Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2009, 19:22   #89
Klebern
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Wrogh przystanął przy wrotach z nieznanego metalu. Intrygowały go, to była tajemnica. A Wrogh nie lubił, gdy czegoś nie wie. Zatem postanowił poznać tajemnicę tych wrót oraz to jak się otwiera je.
Wykorzystał swoją moc. Wniknął we wrota. Lecz w ogóle nie był przygotowany na to, co się stanie. Wrogh próbował użyć swej niesamowitej zdolności, by wniknąć duchem w potężne wrota, poczuł jak jego duch wchodzi w kontakt z stalą. Nagle jednak poczuł jak traci kontakt z rzeczywistością. Wszystko co było dookoła zawirowało. Gdy Wrogh po chwili otwarł oczy, ujrzał wszechobecną jasność. Oślepiające światło. Nie wiedział co się dzieje. Czuł się tak, jakby pędził w jakimś tunelu czasoprzestrzennym. Nagle nastała ciemność. Eteryczna postać Wrogha nagle dostrzegła światło. Rosło. Zwiększało się. Po chwili świetlista kula nabrała olbrzymich rozmiarów a wokół niej pojawiły się kolejne małe, świecące punkciki. Dopiero wtedy eteryczna postać zrozumiała, że to kosmos. Nie rozumiała, co się z nią dzieje. Wiedziała jednak, że to wszystko jest niewiarygodne. Duch znów wpadł niespodziewanie do pędzącego korytarza widząc zbliżające się punkty świetlne. Nagle zatrzymał się przed ogromną gwiazdą wokół, której krążyły planety i księżyce.


-Nigdy więcej marna drobinko nie wejdziesz w moją domenę!- rozległ się straszliwy krzyk, dobiegający z każdej strony. Choć Krug wiedział, że w obecnej postaci nie powinien odczuwać bólu, czuł coś tak strasznego, że nie mógł tego pojąć. Czuł jakby potężny głos eksplodował w jego głowie, roztrzaskując mózg na drobne strzępy. -Nigdy więcej!- krzyk rozległ się ponownie i dusza Wrogha została wciągnięta w zasysający korytarz, porywając go z dala od gwiazdy i straszliwego głosu. W świadomości wiedział, że jest daleko po za znanymi wszystkim planami. Że znalazł się wiele dalej niż jakikolwiek śmiertelnik mógł dotrzeć. Nagle Wrogh zatrzymał się. Znajdował się w komnacie w kształcie równobocznego pięciościanu. Zarówno strop, posadzka, jak i ściany były z białego marmuru. Na środku pomieszczenia, na podłożu znajdował się dziwaczny, złoty kielich, z którego unosiły się kolorowe smugi światła. Każda wiązka w innym kolorze otaczała ściśle czarną kulę z nieznanej materii, unoszącą się pół metra, dokładnie nad kielichem. Była sporych rozmiarów. Jej średnica przekraczała dwa metry.


Dusza Wrogha przebywała w dziwnym pomieszczeniu z kulą ułamek sekundy i nagle pognała w niesamowicie zawrotnym tempie z powrotem do ciała młodego mnicha. Wrogh stracił świadomość. Cielesna powłoka straciła przytomność. Mężczyzna upadł na ziemię, jednak z ogromnym impetem, jakby coś w niego uderzyło...
Długi czas kobold do siebie dochodził. Właściwie z pomocą Bruno, który ocucił biednego mnicha. Wszystko go bolało, a z uszów i nosa płynęła krew. Wstawanie było naprawdę wielkim wysiłkiem dla ciała. Dopiero po paru minutach ciało mnicha było w stanie wykonywać ruchy, które można z grubsza nazwać krokami. Od razu Wrogh skierował się do miejsca, w którym znajdował się kyton, diabeł, który pilnował zakonu przed zagrożeniami. Stał obok potężnych stalowych wrót. w miejscu gdzie stoi kończył się korytarz, w którym znajdowały się schody do parteru biblioteki klasztornej.
- Cześć - powitał radośnie mnich diabła - Jak tam mija dzień? Nie nudzi się Panu?
Czart wejrzał na mnicha chłodno. - Co Cię to interesuje śmiertelniku? - odrzekł w końcu.
- No dobra to tak: wiesz zapewne jak te drzwi otworzyć, tak? - odpowiedział raczej w formie stwierdzenia niż pytania
- Ile razy człeczyno mam powtarzać, że ja tylko pilnuję, by nikt nie wyszedł właśnie z tej jaskini, z której wy wyszliście! Ja nie znam żadnego hasła i nikomu nie zabraniam tam wchodzić. Pilnuję bezpieczeństwa mieszkańców kompleksu, a nie strzegę nic przed nimi! - rzekł stanowczym tonem, który kipiał irytacją.
Mnich jakby nie zważał na kpiące słowa diabła.
- Nie nudzi się tu czasem? I diabeł, który strzeże bezpieczeństwa! To dopiero ironia.
Uniósł lekko brew. - Nic nie poradzę. - odrzekł.
- A co takiego cię zmusiło by pilnować śmiertelników?
- Jeden z budowniczych tego miejsca.
- A znasz historię tych wrót nieznanego metalu? Domyślasz się co jest za nimi?
- Nie. Nie interesowało mnie to nigdy. - powiedział już zwykłym tonem.
Kobold miał szczerze mówiąc dość rozmowy z takim ograniczonym typkiem na ten czart. Nie mówiąc nic, wdarł się do jego pamięci i zaczął ją przetrząsać w poszukiwaniu wszelkich informacji o tym miejscu. Ale nic nie znalazł. Wyglądało na to, że ten demon przez tyle lat siedział tylko w jednym miejscu. Zniesmaczony opuścił jego ciało.
- Wiesz, w sumie mi się przydasz jako nowy środek transportu. Do tego się nadajesz tylko
Diabeł uśmiechnął się. - Zrób to. W końcu odzyskam spokój. - rzekł - Jeśli opuszczę to miejsce umrę.
Wrogh tylko się śmiał w duszy. Diabeł nie umrze szybko. Będzie powoli umierał, oj bardzo powoli i każdej minuty pozna co to jest prawdziwy ból. Z resztą Sm mógł sobie go zadać, gdyby się oddalił ze swojego posterunku. Teraz to nie miał żadnego wyboru.
 

Ostatnio edytowane przez Klebern : 19-12-2009 o 19:24.
Klebern jest offline