Kobieta zignorowała Kjetila i ruszyła za Guhurem. Murkur czuł się obrażony, zachowaniem tej młodej dziewczyny. Nagle przeszli koło niego Leif i Ulv, "Staruszek" stał jednak dalej w miejscu. Coś jednak kusiło go, żeby iść za swoimi towarzyszami. Czy były to pieniądze, lub sława i chwała? Nie takie coś nie wystarczyłoby, żeby zmusić "czarodzieja" do marszu. Do była jakaś nieznana siła taka, jaką spotkał tylko w w tawernie, przed kilkoma minutami. Jej źródło było przed nim, a każdy inny człowiek(z drobnymi wyjątkami) pomyślałby, że to Guhur nim jest. Kjetil jednak będąc Murkurem, człowiekiem inteligentny, parającym się z siłami nadprzyrodzonymi wiedział, że to nie takie proste. Guhur był zbyt dumny i szlachetny na szamana, kapłana, albo coś jeszcze dziwniejszego, ale... - nagle jego rozmyślania zostały przerwana ponieważ kompania znalazła się na zewnątrz, a wódz zabral głos, i niespodziewanie zwrucil się do Kjetila:
- Nie, nie obawiam się tego, że uciekniecie z moimi pieniędzmi, ponieważ jak sądzę żaden z was nie ominął by teraz już okazji na zdobycie skarbu tysiące razy większego od tego co dostalibyście. Sądzę również, mimo znajomości tego kraju nikomu z was nie udało by się schronić tutaj. Mam swoje sposoby, aby was odszukać, a poza tym... - urwał - nie... to nie wasza sprawa.
Gdy skończył przemowę ruszył drogą leżącą między dwoma śnieżnymi ścianami. Każdy z podróżnych domyślał się teraz dwóch rzeczy:
po pierwsze, że Guhur zna tę okolicę jak własną kieszeń, bo bez zastanowienia wybierał drogą, a po drugie, że wiedzie ich do portu, na swój "okręt", jak się o nim wyrażał. Na polu było ciemno, ciemno jak w dupie u murzyna. Była przecież noc polarna. Wódz niósł przy sobie jednak pochodnię. Szłi tak przez jakieś 10 minut, przedzierając się przez śnieg po łydki gdy nagle Guhur zatrzymał się stal jakieś 5 centymetrów od morza. Ruszył wtedy wzdłuż brzegu. Na wodzie było widać sylwetki małych i dużych okrętów. Nagle ujrzeli jakieś 10 metrów przed sobą potężny okręt i zrozumieli, że to do niego idą. Gdy podeszli do niego Ulv który jako najmłodszy z bohaterów miał najlepszy wzrok stwierdził, że okręt jest przynajmniej dwa i pół raza dłuższy od normalnych, i 3 razy szerszy. Choć był drewniany miał na sobie tyle żelaznych okuć, że cudem(tak się ulv'owi wydawało) utrzymywał się na wodzie. Był zdobiony złotymi, srebrnymi i spiżowymi figurami, a drewno z którego był zrobiony, było dziwne, takie jakiego dotąd podróżni nie widzieli... |