Theri prowadziła was przez jakiś czas korytarzem, który kilka razy skręcał. Korytarz był dość wąski, a rozświetlała go pochodnią. Wreszcie, gdy weszliście do szerszej sali, kazała wam się zatrzymać, przeszła kawałek dalej i zaczęła manipulować przy dźwigniach. Po chwili z hukiem spadły kraty przed i za wami, oddzielając was od kobiety. Rozejrzeliście się gwałtownie we wszystkich kierunkach - byliście uwięzieni! - Będę za jakiś czas, tymczasem nigdzie się stąd nie ruszajcie - zakpiła Theri i odeszła szybkim krokiem w głąb korytarza, znikając wkrótce za zakrętem.
__________________ Bardzo lubię regulamin, a szczególnie punkt 10! |