Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2009, 20:25   #10
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Specjalność mistrza kuchni, sake oraz twój słodki szczebiot kwiatuszku...chętnie posłucham plotek jakie krążą po Ikuno.
- Tak panie – odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się przy tym do Kuro. Nieświadomie schowała kosmyk czarnych, długich włosów za ucho; widać rzadko słyszała dobre słowo od gości. Następnie spojrzała się na Ikkena.
- Dla mnie to samo, co dla niego – powiedział, po czym szybko dorzucił - Zamiast plotek, możesz powiedzieć mi tylko, czy można się gdzieś dobrze zabawić.
Kobieta tylko kiwnęła głową i odeszła w stronę kuchni zostawiając was samych sobie.


Dziewczyna szybko wróciła z napojami: butelką sake dla Kuro i Ikkena, dwoma dzbankami herbaty dla Yakimary i Ukity. Sprawnym, wyćwiczonym ruchem postawiła butelkę, dzbanki i kubki, po czym poszła po resztę. Kilka minut później przyniosła dwie miski pełne Yose-nabe. Danie wyglądało i pachniało wspaniale, uświadamiając wam że od opuszczenia ziem Kiso nie jedliście porządnego posiłku chcąc dotrzeć do miasteczka jak najszybciej.
- Panie – zwróciła się do Kuro - pytałeś się o plotki krążące po Ikuno. Obawiam się jednak, że w naszym miasteczku nie dzieje się nic co mogłoby cię zainteresować. To małe miasteczko w którym rytm życia wyznaczają przybywających i odchodzący kupcy.
Brew Kuro podniosła się nieznacznie, tak że nawet siedzący naprzeciwko Ikken tego nie zauważył. Spokojnym ruchem odłożył od ust niewielki naczynie w którym miał sake, uśmiechnął się do kobiety i powiedział:
- Mimo to nalegam. Człowiek po długiej podróży po bezdrożach spragniony jest zwyczajnych opowieści.
- Skoro nalegasz panie – odpowiedziała zakłopotana. - Ostatnim ważnym wydarzeniem był pogrzeb pana Kane, samuraja, który przybył tu kilka miesięcy temu. Powiadają, że został zamordowany za długi, ale według mnie to wstrętne plotki. Amay na pewno nie zadawałaby się z takim człowiekiem. - W jej głosie dało się słyszeć współczucie. Kobieta już miała coś dodać, gdy kątem oka zauważyła, że do waszego stolika zbliża się niewysoki jegomość, którego bluza umazana była w sosie. - Przepraszam samuraju, ale muszę wracać do pracy – stwierdziła. Ukłoniła się i odeszła, starając się nie patrzeć na mężczyznę, który podszedł do waszego stolika.
- Nazywam się Ichiro – powiedział nieznajomy. Był niski, łysy i śmierdział rybą. - Mam nadzieję, że dziewczyna się panom nie naprzykrzała? Jeżeli tak to wybaczcie, ale córka mojej siostry nie przywykła do ciężkiej pracy, jeśli...
- Nie – odpowiedział Ikken przerywając wywód kucharza. - Ale zamiast gadać przynieś lepiej coś do jedzenia moim towarzyszom – wskazał na młodego samuraja siedzącego po jego lewej, a następnie na Mirumoto, który siedział po przekątnej. - Możesz też nam powiedzieć gdzie można się zabawić w tym miasteczku.
- Cóż... jeśli szukacie uciech cielesnych lub ciepłej kąpieli, to powinniście się udać do Domu Białej Wiśni. Inny uciech w Ikuno nie znajdziecie, bo tutejszy dowódca straży cięty jest na hazard... - ostatnie zdanie wypowiedział tak cicho, że ledwo usłyszeliście. - Dwa razy Yose-nabo dla szanowanych panów! - krzyknął i odszedł.

*

Było wczesne popołudnie gdy skończyliście jeść. Obiad kosztował was 40 mon i chętnie tyle za niego zapłaciliście, ponieważ jedzenie było świeże i smaczne - choć trudno było powiedzieć czy była to zasługa gadatliwego Ichiro, czy tez tego że byliście po prostu głodni. Wypoczęci i najedzeni wyszliście z karczmy i rozeszliście się w poszukiwaniu informacji na temat



Mirumoto Yukimaru



Świątynia znajdowała się tuż powyżej miasteczka na niewielkim pagórku u podstaw której stała brama Torii, oddzielająca świat śmiertelników od świata bogów. Do świątyni prowadziła niezbyt szeroka, ale za to kręta droga na końcu której postawiono drugą, znacznie większą od pierwszej, bramę Torii. Kilkadziesiąt kroków dalej stała świątynia za którą znajdowało się olbrzymie drzewo, przewiązane shimenawą. Jinja nie była może zbyt imponująca, widziałeś i większe, i bogatsze, ale niewątpliwie była stara. Nabrałeś powietrza w płuca i ruszyłeś w stronę drzwi, nie widząc żadnego mnicha. Nim jednak dotarłeś do drzwi te rozsunęły się. Starszy mężczyzna, który ubrany był w proste szaty. Był łysy i niezbyt wysoki. Na twarzy miał długą szramę idącą od lewego ucha do kącika ust. Czarne oczy przyglądały ci się ciekawie i przyjaźnie. Mężczyzna ukłonił się i zapytał się:
- W czym mogę ci pomóc wędrowcze?

Kuro i Tou

Postanowiliście rozejrzeć się po miasteczku i poszukać ewentualnych dróg ucieczki na wypadek gdyby pojawiły się jakieś problemy z odzyskaniem mieczy pana Ody.
Miasto, a właściwie miasteczko, nie było zbyt piękne. Owszem starsza część, która powstała po północnej stronie rzeki przecinającej Ikuno, a w której obecnie się znajdowaliście była uporządkowana. Plac przed karczmą, sąsiednie domy i sklepy kupców tworzyły zwartą całość. Gorzej było w południowej części miasta, która musiała powstać stosunkowo niedawno. Zabudowa była tam chaotyczna, a uliczki wąskie. Można było odnieść wrażenie, że Ikuno składało się z dwóch , jakże różnych, wiosek połączonych mostem.
Samo miasteczko leżało w szerokiej dolinie, otoczonej przez góry, przez środek której z zachodu na wschód przepływa rwąca rzeka. Na południe od Ikuno znajdowały się pola ryżowe na których tutejsi ludzie zbierali cenne zboże. Północny stok porastały zaś niewysoki las.
Mimo poszukiwań nie udało wam się znaleźć żadnej innej drogi niż ta którą przybyliście do miasteczka, a która prowadziła z Edo do Nagaoka. Było za to trochę ścieżek prowadzących w wyższe partie gór, jednak gdzie dokładnie tego nie wiedzieliście.
Gdy zaczął zapadać zmrok postanowiliście wrócić do karczmy, do waszych towarzyszy mając nadzieję, że poszło im lepiej niż wam. Byliście dobry kilometr od Ikuno, gdy zorientowaliście się, że ktoś za wami idzie. Przyspieszyliście mając nadzieję, że to zwykły przypadek, jednak dystans pomiędzy wami się nie zmniejszył. Trzech lub czterech ludzi, uzbrojonych w katany, podążało za wami dyskretnie - a przynajmniej tak im się zdawało, gdyż doskonale ich widzieliście. Pozostawało otwarte pytanie kim są i czego od was chcą.

Ikken

Nie trudno było znaleźć Dom Białej Wiśni, ponieważ drogę wskazał ci pierwszy chłop którego o nią spytałeś. Burdel stał nieco na uboczu w północnej części Ikuno, tuż obok drogi prowadzącej do Nagaoka. Sam dwupiętrowy budynek otoczony był niewysokim murem. Prowadziła do niego lekko wijąca się, kamienna ścieżka. Idąc do budynku minąłeś bogatego kupca$ z dwoma młodymi kobietami, które mogłyby być jego córkami.
Przyjrzałeś się uważniej kobietom zatrzymując wzrok za długo na piersiach jednej z nich; nikt jednak tego nie dostrzegł. "Jedno jest pewne to nie są ordynarne dziwki" pomyślałeś mijając "parę".
Przy wejściu do budynku stał wysoki drab. Widząc cię wyprostował się, skrzywił się i powiedział:
- Jeśli nie masz pieniędzy to nie masz tutaj czego szukać roninie.

by demonicangel-bayou
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline