Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2009, 00:55   #15
majk
 
majk's Avatar
 
Reputacja: 1 majk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodze
-Agencje zostawimy na później, panie…
- Voltaire. – dokończył Mike.
- Wy, ludzie zachodu zawsze macie problemy z wypowiadaniem naszych azjatyckich nazwisk. Niech więc zwraca się pan do mnie „panie Akira”. Proszę dwie godziny jeździć po mieście i pokazać mi tutejsze okolice, a następnie zawieźć mnie na Fleetwood Street i poczekać tam na mnie trzydzieści minut. Potem dam panu kolejne instrukcje
. – Azjata mówił spokojnym, płynnym angielskim, a w jego głosie dało się wyczuć dużą rezerwę i pewność siebie. Coś tu nie gra. Klient napewno nie jest spragnionym rozrywek biznessmanem za którego go brałem, ooo.. napewno nie, a to trochę wybiło mnie z rytmu kolejnego kursu po burdelach i klubach. Ma konkretne plany, coś do załatwienia na Fleetwood za dwie godziny i ta walizka... no nic, zobaczymy. Spokojnie ruszyli spod DeepSleep, żaden z nich się nie spieszył. Jedno co nie podobało mu się w pasażerze to fakt, że skurnol wlepiał w niego co jakiś czas te swoje zimne gały.. no jakby czytał w myślach, a to już nie mieściło się w kategorii "dziwny, ale chuj z nim". W świetle tego co zaobserwował zostawały jeszcze dwie kategorie: ronin albo samuraj- i sam nie wiedział co gorsze.

Be cool, to nie na mnie dostał namiar. Będę zgrywał frajera to może zrobi się nieostrożny i wysypie jakieś info-spojrzał w lusterko i skreślił w myślach ostatnie zdanie. Jest pro i się nie wysypie. Jechał tak jak sobie zażyczył pan Akira, pare rundek po mieście bez zbędnych komentarzy, bo przecież gość nie przyjechał zwiedzać, a po 2 godzinach zatrzymał się przy markecie na Fleetwood Street.

Chinol bez słowa wysiadł z auta z walizką w ręce, a i Mike nie pytał- "pół godziny to pół godziny", zgasił silnik i wyszedł z auta lustrując orientacyjnie czas na nadgarstku. Skoczył do marketu po fajki i RedBulla czy inne izotoniczne gówno i duszkiem opróżnił puchę. Wyjął z paczki ostatniego papierosa i przez chwilę męczył się z odpaleniem go na mroźnym wietrze, gdy gdzieś niedaleko z trzaskiem pękła szyba. Wyjął telefon z kieszeni i na liście znalazł "Silly" potwierdzając dużym klawiszem.
[i]-No hej, co tam? Duży ruch macie w ten wypiździaj?
-...
-Heh, no ja czuję, bo czekam na klienta na dworze. Co...? Prawdziwy oryginał, albo jakiś ostry skurwiel, opowiem ci jak wrócę. Właśnie, o której kończysz dzisiaj?
-...
-No dobra, to zagrzej mi miejsce obok, postaram się wślizgnąć po cichu, no pa.../I]
Mało nie podskoczył, gdy (dosłownie znikąd) pan Akira pojawił się obok niego. Spokojny, opanowany, chyba nawet lekko uśmiechnięty- co budziło tylko więcej wątpliwości.
- Kolejny przystanek, panie Voltair, to będzie woda – stwierdził Azjata, zdejmując marynarkę.

************

Smród portu momentalnie po otwarciu drzwi limuzyny uderzył w jego nozdrza wykrzywiając twarz bardzo brzydkim grymasem. Z wszystkich wyszukanych miejsc Old Chicago pieprzony Akira musiał wybrać akurat ten smród. Fu! Azjata wysiadł z auta zaparkowanego przy starym magazynie i spokojnym krokiem podszedł do nabrzeża, po czym równie spokojnie na padzie walizki wstukał kod i cisnął nią dobre 30 metrów od brzegu. Pare sekund później nad taflą wody pojawił się bąbel, który plusnął wodą na parę metrów w górę, a dwu-metrowa eliptyczna fala niosła białą pianę. No ładnie. Nie dość, że ma druciane łapy to jeszcze śmiga po mieście z walizką z wbudowanym detonatorem. Bez wątpienia- pro. Kto by pomyślał, że trafi mi się dzisiaj taki kurs.
- Doskonale, teraz możemy się zająć jakimś miłym towarzystwem. Pije pan? – zagadał wyraźnie usatysfakcjonowany mężczyzna, wpuścił dłonie w kieszenie spodni i, głośno gwiżdżąc, powolnym krokiem ruszył w stronę limuzyny.

**************

Rano obudziło go brzęczenie wibrującej przy jego głowie komórki. Chwycił gniewnie aparat... "Ooooghh, to nie ta", chwycił więc leżącą obok- prywatną. Wiadomość od net_1: [otrzymano o 10:07] Jest niebezpieczna i gównopłatna robota. Zainteresowany? Nie proponowałbym Ci, gdybyś perfekcyjnie nie spełniał stawianych wymagań... Jak zainteresowany odeślij „TAK”, aby otrzymać dalsze instrukcje.
"Kuuuur.. środek nocy, a ten tu konkurs sms odpierdala. Dobrze, że chociaż jestem w jego typie." Nie był wulgarny. Poprostu było wcześnie. Opcje> odpowiedz> "tak"> wyślij
Odłożył koma i już nawet nie słyszał jak spada na dywan gdzieś pod łóżkiem, przekręcał się na drugą stronę obejmując pod kołdrą jej ciepłe ciało. Zawsze pachniała tak ładnie... odpłynął.
 

Ostatnio edytowane przez majk : 16-12-2009 o 11:21.
majk jest offline