądał się za sakiewkami i biżuterią, ewentualnie czymkolwiek niepordzewiałym - znaczy się magicznym w postrzeganiu Tupika. Wiedział, że przedmioty magiczne nie rdzewieją, a w miejscach gdzie niemal wszystko jest pokryte rdzą, to co nie jest, najprawdopodobniej jest magiczne - i takich rzeczy szukał. Pomimo to nie zajmował się tym jakoś szczególnie, nie przeszukiwał zwłok dopóki wcześniej czegoś nie dostrzegł a że krasnolud nie zwalniał to i Tupik nie miał wiele czasu.

Halfling pierwszy wyczuł smród rozkładającego się mięsa.

-Fuj, czujecie? Zapytał, dopiero po dłuższej chwili towarzysze przytaknęli.

Gdy przeszli dalej i otoczyła ich chmara szczurów halfling niczym wytrawny strzelec pozabijał kilka z nich.

- A masz, i w dziób, za czarodzieja, za plony - co rusz, po każdym trafieniu dodawał sobie animuszu bzdurnymi półsłówkami. Szczury ginęły z piskiem, inne ciężko ranione uciekały czym prędzej, halfling choć na chwilę odzyskał kontrolę nad sytuacją i mógł ukazać całą swa przewagę wrogom. Fakt iż wróg nie był zbyt wymagający nie przeszkadzał specjalnie Tupikowi, grunt iż to on miał przewagę.

Gdy weszli do cuchnącego trupem pomieszczenia, które wyglądało na magazyn, halfling od razu dostrzegł kłębiące się wokół ciała i rzygowin szczury. Sięgnął po procę aby oczyścić nieco teren, zdążył ubić dwa szczury i spowodować ucieczkę kolejnych gdy usłyszał donośny ryk rozchodzący się po korytarzu. Był pewny iż krasnolud nie przegapi takiej okazji, więc nie patrząc na niego rzucił się w pośpiechu po zapas oleju do górniczych lamp i poręczny oskard, chwile później biegł już korytarzem starając się nie ustępować kroku Grungarowi. Kuca ciągnął za sobą, był gotów jednak przywiązać go po drodze jeśli zbliżałby się do źródła ryku.

Dreszcze podniecenia, strachu i ciekawości przebiegały mu po plecach. Z krasnoludzkim zabójcą czuł się bezpieczny, przynajmniej póki ten był cały i zdrowy -a na takiego wyglądał. Nie wiedział z czym mu się przyjdzie zmierzyć, ale wiedział że nie będzie w tej walce sam, ba nawet specjalnie nie widział się w roli atakującego, może bardziej pomocnika... Wiedział iż nie zamierza być jedynie obserwatorem, w końcu przybył tu by uratować maga, a może właśnie teraz mu groziło niebezpieczeństwo?
 
Eliasz jest offline  
Stary 15-12-2009, 15:33   #93
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Nigdy. Słowo to było teraz główną myślą jaka przygniatała Lieva całym brzemieniem bezradności.
- Nigdym nie walczył z czymś takim! - pomyślał Bazanow.
Owszem, do tej pory miał okazję przetrzepać kilku zwierzoludzi i mutantów. Na carskich gościńcach rozłupał nie jeden łeb zmutowanej poczwarze jak i człowiekowi. Polował na niedźwiedzie i wilki w kislevskiej tajdze. Nigdy jednak nie walczył ze skrzydlatymi jaszczurami. Nie wiedział jak się do tego zabrać. Gdzie uderzyć? Ostatni atak nie poszedł tak jak się tego spodziewał.

Odszukał wzrokiem krasnoluda. Nieszczęśnik leżał w bezruchu nie zdradzając oznak życia. Leo stał nieopodal mocując się z nieposłusznym mieczem.
Kozak stęknął boleśnie, podnosząc się mniej więcej do pionu. Odruchowo chciał przetrzeć twarz przedramieniem lecz powstrzymał się w ostatniej chwili przypominając sobie "kulig" sprzed kilku sekund. Skrzywił się nieco z obrzydzeniem.

Potwór przez chwile rozglądał się po sali po czym skupił uwagę na Bazanovie.
-Blać-pomyślał kozak i chwycił mocnej topór stając w bojowej pozie. Stłuczony bok dawał o sobie znać natrętnym pulsowaniem.
Wywern ruszył w jego kierunku prychając i sycząc. Bazanow nie myśląc wiele również ruszył do przodu. Tak podpowiadało mu wojskowe doświadczenie. Przyparty do ściany pewnikiem został by rozszarpany. Pysk potwora opadł by pochwycić wojownika lecz ten zamachnął się w tej samej chwili waląc tym razem obuchem. Nie chciał powtórzyć przejażdżki lub pozbyć się broni uwięzłej w pysku kreatury. Łeb stwora odskoczył w bok. Nie czekając na reakcje wywerna, Bazanov rzucił się ślizgiem pomiędzy jego nogami, w czym pomogła mu breja, w której był umazany. Zdezorientowany stwór nie zauważył nawet manewru kislevczyka, który znalazł się teraz za jego plecami. Liev poderwawszy się na nogi, jednym susem wskoczył na tylną łapę stwora i używając topora niczym haka wskoczył bestii na grzbiet. Stwór szarpnął się lecz kozak zdążył zarzucić topór na lewe skrzydło tuż obok pachy. Przechylił się w prawo tak by dobrze zablokować skrzydło i zapewnić sobie punkt podparcia. Stwór zatoczył się nieco wytrącony z równowagi przez dodatkowy ciężar. Syczał i kłapał pyskiem próbując dostać "jeźdźca" lecz za każdym razem kislevczyk szarpał za skrzydło krępując ruchy wywerna. Sięgając prawą ręką do cholewy buta Liev wydobył z niej ozdobny sztylet. Zdobyczny. Należący co Św, Pamięci Axela. Raz po raz począł dźgać stwora po giętkiej szyi. Twarda skóra nie poddawała się jednak ostrzu i udawało mu się jedynie zadrapać łuskowatą powłokę. Musiał znaleźć miękkie miejsce. Niespodziewany ból wybił go z koncentracji. Jak gdyby ktoś smagnął go po plecach i karku ogromnym biczem. Na szczęście gruba czapa zamortyzowała uderzenie ale wcisnęła się bardziej na oczy i kislewczyk nie widział teraz zbyt dobrze. Poprawił czapę i obejrzał się do tyłu akurat by uniknąć kolejnego ciosu giętkiego ogona.
-Leo!... Ogon! Zajmij się ogonem! - Wykrzyknął nerwowo Liev.
 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
katai jest offline  
Stary 17-12-2009, 21:42   #94
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Krasnolud ruszył w głąb kopalni nie oglądając się za siebie. Mimo to słyszał kroki człowieka i niziołka świadczące iż ci podążają za nim. Wkroczyli do długie korytarza i, już po chwili, zobaczyli całe cmentarzysko szkieletów.
- Przydałoby im się zrobić jakiś pogrzeb... no wiecie może odpowiednia ilość oliwy spaliłaby leżące tu kości i zaniosła dusze do wrót Morra?- Usłyszał zza pleców głos niziołka. Obejrzał zwłoki uważnie.
- Wątpię czy większość tu leżących Morr wpuściłby do swego królestwa- Wskazał toporem na szkielety- Widzisz te rogi, ogony, zdeformowane kości? To zwierzoludzie i mutanci, plugawy pomiot chaosu- Splunął pod nogi z pogardą i nagle zamarł. Kątem oka zauważył dwa krasnoludzkie szkielety, leżące blisko siebie. Podszedł do nich powoli i uklęknął w ich pobliżu. Gdy znowu się odezwał, jego głos drżał od tłumionej furii.
- Zostawili ich tu... na potępienie, wśród trupów ich wrogów. Ktokolwiek to zrobił jest całkowicie pozbawiony honoru. Gdyby był krasnoludem powinien ogolić głowę i dołączyć do zabójców- Przerwał, po czym ciągnął dalej, tym razem o wiele bardziej uroczystym tonem
- Przysięgam, że gdy tylko oczyszczę tę kopalnię z zalegającego w niej zła, powrócę tu i zapewnię wam godny pochówek. Jedynym co może mnie powstrzymać od wypełnienia tej przysięgi jest śmierć- powiedział, po czym, nie oglądając się za siebie, ruszył szybkim krokiem w głąb tunelu. Niziołek powiedział coś jeszcze, ale Grungan nie usłyszał co.

***
Po kilku minutach intensywnego marszu dotarli do jakiegoś składziku. Halfling zapytał
nagle
- Fuj, czujecie?- po chwili Grungan zrozumiał o co mu chodziło. Faktycznie czuć było słaby trupi odór. Zabójca kiwnął głową i gestem nakazał Tupikowi ciszę. W ciemnościach ciągłe mogli czaić się zabójcy. Odetchnął głęboko i wskoczył do pomieszczenia. W środku nie było nikogo poza szczurami. I to dość odważnymi, gdyż jeden z nich od razu próbował użreć go w stopę.
- Ty podły sukinsynu!!!- zakrzyknął i jednym uderzeniem stopy złamał kreaturze kręgosłup. W tym samym czasie niziołek zaatakował szczury z procy, wznosząc przy tym ciekawe okrzyki bojowe.
- A masz, i w dziób, za czarodzieja, za plony - krzyczał Tupik, masakrując szczury.
Grungan w tym czasie zbliżył się do ciała, odgonił szczury kilkoma solidnymi kopniakami i obejrzał ciało.
- Ma już co najmniej kilka dni. A to oznacza że nie należy do tej grupy której obozowisko znaleźliśmy- rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu- Nie ma tu chyba nic cennego. Ale...- Zabójca nie dokończył zdania, gdyż potężny ryk przerwał mu w połowie- Dobiega stamtąd. Za mną!- zakrzyknął, po czym popędził w kierunku dźwięku. Już po chwili dobiegli do rozległej, prostokątnej sali. Grungan w mgnieniu oka ocenił sytuację. Dwóch ludzi i krasnolud walczyli ze stworem na pierwszy rzut oka wyglądającym na wiwernę. Krasnolud leżał nieprzytomny pod ścianą, jeden z ludzi najwyraźniej nie mógł poradzić sobie z wyszarpnięciem miecza z pochwy, zaś ostatni z ludzi dosiadał wiwerny niczym wodzowie orków i próbował zadźgać ją sztyletem. Korzystając z faktu iż poczwara zajęta była próbami zrzucenia człowieka ze swojego grzbietu, zabójca wykorzystał okazję i popędził co sił by spróbować uderzyć w odsłonięty brzuch potwora.
W końcu prawdziwy przeciwnik- pomyślał na chwilę przed uderzeniem...
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 17-12-2009, 22:07   #95
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Po wyrzuceniu wszystkich sztyletów nastąpiła chwila wahania. Pomóc, uciekać? Z jednej strony przewaga potwora, z drugiej - przyjaźń. Z jednej - śmierć, z drugiej - tchórzostwo. Leo tkwił w rozterce na tyle długo, że kozak zdążył w tym czasie wskoczyć na poczwarę i zacząć okładać ją sztyletem. Okładać, bo drobne ostrze nie przecinało nawet skóry.
Ot, co mogłem jej zrobić, pomyślał z kwaśną miną grajek, Pieprzyć kostuchę, napiszą o mnie balladę! - ruszył po gównianej ślizgawce na stwora, wyciągając miecz oszusta.
- Zachciało ci się mi kamratów chlastać, pomiocie! - wykrzyknął grajek i wyprowadził niezgrabne, oburęczne cięcie w wijący się ogon. Kątem oka dostrzegł zaś w tej samej sekundzie krasnala, wbiegającego do sali.
Czy to pomoc ocalałych mieszkańców tej dziury w ziemi, czy może widmo rzezi powstało by zemścić się na żywych? - pomyślał jeszcze z dziwnym dystansem, nim ostrze pomknęło po ukosie w dół...
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.

Ostatnio edytowane przez Raphael : 17-12-2009 o 22:16.
Raphael jest offline  
Stary 17-12-2009, 22:41   #96
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Przysięgam, że gdy tylko oczyszczę tę kopalnię z zalegającego w niej zła, powrócę tu i zapewnię wam godny pochówek. Jedynym co może mnie powstrzymać od wypełnienia tej przysięgi jest śmierć- powiedział Grungan, po czym, nie oglądając się za siebie, ruszył szybkim krokiem w głąb tunelu.

Tupikowi zaś po ciele przeszły ciarki, "Co za siła, co za moc tkwiąca w przysiędze...jedynie śmierć może go powstrzymać...". Dla halflinga była to pewna nowość ale już wiedział, że niektóre sytuację wymagają wyjątkowych przysiąg. Gdyby chodziło o obronę własnego ludu czy rodziny, Tupik mógłby poczynić podobną przysięgę, teraz przynajmniej już wiedział jak to się robi...

W składziku krasnolud poczynił dość szybkie spostrzeżenia, najwyraźniej musiał się znać na medycynie gdyż halfling bez dokładniejszych oględzin nie stwierdziłby tego tak na pierwszy rzut oka, przynajmniej nie po tym co się stało z jego ciałem pod wpływem szczurów. "Przy takiej gromadzie to chyba zostałyby same kości w przeciągu jednego dnia" - pomyślał pośpiesznie, nie dane mu było jednak tego sprawdzić dokładniej, gdyż ryk poczwary przerwał dalsze wnikanie w pochodzenie trupa.

Krasnolud zgodnie z przewidywaniami Tupika natychmiast rzucił się w kierunku z którego dobiegał ryk.

Za mną!- zakrzyknął, po czym popędził w kierunku dźwięku.

Halfling mając zdobycze z magazynku pośpieszył za nim. Nadążał za zabójcą ale nawet nie próbował go czasem wyprzedzić. Gdy już poczuł nieziemski smród i i usłyszał odgłosy toczonej walki, halfling zostawił kuca, możliwie pośpiesznie go przywiązując, chwilę później znów podgonił do krasnoluda, którego plecy nieco przesłaniały widok na salę, jednak smoczyska przesłonić nie mogły.

Stwór wielki jaszczurowaty ukazał się oczom Tupika, wielkie bydle łuską pokryte i skrzydła nawet to to posiadało. Rozgromiło już kilku przeciwników a teraz było niemal sam na sam z halflingiem. Tupikowi żołądek podszedł do serca a serce do gardła. Nogi mu lekko zadrżały na widok monstrum i powalonych wojowników.

Początkowo miał zamiar oblać bestyję olejem i podpalić ją całkiem, na widok człowieka "usiadającego" smoka, musiał zaniechać zamiarów, mógłby przy okazji spalić i jeźdźca. "Co za szaleństwo i brawura!" - podziwiał go w głębi. Widok człowieka podziałał na Tupika stymulująco, dodał mu otuchy i nadziei, dodał mu chęci do walki i zmierzenia się z bestią, Tupik nabrał chęci do heroizmu widząc całkowite poświęcenie człowieka...i to człowieka - rasy która już dawno ze względu na swą mentalność podpadała Tupikowi. Przez moment był w rozterce wiedząc jak niewiele może zdziałać procą..."Chyba, że jej paskudne ślepia wyłupię, albo w gardziel ołów załaduję, co by się zadławiła bestia jedna" Jak pomyślał tak też chciał zrobić, nim spróbował bestyję trafić dostrzegł krasnoluda leżącego przy ścianie. Wiedział jak mizerną pomocą była jego proca w porównaniu z siłą krasnoludzkiego uderzenia. Istniał tez drugi powód, niezwiązany ze strategicznym wzmocnieniem sił w walce. Krasnolud mógł wykrwawiać się na śmierć, halflingowi jego stan nie był znany i postanowił natychmiast to zmienić. Poniechał strzelanie i podbiegł do krasnoluda, z torby zielarskiej wyjął sole trzeźwiące by przywrócić krasnoludowi przytomność jednocześnie starał się możliwie szybko go przebadać jednocześnie udzielając fachowej pierwszej pomocy. Musiał ostrożnie zdjąć hełm i opatrzyć głowę krasnoluda - zamierzał to zrobić nawet przed ocuceniem, gdyż dzięki temu będzie mu łatwiej a i krasnal od razu nie ruszy do boju z otwartą raną. Co znając tą rasę było wiele prawdopodobne. Dopiero po zajęciu się rannym zamierzał wrócić na pole bitwy i dokopać przerośniętej jaszczurce, zgodnie z wcześniejszymi zamiarami.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 17-12-2009 o 23:04.
Eliasz jest offline  
Stary 19-12-2009, 18:58   #97
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Leonardowi udało się w końcu opanować drżenie rąk i wydobył ostrze z pochwy. Zrobił to akurat wtedy, gdy usłyszał rozpaczliwe wołanie o pomoc. To smagany po plecach i głowie, starający się utrzymać na grzbiecie gada, kislevczyk wzywał ratunku. Ogon wywerny, zakończony kilkoma ostrymi naroślami kostnymi, po raz kolejny ze świstem przeciął powietrze i opadł na plecy Lva. Ten zawył z bólu, gdy ostre kolce przebiły zbroję i zagłębiły się w ciało. Jego uchwyt na trzonku topora zelżał i Bazanow zaczął się zsuwać w dół. Najwidoczniej bestia wyczuła co się święci i gwałtownie szarpnęła się w przód. Liev pozbawiony oparcia z głośnym krzykiem wzleciał w górę i piękną parabolą, godną pocisku wystrzelonego z katapulty, przefrunął przez grotę, z jękiem lądując na gnijących resztkach jakiegoś dużego zwierzęcia. Topór kislevity pozostał wbity w ciało poczwary, tuż powyżej jej lewego skrzydła.

Leo z mieczem w obu dłoniach, szybko, jednak ostrożnie, tak aby nie wyrżnąć się na śliskiej podłodze, dopadł do wywerny i wzniósł ostrze do ciosu. Kątem oka dostrzegł, że ktoś, a dokładniej dwie małe postacie wbiegają do sali. Złożył się do ciosu i z całą siłą jaką dysponował, opuścił miecz na wijący się ogon gada. Krew trysnęła z głębokiej rany, wywerna zaryczała przeciągle, a miecz, mimo najlepszych starań grajka, nie dał się wyciągnąć. Najwidoczniej ugrzązł między pancernymi płytkami, jakimi pokryte było całe ciało maszkary. Leo zaprzestał mocowania się z mieczem i w ostatniej chwili uskoczył przed zbliżającym się łbem potwora.



Potężne szczęki kłapnęły tuż obok jego ramienia, cuchnący oddech owiał mu twarz. Leonard odskoczył...

W tym momencie tuż obok niego przemknął krasnolud. Nie był to Caleb ale jeden z osławionych na cały Stary Świat, zabójców trolli. Wskazywały na to ubarwione na krwistoczerwony kolor, włosy i broda. Nieznajomy krasnolud trzymał wielki dwuręczny topór, jarzący się bardzo delikatną srebrzystą poświatą. Z okrzykiem na ustach doskoczył do wywerny i opuścił ostrze topora na odsłonięty brzuch. Metal z ohydnym mlaśnięciem zagłębił się w ciało gada. Ciemna krew opryskała krasnoluda, który już wyrywał topór i przygotowywał się do zadania kolejnego ciosu. Teraz wywerna całą swoją uwagę zwróciła na raniącego ją wojownika. Niezwykle szybkim ruchem wycofała się o dwa kroki, machnęła gwałtownie skrzydłami a jej potężna głowa z wielkimi szczękami, pomknęła ku krasnoludowi. Ten nie zdążył się do końca zasłonić i kilkucalowe zęby wbiły się w jego ramię a impet uderzenia przewrócił go na podłogę.

Tupik wbiegł do pomieszczenia tuż za krasnoludem, jednak w przeciwieństwie do niego, nie rzucił się od razu do ataku na wielkiego gada. Niziołek rozglądnął się, starając się ocenić sytuację. Półmrok rozświetlany przez stojące tu i ówdzie lampy górnicze oraz płonącą na środku pomieszczenia kałużę oleju, ułatwiał to zadanie. Tupik zdecydował się pomóc leżącemu pod ścianą krasnoludowi. Podszedł do niego i uważnie przyjrzał się jego ranom. Ściągnął hełm, spod którego ciekła krew, jednak okazało się, że rana głowy nie jest zbyt groźna. Gorzej było z ręką. Zęby wywerny rozorały skórzany karwasz i wbiły się głęboko w ciało. Rozerwane tkanki obficie krwawiły. Tupik wyciągnął z torby czyste bandaże i zioła pomocne przy tego typu obrażeniach. Głowę tylko obandażował, natomiast ramię obłożył liśćmi, obwinął ściśle lnianym bandażem i dopiero wtedy sięgnął do torby po sole trzeźwiące. Podsunął krasnoludowi otwarty słoiczek pod nos. Caleb po chwili poruszył się. Otworzył oczy i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się.

- Kurwa mać, ale boli - zaklął i zaczął podnosić się na nogi. - Pozwól że podziękuję Ci później nieznajomy. Teraz obowiązek wzywa! Khazuk Khazuk Khazuk-ha!

Już niemalże w biegu, podniósł leżący nieopodal topór i z rozwianymi, posklejanymi krwią włosami, wystającymi spod bandaży, bez hełmu ani tarczy skoczył na pomoc swojemu walczącemu ziomkowi.

Tupik patrzył zaskoczony na nagłą reakcję nieznajomego krasnoluda po czym sam zaczął szykować się do walki.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 19-12-2009 o 19:18.
xeper jest offline  
Stary 20-12-2009, 00:27   #98
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Krasnoludzka głowa nie wyglądał tak źle jak przypuszczał zielarz. Trzeba było jednak natychmiast zająć się ręką, halfling wyciągnął bandaże i zioła - założył opatrunek na ręku po czym zajął się głową, chwile później gdy widział, jak sole budzą nieprzytomnego krasnoluda. Wszelkie przewidywania sprawdziły się ku szczęściu halflinga - krasnolud ruszył do boju! Rozpierała go duma iż tak wydatnie pomógł w walce. Właściwie to mógłby już spocząć na laurach i z radością obserwować pojedynek gigantów...perspektywa uczestniczenia w nim była jednak bardziej pociągająca. Zobaczył, że człowiek już nie dosiada monstrum, żałował przez chwilę iż nie był świadkiem ostatnich wydarzeń...natomiast radość z przywrucenia krasnoluda do aktywności wynagradzała mu to z nawiązką. Ruszył zaraz za krasnalem w zamiarze zrealizowania swojego wcześniejszego planu. W pewnym momencie przestał biec za krasnalem lecz ruszył w bok, w dłoniach niósł latarnię, jednak był pewny, że potwora zajmie się bardziej agresywnymi przeciwnikami...taką przynajmniej miał nadzieję. W chwili gdy krasnoludowie przeprowadzali atak, Tupik podbiegł z boku potwora, po drodze nacinając bukłaki z oliwą - stanowiące zapas zabrany z magazynku. Z bliska rzucił całym zapasem oliwy w bok potwora... Właściwie to w niego całego, ale wolał nie ryzykować przerzuceniem gadziny, chciał po prostu rozlać łatwopalny płyn na możliwie dużej powierzchni ciała. "Łuski to może i masz grube, ale jak się nagrzeją..."
Miał jedynie nadzieję, że rzut zapasem oliwy nie ściągnie na niego uwagi potwory, "Prawdopodobnie nawet tego nie odczuje" pocieszał się w myślach Tupik.

Uważał głównie na latający wszędzie ogon, jednak z tego powodu umyślnie nie zaszedł potwory od tyłu a z boku... i to nie sam a w obstawie. Starał się nie rzucać gadzinie w oczy, po prostu doskok , rzut z bliska i odskok... chwilę później miał nadzieję zrobić bestii poprawkę, tym razem rozbijając na niej lampę...

Sytuacja nie wyglądała najgorzej - zdłał szybko ocenić halfling. Co prawda bestia zrzuciła z siebie człowieka, ale dzięki temu umożliwiła realizację halflińskiego planu. Poza tym drugi człowiek włączył się do bitwy no i krasnolud powracał do boju. Zabójcy udało się zranić bestię - widać było, że dopiero specjalista potrafi radzić sobie z pancerzem...z marszu... Teraz zrozumiał dlaczego nazywano ich zabójcami. Halfling zastanawiał się jaki jest stan człowieka którego zrzuciła bestia, na razie jednak miał swój plan do zrealizowania.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 20-12-2009 o 10:12.
Eliasz jest offline  
Stary 30-12-2009, 12:07   #99
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Walka niekoniecznie szła po myśli Grungana. Nie spodziewał się że ta przeklęta przez bogów bestia zrani go tak szybko. Na dodatek potwór przewrócił go na ziemię. No cóż, przynajmniej zraniłem tę bestię.- pomyślał optymistycznie, leżąc na skalistym podłożu, przygniatanym do niego przez wywernę.
- Dobra ty przeklęta poczwaro- ryknął - Zobaczymy co powiesz na to- wrzasnął uderzając potężnie lewą ręka w łeb stwora. Zarówno siła jak i doskonałej roboty napięściak zrobiły swoje. Wywerna rozluźniła uchwyt i cofnęła się z sykiem. Grungan, chwytając mocniej swój topór, przetoczył się w lewą stronę i , jak na rannego, błyskawicznie wstał, rycząc z wściekłości. Zamierzał okrążyć wywernę od lewej strony, gdzie miała utrudnione poruszanie skrzydłem. Nagle z tyłu dobiegł go charakterystyczny okrzyk bojowy. Widząc że nie jest sam w tej walce zabójca zakrzyknął:
- Niech ktoś odwróci uwagę tego przeklętego gada!- A sam, poprawiając uchwyt topora by odciążyć nieco prawą rękę, przygotowywał się do zadania jej potężnego ciosu w kark.
Zobaczymy czy to przetrwasz, potworku.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 30-12-2009, 13:07   #100
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Leo zaczął się powoli cofać. Całkowicie nieuzbrojony, nie za bardzo wiedział, co robić.
I co, do kurwy nędzy, mam teraz niby zrobić, he?! Gdyby tylko to żelastwo nie utkwiło...
Wątpliwe wybawienie przyniósł jeden z przybyszów.
- Niech ktoś odwróci uwagę tego przeklętego gada!
Leonard przełknął ślinkę. Wiedział niestety, jak takie odwracanie uwagi się kończy.
Najwyżej zginę, co mi tam. - pomyślał z ironią i przyszykował się do skoku na potwora. Jeśli będzie miał szczęscie, to złapie za topór i utrzyma się na jego grzbiecie. Jeśli będzie miał szczęście, ogon jest na tyle poharatany, że nie jest zdolny do walki. Jeśli szczęscia mieć nie będzie...
Skupmy się na pozytywach! - przerwał rozważania i skoczył...
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.
Raphael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172