Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2009, 17:19   #75
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Kapral chwycił pewnie za list. Jego ciemne oczy wodziły po literach, kiedy jedną ręką wystukiwał rytm o blat biurka. Wyraz jego twarzy nawet przez chwilę się nie zmienił.
Po doczytaniu wiadomości rzucił ,strażnikowi stojącemu za plecami gości , ostre spojrzenie. Ten natychmiast wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Dobrze. - zaczął ostrożnie. - Straż miejska na pewno takim datkiem nie pogardzi, tak się nie godzi, prawda ? Oczywiście, jak mógłbym nie pomóc w takiej sytuacji dobroczyńcą o szlachetnym sercu, którzy wpłacili aż sto złotych monetna potrzeby straży miejskiej. - kącik jego ust powędrował do góry.
Nie mieli wyboru, cena była wysoka. Kapral jednak nie zdawał się osobą , z którą w jakimś stopniu można negocjować. Mordimer zatem po odliczeniu trzydziestu sztuk złota z sakwy, ułożył ją na biurku.
Kapral chwycił ją i zważył w ręku.
- No, no ... Nie wyglądacie mi no na takich co łatwo się takiej ilości złota pozbywają...- jego ton był chłodny, a spojrzenie raczej mało przyjazne.- Ale nie zamierzam wnikać w szczegóły... Za mną !
Schodami wrócili na parter, i przemierzając korytarz niczym nie różniący się od tego przy wejściu, wyszli przez opasłe drzwi na wewnętrzny dziedziniec.
Kamienie , którymi był wyłożony były dojść stare. Gdzieniegdzie ich brakowało, bądź wystawały z ziemi.
Ruszyli w kierunku otynkowanego budynku, z zadaszeniem ze strzechy.
- Poczekajcie tu.- rozkazał pod drzwiami wejściowymi.
Minęło kilka dłuższych chwil. Strażnicy pod wejściem dziwnie się im
przyglądali.
Po chwili kapral Mirield wyszedł z budynku z ... Dojść dziwacznym osobnikiem. Mężczyzna ubrany był w miejscami brudny, obdarty zielony płaszcz. Na głowę zaciągnięty miał kaptur. Z pod niego wystawały bujne, acz zatłuszczone i brudne włosy. Skóra na twarzy była ciemna, być może od brudu . Z ust pod wąsem wystawała krótka, drewniana fajka. Mężczyzna popatrzył surowo po swych "wyzwolicielach".

- To wasz towarzysz. Teraz proszę o opuszczenie posterunku.

Po drodze do doków, Arin nie odezwał się nawet słowem. Zdawało się , że dobrze wie dokąd iść. Widocznie przejrzał ich, i wiedział dla kogo mogli pracować. Zresztą, czy było to aż tak trudne do przewidzenia ?
Bez pożegnania się, czy słów jakiegokolwiek uznania zniknął w cieniach
doków.
Wszyscy mieli się tutaj zjawić przed północą , następnego dnia.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline