Krasnolud ruszył w głąb kopalni nie oglądając się za siebie. Mimo to słyszał kroki człowieka i niziołka świadczące iż ci podążają za nim. Wkroczyli do długie korytarza i, już po chwili, zobaczyli całe cmentarzysko szkieletów.
- Przydałoby im się zrobić jakiś pogrzeb... no wiecie może odpowiednia ilość oliwy spaliłaby leżące tu kości i zaniosła dusze do wrót Morra?- Usłyszał zza pleców głos niziołka. Obejrzał zwłoki uważnie.
- Wątpię czy większość tu leżących Morr wpuściłby do swego królestwa- Wskazał toporem na szkielety- Widzisz te rogi, ogony, zdeformowane kości? To zwierzoludzie i mutanci, plugawy pomiot chaosu- Splunął pod nogi z pogardą i nagle zamarł. Kątem oka zauważył dwa krasnoludzkie szkielety, leżące blisko siebie. Podszedł do nich powoli i uklęknął w ich pobliżu. Gdy znowu się odezwał, jego głos drżał od tłumionej furii.
- Zostawili ich tu... na potępienie, wśród trupów ich wrogów. Ktokolwiek to zrobił jest całkowicie pozbawiony honoru. Gdyby był krasnoludem powinien ogolić głowę i dołączyć do zabójców- Przerwał, po czym ciągnął dalej, tym razem o wiele bardziej uroczystym tonem
- Przysięgam, że gdy tylko oczyszczę tę kopalnię z zalegającego w niej zła, powrócę tu i zapewnię wam godny pochówek. Jedynym co może mnie powstrzymać od wypełnienia tej przysięgi jest śmierć- powiedział, po czym, nie oglądając się za siebie, ruszył szybkim krokiem w głąb tunelu. Niziołek powiedział coś jeszcze, ale Grungan nie usłyszał co.
***
Po kilku minutach intensywnego marszu dotarli do jakiegoś składziku. Halfling zapytał
nagle
- Fuj, czujecie?- po chwili Grungan zrozumiał o co mu chodziło. Faktycznie czuć było słaby trupi odór. Zabójca kiwnął głową i gestem nakazał Tupikowi ciszę. W ciemnościach ciągłe mogli czaić się zabójcy. Odetchnął głęboko i wskoczył do pomieszczenia. W środku nie było nikogo poza szczurami. I to dość odważnymi, gdyż jeden z nich od razu próbował użreć go w stopę.
- Ty podły sukinsynu!!!- zakrzyknął i jednym uderzeniem stopy złamał kreaturze kręgosłup. W tym samym czasie niziołek zaatakował szczury z procy, wznosząc przy tym ciekawe okrzyki bojowe.
- A masz, i w dziób, za czarodzieja, za plony - krzyczał Tupik, masakrując szczury.
Grungan w tym czasie zbliżył się do ciała, odgonił szczury kilkoma solidnymi kopniakami i obejrzał ciało.
- Ma już co najmniej kilka dni. A to oznacza że nie należy do tej grupy której obozowisko znaleźliśmy- rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu- Nie ma tu chyba nic cennego. Ale...- Zabójca nie dokończył zdania, gdyż potężny ryk przerwał mu w połowie- Dobiega stamtąd. Za mną!- zakrzyknął, po czym popędził w kierunku dźwięku. Już po chwili dobiegli do rozległej, prostokątnej sali. Grungan w mgnieniu oka ocenił sytuację. Dwóch ludzi i krasnolud walczyli ze stworem na pierwszy rzut oka wyglądającym na wiwernę. Krasnolud leżał nieprzytomny pod ścianą, jeden z ludzi najwyraźniej nie mógł poradzić sobie z wyszarpnięciem miecza z pochwy, zaś ostatni z ludzi dosiadał wiwerny niczym wodzowie orków i próbował zadźgać ją sztyletem. Korzystając z faktu iż poczwara zajęta była próbami zrzucenia człowieka ze swojego grzbietu, zabójca wykorzystał okazję i popędził co sił by spróbować uderzyć w odsłonięty brzuch potwora. W końcu prawdziwy przeciwnik- pomyślał na chwilę przed uderzeniem...
__________________ Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli |