Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2009, 20:14   #125
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na namiętny pocałunek odpowiedział równie żarliwie. Ogień, który zdawał się płynąć w żyłach Sylphii i jemu się udzielił. Ręce z pasa przeniosły się w dół, na jędrne i kształtne pośladki kobiety. Stworzone do pieszczot. Z czego nie omieszkał skorzystać. Przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej, chociaż postronnemu obserwatorowi, gdyby taki się tu znalazł, zdawać by się mogło, że to niemożliwe.

W momencie gdy pożądające kobiecych kształtów dłonie Rogera znalazły się na jej pośladkach, oderwała swoje usta od jego, wydając ciche westchnięcie, i zamykając jednocześnie oczy. Jedna z jej dłoni znajdujących się na karku nakierowała jego twarz na smukłą szyję, domagając się pieszczot teraz w tym miejscu, a sama Sylphia oddychała niespokojnie, rozpalona i lekko drżąca na całym ciele.

Słysząc pełne zadowolenia westchnienie Sylphii Roger zwiększył odrobinę intensywność pieszczot.
Jego usta całowały nowe miejsce równie chętnie, jak poprzednio rozkoszowały się smakiem słodkich ust. Po krótkiej chwili przesunęły się jednak, obdarzając delikatną pieszczotą płatek ucha.

Dłonie Sylphii z kolei rozpoczęły wędrówkę po torsie mężczyzny, gładząc jego ciało przez ubiór pod kurtą, a w tym czasie jedna z jego dłoni przeniosła się z pośladków na plecy, gdzie zaczął manipulować przy guziczkach jej kreacji. Te jednak jak na złość były wyjątkowo oporne we współpracy, będąc dodatkowo skryte pod maskującą je tasiemką. W tym czasie jego usta przeniosły się z ucha na powrót na szyję, a następnie ruszyły powoli w dół.

- Roger... - szept pełen namiętności rozległ się w korytarzu.

Roger nie odpowiedział, zajęty smakowaniem uroczego rowka pomiędzy pociągającymi półkulami.
"Drobne przeszkody potęgują przyjemności.." - pomyślał, pokonując kolejny guziczek. W zasadzie miał ochotę pociągnąć... ale dźwięk dartego materiału albo uderzających o podłogę guzików mógłby wyrwać Sylphie z nastroju...
Druga dłoń przez moment spoczywała w jednym miejscu, potem przesunęła się nieco ku środkowi, i w dół, by zastąpić, choćby częściowo, tą drugą.

To wszystko było niezwykle ekscytujące, rozpalające zmysły i ciała, doprowadzające niemal wręcz do utraty świadomości. Drżała od stóp do głowy, nogi miała jak z gumy, a jego usta i dłonie wędrowały po niemal niej całej, odkrywając zakamarki i pieszcząc...


- Roger - Magini odezwała się ponownie, tym razem jednak już zwykłym tonem, co od razu zwróciło uwagę mężczyzny.

Przestał się nią zajmować i spojrzał w jej twarz, podczas gdy ona zrobiła krok w tył. Nie starał się jej przytrzymać, w końcu nie chciał być w żaden sposób brutalny wobec jakiejkolwiek kobiety - no może poza takimi, które czyhają na jego życie.

Doszło w tym momencie do drobnego wypadku, o którym Sylphia na szczęście nie miała pojęcia. Gdy się cofała w jego palcach został jeden z malutkich guziczków, urwany naprawdę przypadkiem.

- Roger ja nie mogę - powiedziała z poważną miną, stojąc z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. - Nie teraz, nie dzisiaj. - Wysiliła się na uśmiech, zmieszana nie mniej niż on. - Wilk musi poczekać, owca ocalała. Muszę iść...

Osobnym pytaniem pozostawało, kto tu był kim?


Gdyby nie widoczne zmieszanie Sylphii, pomyślałby zapewne, że stał się ofiarą czystej złośliwości. A tak...
Może Sylphia zaczęła igrać z ogniem, nie zdając sobie sprawy z tego, że przy okazji można sobie poparzyć palce.
Może w ogniu namiętności wyparowało wino... jeden ze sprawców takiego a nie innego zachowania magini.
Może...
Możliwości było wiele. Nie, nie warto było analizować przyczyn.
I nie było czego żałować. Przyjemności... te były niezaprzeczalne.
Ale co miał jej rzec?
"Nic nie szkodzi..."?
"Nie przejmuj się..."?
"Przeżyję..."?
"Miło było...", wypowiedziane obojętnym tonem?
"Szkoda...", w jakiejś zimnej tonacji?
"Wybaczam..."?
Co rozsądnego można powiedzieć w takiej chwili...
Co kulturalnego można powiedzieć...
Przywołał na usta uśmiech.
- Rozumiem - skłamał. - Idź... - powiedział.

Oparł się o ścianę patrząc jak Sylphia odchodzi.
"Może już nie dojść do 'innej sytuacji'" - powtórzył w myślach słowa magini. - "I z pewnością nie dojdzie..."
Przydałaby mu się kąpiel.
Dużo wody.
Bardzo zimnej.
Na szczęście Valdro pomyślał o potrzebach gości. Co prawda z pewnością nie o takiej akurat sytuacji. Ale to nie przeszkadzało w niczym.
Schował do kieszeni malutki guziczek. Niemego świadka krótkiej chwili namiętności. Przy okazji będzie musiał go podrzucić Sylphii. Jakoś.

Roger zszedł po cichu po schodach.
 
Kerm jest offline