Albrecht stał jak wryty kiedy w ich stronę biegli strażnicy, nie zważając na jego słowa. Wtedy pojawiła się karoca. Jak dar bogów, Randala czy innego nie ważne. Ważne że była i można było uciec. Jednak on dalej stał jak zamurowany. Cały jego świat odwrócił się do góry nogami. W ciągu kilku dni z obywatela zmienił się w oprycha i naraził się niebezpiecznemu gangowi morderców. Cały świat Albrechta runął i nie wyglądało na to, że się kiedykolwiek pozbiera.
Wtedy zadziałały instynkty. Adrenalina pobudziła serce do zdwojonego wysiłku. Krew przyspieszyła w żyłach i szybciej dopływała do mózgu. Świat jakby trochę ścichł i zwolnił. Słyszał tylko swój oddech i bicie serca. Spojrzał na karetę z której wystawał Vladimir i coś do niego krzyczał. Nie rozumiał co to było, ale instynktownie wskoczył do środka. Rozpędził się za mocno i uderzył w drugie drzwiczki obijając sobie bark. Ból przywrócił mu fonię. Poczuł jak pęd przyciska go do ściany, kiedy kareta robiła skręt. Nad głowami świszczały kule. Albrecht skulił się i silnie zapragnął znowu znaleźć się w swoim pokoju nad kolejną interesującą książką.
- Ej, a gdzie jest wasz zakapturzony kolega? – usłyszał pytanie Vladimira. Rozejrzał się w karocy w której oprócz niego znajdował się tylko krasnolud. Albrecht nabrał powietrza.
- Cholera, zapomnieliśmy o Ahinie! – powiedział wyprostowując się. – Powinniśmy po niego zawrócić
„Ale o co mu chodziło z tym zakapturzonym? Ashin nie miał kaptura?” zastanawiał się dalej. Poczuł wtedy, jakby o czymś zapomniał. Starał się skupić na tym ale nie mógł skojarzyć o co chodziło. To jedno z takich dziwnych uczuć gdy wiesz, że nie pamiętasz ale nie wiesz o czym. Prawda uderzyła w niego nagle. Zupełnie jakby przebił się przez ścianę blokującą jego pamięć.
- Lilawander!
OFFTOP
- Rzut na SW przeciwko czarowi ( trudny test)
__________________ you will never walk alone
Ostatnio edytowane przez Noraku : 19-12-2009 o 22:43.
|