Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2009, 08:07   #67
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Ulice opustoszały całkowicie. W oknach domostw tańczyło blade światło świec. Panowała zwykła nocna cisza. Tylko od czasu do czasu nad budynkami wiatr niósł echo to portowego dzwonu. Front budynku, jak i część placu przed nim oświetlały lampy, w których wesoło tańczyły płomienie.

-Dalej pójdę sam… - usłyszał cichy szept swojego towarzysza. Zareagował dopiero po chwili, jednak gdy się odwrócił nikogo przy nim nie było.
„Psia jucha, gdzie się ten diabeł podział?!” pomyślał w duchu Sorin. Od frontu nie było za dużo do oglądania, ot dwupiętrowy budynek z małą dzwonnicą, troszkę nadszarpnięty zębem czasu i brakiem pieniędzy na remonty. Na placu nie było nikogo poza nim i jednym strażnikiem pilnującym wzmocnionej żelazem bramy. Od wartownika wolał trzymać się z daleka. Byli bowiem dziś przewrażliwieni na wszystko, łącznie ze swoim i tak sporym ego. Bezpieczniej było pozostać w zadowalającym dystansie. Poza zwykłym wyglądem budynku Sorin nie zauważył niczego specjalnego.

Minuty wlokły się niemiłosiernie. Nie miał pojęcia ile czasu minęło od kiedy został sam, ale zaczynało go nużyć to całe czatowanie.
-Wiem gdzie jest nasz feralny jeniec… - Odezwał się głos obok. Sorin odwrócił się. Jego kompan stał na wyciągnięcie ręki.
„Ale….!?”. Sorin nie zdążył pomyśleć do końca bo Bronthion ciągnął dalej.
-Ilu? Czy oni nie wiedzą, że dziś święto mamy? Oby naszej dyplomatycznej ekipie się udało, bo jakoś nie wyobrażam sobie wejścia tam, i wyciągnięcia naszego, pożal się, dowódcy. I nawet nasz spec od czarowania niewiele tutaj wskóra. Za mało nas. Jedyna nadzieja w złocie. A z uczciwością naszego Helmity prędzej złoto odda jakiemuś żebrakowi, niż da łapówkę.
-Lepiej stąd chodźmy, bo sztuczny tłum robimy.


„Albo to naprawdę ktoś ważny, jak mówi Bronthion, albo kogoś ważnego walną. Ehh nigdy nie może być za łatwo.” narzekał w myślach. Gdy wracali większość lamp w domach już pogasła. Noc otuliła wszystkich do snu i zapadła już całkowita cisza.
 
Nathias jest offline