Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2009, 18:19   #34
Rahaela
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Wybudzanie ze śpiączki farmakologicznej nie należało do najprzyjemniejszych. Smak żelaza w ustach i suchość w gardle były jedynie początkiem zwiastującym większe dolegliwości. Zapach w sali pooperacyjnej był jeszcze gorszy niż na korytarzach. Ostry, chemiczny i gryzący w nos. Cała grupa leżała na twardych łóżkach z powiązanymi kończynami przez grube pasy, maski tlenowe uwierały w twarz, a ciała pocięte były przez liczne kroplówki.

Do pomieszczenia wszedł nadczłowiek z rękawicą medyczną i zaczął po kolei was badać. Gdy skończył odezwał się z ulgą.
- Gratuluje, cała grupa przeszła pomyślnie przez pierwszy zabieg. Wsłuchajcie się w rytm waszego ciała, słyszycie silny rytm serca, a raczej serc? - Uśmiechnął się tajemniczo.
- Oficjalnie przestaliście być ludźmi, a wkroczyliście na ścieżkę Kosmicznych Marines. W przeciągu dwóch lat wasze ciała zaczną się zmieniać i rosnąć w szybszym tempie. Wasza siła i zwinność przekroczą ludzkie normy, zmęczenie i trud będą nikłym wspomnieniem z przeszłości, a rany będą się zasklepiać same z siebie na waszych oczach. Służcie dumnie Imperatorowi, a on uczyni was na swoje podobieństwo! Tymczasem odpoczywajcie. - Zgasił światło i pozostawił was w ciemnościach. Śpiączka powoli i leniwie opuszczała wasze ciała, a tętno rosło z każdą minutą. Drugie serce budziło się leniwie co raz mocniej do życia...

Z dnia na dzień czuliście się lepiej, silniej i inteligentniej. Całe dnie spędzaliście na treningach fizycznych z sierżantem wewnątrz poligonów Skały. Wieczory wypełniały nauki braci zakonnych, a noce posty i modlitwy do Imperatora pod okiem srogich Kapelanów sprawdzających intensywnie i uparcie czystość ducha, zwłaszcza u kobiet. Szkolono was z historii zakonu oraz wpajano zasady boskich wojowników. Dano wam do rąk potężne bronie i uczono oceny sytuacji na polu bitwy. Dni zmieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Tak minęło pół roku od waszego werbunku, a wasze życia zmieniły się bezpowrotnie. W końcu dni treningów ustały i stwierdzono, że jesteście gotowi do stawienia czoła prawdziwemu przeciwnikowi.

Dzień rozpoczął się jak co dzień. Głośna pobudka, szybka toaleta i zejście z sierżantem do ogromnej kantyny. Mieściła ona w sobie wszystkich zwiadowców. Zarówno nowicjuszy, jak weteranów, członków administracji i sztab dowodzenia. Ponad 400 ludzi. Szybki posiłek przy gwarze rozmów i wymiana informacji między weteranami z różnych światów. Na sygnał sierżanta przemieściliście się do jednej z licznych zbrojowni. Na miejscu Płatnerz wydał wam biało zielone mundury wykonane z balistycznego nylonu oraz pancerze zwiadowcze z grubych płyt karapaksu ochraniające tułów i ramiona. Zbrojmistrz wydał każdemu miecz łańcuchowy i pistolet boltowy. Sierżant dostał dodatkowo strzelbę oraz cały pas z amunicją i granatami.
Następnie ruszyliście na lądowisko gdzie oczekiwał was statek transportowy.
Podobny pojazd przywiózł was pół roku temu na te same lądowisko. Sierżant wymienił uprzejmości z dwoma pilotami przekazując pismo upoważniające do startu.

Wasza dziesiątka zajęła miejsca w pojeździe, który wystartował z donośnym rykiem. Pasy lekko szarpnęły, a waszym oczom ukazały się gwiazdy. Ogromna skała z wielką fortecą na grzbiecie zaczęła powoli niknąć wśród gwiazd.
Samir spojrzał na sierżanta i zapytał nerwowo.
- Z kim się zmierzymy sierżancie? Z buntownikami? Z heretykami może?
Sierżant uśmiechnął się paskudnie przeglądając swoją broń. Uśmiech ten był ponury i paskudny, odziany w bolesne wspomnienia pełne grozy. A odpowiedź wywołała potężny skurcz w żołądku u każdego początkującego zwiadowcy.
- Z Orkami...
 
Rahaela jest offline