Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-12-2009, 23:07   #61
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
W czasie spaceru do karczmy w ogóle się do siebie nie odzywali. "Jak tak będzie cały czas to na pewno się nie dogadamy" pomyślał Sorin, ale nie chciał przerywać milczenia. Wiedział, że trunek, choćby bardziej przypominał czyjeś szczyny otwiera każdemu usta.
I tak się w istocie stało.
Godziny mijały powoli przy powoli wysychających naczyniach.

Nie bardzo wiedział, co ma myśleć o swoim towarzyszu, ale jedno wiedział na pewno. Wylewny to on nie był. Oby świadczyło to o jego umiejętnościach.
Sorin naprawdę cieszył się na tę wyprawę bo szykował się ubawi jak nigdy. Miał tylko szczerą nadzieję, że nie wyjdzie mu ta zabawa bokiem.

Za oknem zaczęło się ściemniać, w jego szklanicy dawno już wyschło dno. Pora była na nich. Bronthion wychylił resztkę wódki z butelki i ceremonialnie rozbił ją o ścianę. Rzucił ostatnie spojrzenie na karczmę i wyszedł na zewnątrz.
 

Ostatnio edytowane przez Nathias : 14-12-2009 o 07:56.
Nathias jest offline  
Stary 14-12-2009, 01:22   #62
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Ulice niemal opustoszały, choć nie można powiedzieć by panowała na nich cisza. Po ulicach roznosiły się dźwięki z karczm, domostw.
Plac przed budynkiem Straży był sporych rozmiarów. Pozbawiony drzew czy krzewów oraz oświetlony przez latarnie, nie był idealnym miejscem do skradania się. Mimo wszystko, doświadczony łotrzyk powinien sobie poradzić.

Dwóch mężczyzn opuściło karczmę "Szczerbaty Błazen" i powolnym krokiem ruszyło ulicą, w kierunku Placu. Front budynku straży miejskiej był dobrze oświetlony. Dach pokrywały stare dachówki, gdzieniegdzie w oczy rzucał się ich wyraźny ubytek. Budynek był dwupiętrowy, a równo nad głównym wejściem, z dachu wyrastała dzwonnica alarmowa. Po ( względem mężczyzn) lewej stronie , równo z końcem murowanej części budynku, początek miała palisada wysoka na około trzy-trzy i pół metra. Jedynym przejściem była brama, której drewniane skrzydła okute były żelaznymi pasmami i nitami. Dodatkowo strzegł jej jeden wartownik. Zza niej widać było jedynie kryty strzechą dach jakiegoś budynku.
- Dalej pójdę sam...- mruknął pod nosem łotrzyk, po czym odszedł na bok , w cień. Udało mu się w całkowicie z nim zlać. Natychmiast zniknął z oczy Sorinowi.. Jego kroki... Właściwie porał się bezszelestnie, niczym widmo.
Przemieszczając się w ten sposób, obszedł budynek od boku. Okazało się, iż od głównego budynku, na tyły wychodziło dodatkowe skrzydło. Otaczał je jednak niewielki, ponad dwumetrowy płot.
Łotrzyk rozejrzał się po okolicy. Jedynie kilku pijaczków , przechodziło przez plac. Sorin stał nieopodal przyglądając się budynkowi. Kilka szybkich kroków, i już stał pod drewnianą konstrukcją. Podskoczył i bez większych problemów pokonał barierę.
Światło wydobywało się jedynie z kilku okien. O tej porze zapewne większość strażników opuściła już posterunek. Słyszeć się dało niewiele. Przytłumione głosy, i kroki. Z rozmów, niestety nie udało mu się zrozumieć niczego, co miałoby dla ich sprawy znaczenie.
Ruszył wzdłuż budynku. Za rogiem, niski płot stykał się prostopadle z wysoką palisadą, która przypominała tę przy drewnianej bramie widocznej z placu. Nie miał szans przeskoczyć tak wysokiego muru. Jedyną opcją była próba wspięcia się po ścianie.
Niestety, płaskie deski nie dawały zbyt wielu możliwości
, dlatego też spróbował wspiąć się po bardziej nierównej, otynkowanej ścianie budynku. Zakończyło się to niebezpiecznym upadkiem.Dzięki swej zręczności jednak, wylądował w miarę bezpiecznie. Zapewne bardziej niż zadek , bolała go jego duma.
Mężczyzna otrzepał się , wziął głęboki wdech i przymknął oczy. Ze względu na ciemność widać było niewiele, jednak gdyby scenę ową obserwował ktoś o bystrym oku, dostrzec by mógł , iż skóra na powierzchni dłoni Bronthiona zdawała się... Delikatnie poruszać. Widok przypominał truchło zwierzęcia, pod którego skórą , w szale pożerania, kotłują się robale. W kilka chwil dłonie pokryły się dziwną , białą wydzieliną.
Łotrzyk ocknął się , podszedł do palisady i bez większego trudu wspiął się po niej, używając jedynie rąk.
Plac za palisadą był niemal niemal całkowicie zasnuty cieniem. Mężczyzna jednak zdawał się nie widzieć w tym przeszkody. Bystrym spojrzeniem badał to co było przed nim, dla oka innego człowieka niemal niedostrzegalne.
Niewielka studnia w centralnej części. Prowizoryczna stajnia, tuz obok bramy. Spory budynek ustawiony w głębi. Jego przeznaczenie było pewne - Grube kraty w oknach. Ściany wykonane z cegieł. Trzech strażników pod drzwiami, a kto wie ile w środku ?
Zwiesił głowę, po raz kolejny przymykając oczy. " Jeden...Dwóch...Trzech..." Odliczał w myślach. Otwierając je na nowo, już wiedział. W budynku z kratami w oknach przebywało sześć osób, prócz strażników przed drzwiami. W budynku głównym liczba ta wynosiła czterech.


W czasie kiedy Bronthion szykował się do odwrotu, Sorin w dalszym ciągu przebywał na Placu. Jedyne co mógł zaobserwować była zmiana warty , około północy. Już po chwili mógł zauważyć jak jego towarzysz wyłania się z cienia, niczym z wody.


*************
Plan posterunku (widok z lotu ptaka):
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 14-12-2009 o 01:26.
Mizuki jest offline  
Stary 14-12-2009, 15:32   #63
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Mordimer dzięki informacją uzyskanym od kupca nie miał problemów z doprowadzeniem towarzyszy do budynku straży. Budynek może nie prezentował się imponująco, ale to stanowiło raczej zaletę. W razie gdyby negocjacje się nie powiodły reszcie będzie łatwiej wcielić drugi plan w życie. Przy wejściu zagadnął ich strażnik, a kiedy usłyszał, że szukają Dranela wyraźnie mina mu zrzedła. Najwyraźniej starszy szeregowiec nie cieszył się dobrą opinią wśród współtowarzyszy. Kolejny plus. Takiego będzie łatwiej podkupić. Strażnik wskazał im drogę do jego domu i przestał się nimi interesować. Mordimer wraz z towarzyszami ruszyli w kierunku wschodniej dzielnicy.

Wycieczka w ten rejon miasta nie należała do najprzyjemniejszych. Wąskie uliczki, szemrane towarzystwo niespecjalnie namawiało do spacerów po zmroku, a i w dzień pewnie trzeba było tutaj uważać. Dom Dranela niczym szczególnym się nie wyróżniał. Ot kolejny rozpadający się budynek. Najwyraźniej strażnikowi nie powodziło się najlepiej. Będzie to można wykorzystać.

Po tym jak zapukali do drzwi wyszedł do nich człowiek o nieciekawym wyglądzie pasującym raczej do rzezimieszka niż do strażnika. No, ale kogo można się było spodziewać. W końcu ten konkretny strażnik nie mógł należeć do elity, skoro był przekupny. Mordimer na razie wolał zostawić gadanie Cadomowi, w końcu to on miał mieć kontakty w straży. Jednak słowa, które padły z jego ust i późniejsza ostra reakcja Dranela sprawiła, że postanowił się wtrącić.

- Spokojnie Dranelu. Pozwól, że naprawię drobny nietakt mojego towarzysza. Nazywam się Mordimer i jestem kapłanem Pani Szczęścia Tymory. To są moi towarzysze w wierze. Reprezentujemy własne interesy oraz jak już napomknął mój towarzysz interesy jednego z więźniów. Polecono nam ciebie jako człowieka odpowiedniego do załatwiania delikatnych spraw, jako człowieka odpowiedzialnego i rozsądnego. Dlatego też przyszliśmy do ciebie z naszą delikatną sprawą licząc, że pomożesz nam ją rozwiązać. Chodzi mianowicie o to, że jeden z naszych starych kompanów dostał się do aresztu za pewne popełnione głupstwo. Nie chodzi o poważne przestępstwo, ale o byle drobiazg. Nie wątpimy, że niedługo opuści areszt i bez naszej interwencji, ale niestety jest nam potrzebny teraz i nie możemy czekać. Dlatego bylibyśmy wdzięczni jeślibyś nam pomógł rozwiązać nasz mały problem. Oczywiście nie pozostaniemy dłużni i pomożemy tobie. Nie przydałby ci się może mały remont w domu albo może nie chciałbyś się zacząć bawić przez dłuższy czas na nasz koszt. To właśnie oferujemy w zamian i na dowód naszych słów, proszę. – kapłan sięgnął do sakiewki i położył na stół trzy złote monety. – Mała zaliczka dla ciebie jeśli zgodzisz się nam pomóc. Resztę pieniędzy powiedzmy te 20 sztuk złota otrzymasz kiedy nasz towarzysz będzie wolny. To jak jesteś zainteresowany?
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 14-12-2009, 19:12   #64
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Budynek straży prędzej przypominał mu kościół(zapewne przez te dzwonnice) niż siedzibę „stróżów prawa”, ale wygląd nie miał tu żadnego znaczenia. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nie ma tu idealnych warunków do skradania, ale przecież wcale nie musiały takie być by odnieść sukces. Rzucił krótko „Dalej idę sam” i znikł niemal w jednej chwili. Ogólnie rzecz biorąc akcja całkowicie się udała, łotrzyk bardzo szybko pozbył się z pamięci feralnego upadku ze ściany, który budził w nim niesmak.

Po powrocie na miejsce, w którym rozdzielił się z Sorinem dostrzegł go, obserwował okolicę tak jak powiedział. Bronthion wyszedł z cienia i pokazał się marynarzowi, można było powiedzieć że był nieco bardziej energiczny niż zwykle.
- Wiem gdzie jest nasz feralny jeniec -Uśmiechnął się po swojemu- za palisadą z lewej strony budynku znajduje się plac za którym jest areszt. Przed budynkiem stoi trzech strażników, a w środku sześciu. Nasz jeniec musi być ważną osobistością skoro jest aż tak dobrze pilnowany. W głównym budynku jest czterech kolejnych. Wydostanie go po cichu może być trudnym zadaniem, trzeba będzie liczyć na pomoc maga inaczej chyba nie da rady. Powinienem poradzić sobie z zamkiem od palisady w razie potrzeby.-Zamyślił się- Swoją drogą ciekawe jak się mają nasi inni towarzysze, może wcale nie trzeba się będzie bawić w akcje ratunkowe ?
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline  
Stary 14-12-2009, 22:19   #65
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Skrzywił się lekko widząc reakcję skorumpowanego strażnika, oraz słysząc przemowę Mordimera. Jednak byl mu wdzięczny za pociągnięcie tej sprawy. Przeliczył swoje siły, z początku myslał, że wszystko będzie innaczej wyglądać. Chciał załatwić sprawę po swojemu, ale jak zawsze nic nie mogło pójść po jego mysli.
"Nie mam pojęcia skąd Mordimer bierze cierpliwość do tej gnidy, powinien wisieć, będę się musial później zastanowić, czy nie donieść o nim do władz świątyni, takich ludzi powinno się zabijać, ale póki co zostawię tę sprawę na czas wyjazdu."
Postanowił się więcej nie odzywać, żeby bardziej nie popsuć sprawy, chociaż miał wielką ochotę po prostu zabić śmiecia precyzyjnym uderzeniem buzdyganu. Przez takie mendy w miastach prawo nie mogło zatriumfować nad przestępcami. Nie dal jednak po sobie poznaćo czym mysli i stał względnie spokojnie, tylko czasem rzucając na Dranela ukradkowe spojrzenia, w duchu czując obrzydzenie.
 
Xulux jest offline  
Stary 14-12-2009, 22:46   #66
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Już po pierwszych słowach widać było, że Cadom po raz pierwszy w życiu przeprowadza tego typu rozmowę. I gdyby Paul był na miejscu Dranela, wykopałby helmitę za drzwi, nawet gdyby były akurat zamknięte. Tak też i nie dziwił się ostrej odprawie, jaką dał im strażnik. Może od poparcia słów rękoczynami powstrzymał Dranela tylko i wyłącznie fakt, że oni byli w trójkę.
Na szczęście Mordimer miał nieco więcej rozsądku, chociaż i jemu na języku nieco zbyt często słowo 'delikatny' się pojawiło. Może jego słowa, bardziej grzeczne i oględne, przypadną do gustu strażnikowi, łechcąc przy okazji jego próżność. I o potrzebie zapełnienia sakiewki przypominając.
Paul nie miał pojęcia, ile zarabia zwykły strażnik, a sądząc po stanie domu Dranela nie były to olśniewające kwoty. Chyba, że strażnik nałogi złe miewał - panienki łatwe acz kosztowne, alkohole, hazard... Tego typu przyjemności szybko sakiewkę nawet najpełniejszą opróżniały. A potem w pocie czoła napełniać ja trzeba było...
Jak na razie Paul do rozmowy się nie wtrącał.
Oparł się o ścianę i zamienił się w słuch. Nie chciał, by to, o czym mówili dotarło do innych uszu, niż Dranela. I by czasem ktoś nie zaskoczył ich, z nieprzyjaznymi zamiarami przybywszy.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-12-2009, 08:07   #67
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Ulice opustoszały całkowicie. W oknach domostw tańczyło blade światło świec. Panowała zwykła nocna cisza. Tylko od czasu do czasu nad budynkami wiatr niósł echo to portowego dzwonu. Front budynku, jak i część placu przed nim oświetlały lampy, w których wesoło tańczyły płomienie.

-Dalej pójdę sam… - usłyszał cichy szept swojego towarzysza. Zareagował dopiero po chwili, jednak gdy się odwrócił nikogo przy nim nie było.
„Psia jucha, gdzie się ten diabeł podział?!” pomyślał w duchu Sorin. Od frontu nie było za dużo do oglądania, ot dwupiętrowy budynek z małą dzwonnicą, troszkę nadszarpnięty zębem czasu i brakiem pieniędzy na remonty. Na placu nie było nikogo poza nim i jednym strażnikiem pilnującym wzmocnionej żelazem bramy. Od wartownika wolał trzymać się z daleka. Byli bowiem dziś przewrażliwieni na wszystko, łącznie ze swoim i tak sporym ego. Bezpieczniej było pozostać w zadowalającym dystansie. Poza zwykłym wyglądem budynku Sorin nie zauważył niczego specjalnego.

Minuty wlokły się niemiłosiernie. Nie miał pojęcia ile czasu minęło od kiedy został sam, ale zaczynało go nużyć to całe czatowanie.
-Wiem gdzie jest nasz feralny jeniec… - Odezwał się głos obok. Sorin odwrócił się. Jego kompan stał na wyciągnięcie ręki.
„Ale….!?”. Sorin nie zdążył pomyśleć do końca bo Bronthion ciągnął dalej.
-Ilu? Czy oni nie wiedzą, że dziś święto mamy? Oby naszej dyplomatycznej ekipie się udało, bo jakoś nie wyobrażam sobie wejścia tam, i wyciągnięcia naszego, pożal się, dowódcy. I nawet nasz spec od czarowania niewiele tutaj wskóra. Za mało nas. Jedyna nadzieja w złocie. A z uczciwością naszego Helmity prędzej złoto odda jakiemuś żebrakowi, niż da łapówkę.
-Lepiej stąd chodźmy, bo sztuczny tłum robimy.


„Albo to naprawdę ktoś ważny, jak mówi Bronthion, albo kogoś ważnego walną. Ehh nigdy nie może być za łatwo.” narzekał w myślach. Gdy wracali większość lamp w domach już pogasła. Noc otuliła wszystkich do snu i zapadła już całkowita cisza.
 
Nathias jest offline  
Stary 15-12-2009, 08:25   #68
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Dranel szybkim ruchem chwycił trzy złote monety, niczym żebrak któremu rzucono plaster wędzonki. Przyjrzał się każdej dokładnie, ugryzł sprawdzając ich jakość.
- Uwolnić... Uwolnić. Wy , to wam złota ni brakuje myślicie, że wystarczy tam mi wejść i po prostu z nim wyjść ? No jest mi bardzo przykro... Ale nie. Za te pieniądze, mogę wam za to powiedzieć gdzie szepnąć odpowiednie słowo... I skoro mata tego więcej- skinął głowa na sakwę w dłoniach jednego z najemników.- To zapewne wam to pomoże. Sierżant Viver ni jest osobą o... szerokich horyzontach. A niestety taki świętoszkowaty chłystek, co ledwie od cycka matki się oderwał całego tego burdelu we wschodniej dzielnicy pilnuje... Ale.- uśmiechnął się wrednie.- Je no też kapral Mirield. A ten dużo bardziej kumaty. I co wincej, on teraz siedzi na posterunku, kiedy Viver po mieście się pałęta z patrolami i do głównej siedziby straży cały czas raporty składa. - upił łyk alkoholu z garnka, i skrzywił się niesamowicie. - Za te dwadzieścia monetek, mogę wam odpowiedni papierek napisać... tak , że was wpuszczą do nigo na posterunku. A on zapywne więźnia wam zwolni... Jak złożyta...hmmm... Datek na straż, nie ?
Spojrzał jeszcze z niemałą agresja w oczach na Cadoma. - Ale ino komuś się zdradźta, poza nim , że ja was znam bądź co wincej do niego posłałem ! Wyprę się wszystkiego. A myślicie , że komu uwierzą ? Strażnikowi czy trzem podejrzanym typkom ?
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 15-12-2009, 12:49   #69
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Zdziwiła go trochę nagła zmiana w zachowaniu Dranela, ale to było podobne do takich szumowin jak on, wystarczy kilka pochlebstw i zaliczak żeby łasil się do Ciebie jak pies.
"Cholera, ile jeszcze skorumpowanych strażników przyjdzie mi tego dnia oglądać? Drugi plan z atakiem nie byl jednak taki zły, przynajmniej te skorumpowane nieroby dostały by po łbie." Pomyslał gdy usłyszał o kapralu Mirieldzie. Potem zastanowil się czy opłaca się wydawać 20 sztuk złota na list od Dranela a nie po prostu wejść jako kapłan Helma, ale wolał się nie wtrącać, lepiej mieć zabezpieczenie w postaci listu. Wytrzymał złe spojrzenie Dranela i poczekał aż ten napisze i odda list w ręce kapłana Tymory. Gdy ten skończył odpowiedział mu:
- Być może uwierzą skorumpowanemu strażnikowi, ale może uwierzą kapłanowi Helma który prowadzi dochodzenie w sprawie korupcji w straży miejskiej? Ale nie martw się to był żart. Nikt się o niczym nie dowie.- Musiał odpowiedzieć w jakiś sposób Dranelowi, ale wolał żeby tamten nie wziął tego na poważnie, bo nie chcial zostać napadnięty w drodze powrotnej ze wschodniej dzielnicy.
 
Xulux jest offline  
Stary 15-12-2009, 21:43   #70
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Udział Cadoma w tej misji był błędem. Poważnym błędem.
Żart, jeśli to był żart, należał do wyjątkowo głupich. Naprawdę trudno było o gorszy pomysł, niż straszenie Dranela.
Cóż mogło powstrzymać starszego szeregowego przed zorganizowaniem grupki zbirów, od których wszak roiło się w okolicy. Trzy trupy mniej, trzy więcej... cóż to za różnica. A zagrożenia się pozbędzie i stanowisko też zagrożone nie będzie.

- Nikt się o naszej rozmowie nie dowie, zapewniam - powiedział. - Żart był wyjątkowo głupi i przepraszam za mego kompana.

Większą gwarancją pewności niż jego słowo byłyby trzy trupy, ale miał nadzieję, że sprawa tak daleko się nie posunie.
A wniosek był jeden - podczas spotkania z kapralem Mirield Cadom, jesli będzie obecny, musi milczeć jak grób. Inaczej im grób wykopie.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172