Wątek: Cena Życia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2009, 09:46   #66
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Strażnicy nie powinni płakać... Co innego delikatne kobiety, lekarki, których praca właśnie obracała w pył dotychczasowy porządek świata. Strażnicy nie powinni płakać. To przecież mężczyźni: Twardzi, silni i przyzwyczajeni do widoku śmierci... prawda, że strażnicy nie powinni płakać?
Liberty z kamienna twarzą podsunęła ramię Mari, by nakłuła je igłą. Widziała jak kobiecie drżą ręce i nie sądziła by tego powodem, było wbijanie igły w czyjeś ciało. Szczepionka... czy jej zastosowanie miało znaczenie? Czy rzeczywiście pomoże im przetrwać? I czy tak naprawdę to miało znaczenie? Czy warto było walczyć skoro na każdym kroku dotykali śmierci? Mała strzykawka wypełniona przeźroczysta cieczą. Czy coś tak małego mogłoby uratować świat? Z drugiej strony wirus, który go niszczył był tysiąc razy mniejszy... szybka agonia...
Ile godzin minęło od czasu gdy to się zaczęło? Dziesięć? Dwanaście? Taki mały, a tak cholernie szybki i skuteczny!
Ciekawe czy karaluchy przetrwają?
Strażnicy nie powinni płakać...
Siłą oderwała wzrok od umundurowanego mężczyzny, który otarł twarz wsiadając do jeepa. Płacz Ethana wytrącił ją ze stanu katatonii w jakim była pogrążona od chwili gdy pozostali wyszli z budynku.
Krople krwi na ich ubraniach i twarzach. Efekt rozbryzgu, efekt otarcia się o śmierć. Nie chciała wiedzieć co stało się na dole. Nie zapytała. Zadawanie pytań przynosiło odpowiedzi. Wyszli wszyscy na zewnątrz i tylko to miało jakieś znaczenie.
Wsiedli do samochodów i odjechali w ciemność.
Noc przesłaniała wszystko i mgła, a boczne drogi były beznadziejne. Jednak zupełnie puste, co w tych warunkach było najlepszą alternatywą.
Jechali tam, gdzie być może mieli szansę dłużej przetrwać. Przedłużyć swoja marną egzystencję. Czy było warto?
Co człowieka trzyma przy życiu? Co każe mu pazurami trzymać się i walczyć? Ciągle powracające pytanie bez odpowiedzi.
Z laboratorium wynieśli też broń, więcej broni. Teraz mieli przynajmniej czym się bronić, a w ostateczności palnąć sobie w łeb. Widziała chyba kiedyś taką scenę na filmie i słowa: „Ostatnią kulę zachowam dla siebie!”
Ciekawe czy trudno jest pociągnąć za spust wycelowany w siebie? A wycelowany w kogoś bliskiego? Siostrę, przyjaciela, dziecko?

Zamyślona dopiero po chwili zauważyła blokujące drogę maszyny. Automatycznie wcisnęła hamulec. Hummer zatrzymał się, a kobieta wysiadła ostrożnie.
Wszędzie panowała cisza.
Dzwoniła i wibrowała w uszach niczym bicie tysiąca dzwonów.
Jednak odgłosy, które się pojawiły i widok który ze sobą przyniosły, były gorsze od dzwonów. Fanatycy... kiedy szaleństwo zaczyna panować nad światem, religia dominuje jako pierwsza. Czy Bóg może pomóc? Pewnie patrzy na świat i naśmiewa się właśnie z ludzkiej głupoty. Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Sami poniesiemy jego konsekwencje i nie pomoże nam żaden bóg ani diabeł.
Było jednak gorzej niż można by przypuszczać.
Krew w naczyniu i rzucający się na ludzi zarażony człowiek. Więc wirus dotarł i tu? Jaki był sens jechać do Indian?
Jednak postawa tłumu, pogodzenie się z losem, bierność i rezygnacja, wywołała bunt w jej sercu.
Nie można się tak poddać!
Nawet jeśli wszyscy musimy umrzeć zdecydowanie bardziej wolę umrzeć walcząc.
Z niedowierzaniem patrzyła na reportera zmierzającego w kierunku tłumu z kielichem w ręku. Co planował? Czy postanowił się poddać? Był dziwny, ale wyglądał raczej na takiego, który pozwoli umrzeć innym ratując swoją skórę. Czy wilk może zmienić swoją naturę?
Czy chciał się poświęcić?
Szybko wycofała się do samochodu. Niektórzy w tłumie mieli strzelby. Hummer nie był kuloodporny, ale zawsze dawał jakąś osłonę. Nathan bez słowa zrobił to samo. Błyskawicznie się uczył jak przetrwać.
Zanim dopadli drzwi rozpętało się piekło.
Krzyk szalonego kapłana.
Tłum rzucający się na Alexandra.
Kule świstające wokół.
Dopaść samochodu i wrzucić wsteczny, a potem uciekać jak najdalej z tego ogarniętego religijnym obłędem miejsca. Musi być inna droga do rezerwatu.
Zresztą wszystko jedno, byle dalej stąd. Byle dalej od szaleństwa.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline