Elf leżał na niewygodnym łóżku w jednej z tańszych karczm. Głowię opierał na splecionych za nią rękach. Do pomieszczenia, przez brudne okno dostawały się pierwsze dzisiejsze promyki słońca. Wpatrując się w sufit długouchy myślał o swoim nowym zadaniu, kompanii oraz całej wizji morskiej podróży.
"Żyj z dnia na dzień..." - wspominał swoje motto. Niestety ostatnio takie życie było coraz trudniejsze. Sprawdzało się w gęstwinach Wysokiego Lasy, który od lat był jego domem. Doskonaląc swoje umiejętności doskonale poznał leśne otoczenie, które niestety bardzo różniło się od miejskiego gorączki.
Wzrok elfa powędrował z bladego sufitu na pobliskie krzesło, które było obładowane jego ekwipunkiem. Wyczołgał się spod pierzyny, po czym ruszył dokonać porannej toalety.
Jego mokra twarz wisiała nad miską pełną wody, a włosy leciutko uderzały o przezroczystą taflę wprawiając płyn w drobny ruch. Jedna z kropel powędrowała na kraniec nosa po chwili odczepiając się od jasnej twarzy elfa. Topiąc się w głębinach misy wypełniła ją intensywną czerwienią powoli zamazując odbicie oczu elfa w tafli wody.
Powieki zamknęły się a cały masakryczny obraz powędrował przez każdy zakamarek skrytego elfiego umysłu. Wszystko powróciło do normy.
Teraz już czysty wyprostował plecy i skierował swoje kroki ku stosowi ubrań. Odział nagą klatkę piersiową w miękką koszulę, a na nią nałożył swój sztywny, skórzany pancerz przywlekając jego materiał do delikatnego ciała ściąganymi uściskami. Pokrywszy rękę od nadgarstków po łokcie podobnym do bandaży materiałem, przyodział długi płaszcz o kolorze mieszanej zieleni z brydnym brązem. W obie przyczepione u boków pochwy wkrótce wsunęły się dwa ostrza, będące od lat najlepszymi przyjaciółmi elfa. Gdy tylko biało-czerwona bandana okryła elfie czoło układając ciemne włosy według starego wzoru, Ilian opuścił pomieszczenie, do którego planował w najbliższym czasie nie powracać. Schodząc ze schodów pozdrowił karczmarza i opuścił lokal.
Był późny ranek, gdy elf wyszedł na zatłoczone już ulice. Ciekawe tylko co będzie robił do nocy. Jego plecak spoczywał bezpiecznie na jego plecak, a załadowany był wszystkim czego elf oczekiwał potrzebować na wyprawie. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia, być może jakiś błazen znów zabawia znudzonych mieszczan przemierzających ulice Waterdeep. A może mieszkańcy tak wielkiego miasta zajmują się bardziej ważniejszymi rzeczami w dzień świąteczny. Ilian tego nie wiedział, ludzkie obyczaje nie był znane jego naturze. |