Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2009, 15:33   #93
katai
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Nigdy. Słowo to było teraz główną myślą jaka przygniatała Lieva całym brzemieniem bezradności.
- Nigdym nie walczył z czymś takim! - pomyślał Bazanow.
Owszem, do tej pory miał okazję przetrzepać kilku zwierzoludzi i mutantów. Na carskich gościńcach rozłupał nie jeden łeb zmutowanej poczwarze jak i człowiekowi. Polował na niedźwiedzie i wilki w kislevskiej tajdze. Nigdy jednak nie walczył ze skrzydlatymi jaszczurami. Nie wiedział jak się do tego zabrać. Gdzie uderzyć? Ostatni atak nie poszedł tak jak się tego spodziewał.

Odszukał wzrokiem krasnoluda. Nieszczęśnik leżał w bezruchu nie zdradzając oznak życia. Leo stał nieopodal mocując się z nieposłusznym mieczem.
Kozak stęknął boleśnie, podnosząc się mniej więcej do pionu. Odruchowo chciał przetrzeć twarz przedramieniem lecz powstrzymał się w ostatniej chwili przypominając sobie "kulig" sprzed kilku sekund. Skrzywił się nieco z obrzydzeniem.

Potwór przez chwile rozglądał się po sali po czym skupił uwagę na Bazanovie.
-Blać-pomyślał kozak i chwycił mocnej topór stając w bojowej pozie. Stłuczony bok dawał o sobie znać natrętnym pulsowaniem.
Wywern ruszył w jego kierunku prychając i sycząc. Bazanow nie myśląc wiele również ruszył do przodu. Tak podpowiadało mu wojskowe doświadczenie. Przyparty do ściany pewnikiem został by rozszarpany. Pysk potwora opadł by pochwycić wojownika lecz ten zamachnął się w tej samej chwili waląc tym razem obuchem. Nie chciał powtórzyć przejażdżki lub pozbyć się broni uwięzłej w pysku kreatury. Łeb stwora odskoczył w bok. Nie czekając na reakcje wywerna, Bazanov rzucił się ślizgiem pomiędzy jego nogami, w czym pomogła mu breja, w której był umazany. Zdezorientowany stwór nie zauważył nawet manewru kislevczyka, który znalazł się teraz za jego plecami. Liev poderwawszy się na nogi, jednym susem wskoczył na tylną łapę stwora i używając topora niczym haka wskoczył bestii na grzbiet. Stwór szarpnął się lecz kozak zdążył zarzucić topór na lewe skrzydło tuż obok pachy. Przechylił się w prawo tak by dobrze zablokować skrzydło i zapewnić sobie punkt podparcia. Stwór zatoczył się nieco wytrącony z równowagi przez dodatkowy ciężar. Syczał i kłapał pyskiem próbując dostać "jeźdźca" lecz za każdym razem kislevczyk szarpał za skrzydło krępując ruchy wywerna. Sięgając prawą ręką do cholewy buta Liev wydobył z niej ozdobny sztylet. Zdobyczny. Należący co Św, Pamięci Axela. Raz po raz począł dźgać stwora po giętkiej szyi. Twarda skóra nie poddawała się jednak ostrzu i udawało mu się jedynie zadrapać łuskowatą powłokę. Musiał znaleźć miękkie miejsce. Niespodziewany ból wybił go z koncentracji. Jak gdyby ktoś smagnął go po plecach i karku ogromnym biczem. Na szczęście gruba czapa zamortyzowała uderzenie ale wcisnęła się bardziej na oczy i kislewczyk nie widział teraz zbyt dobrze. Poprawił czapę i obejrzał się do tyłu akurat by uniknąć kolejnego ciosu giętkiego ogona.
-Leo!... Ogon! Zajmij się ogonem! - Wykrzyknął nerwowo Liev.
 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
katai jest offline