Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2009, 23:22   #127
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Nieco poirytowany kłótnią z Sabrie elf postanowił skorzystać z możliwości jaką dał mu Morgan . Wraz z Vraidemem wyruszyli na epicką przygodę w celu odnalezienia mitycznej Dru – jak cynicznie elf, mimo niejakiej ulgi, zatytułował ich zadanie.

- Spróbuj ją wywęszyć Vraidem, w okolicy nie ma zbyt wielu gnomów, szczególnie takich jak ona... – spokojnie przekazał chowańcowi elf starając się powstrzymać emocje. Był zdenerwowany, nawet wściekły. Przed chwilą sam rozmyślał o zmianie stylu mówienia, teraz był pewien że tego nie zrobi, nie po uwagach Sabrie.

Vraidem ruszył w kierunku karczmy, przebiegł kilka metrów...i kichnął. Łapami zaczął ocierać nos, a w umysł elfa uderzyła jego irytacja. Coś łaskotało nos ..chowańca jakieś proszek. Po chwili zaczął się tarzać na ziemi w desperackiej , a czniemozliwej próbie usunięcia tego..czegoś.

Elf spojrzał zdziwiony na zachowanie psa, po chwili jednak odczuł strach, panikę. Musiał mu jakoś pomóc! Nie wiedział co to za proszek, było to bardzo podejrzane, ale teraz problemem był proszek!

- Trzymaj się, Vraidem, zaraz sprowadzę pomoc! – powiedział na głos. Pobiegł do tawerny.

-Wody! Kubek wody! Szybko! – krzyknął do dziewki w środku.

W tawernie był pełno pijanych gości, choć większość z nich wyszła podziwiać mający sie rozpocząć pojedynek. Najbliższa służka zdziwiona poleceniem elfa, ruszyła do kuchni, by po chwili przynieść mu kubek wody.

Elf wyrwał jej kubek z ręki zanim zdąrzyła mu go podać. Obrócił się i pobiegł zostawiając zdziwioną kobietę samą, nie licząc bandy zapijaczonych "szalchciców". Pobiegł do Vraidema, wciąż biedny się szarmotał.

-Spokojnie, zaraz przemyję ci nos! – powiedział, po czym zabrał się delikatnie do dzieła, głaszcząc co chwilę chowańca aby go uspokoić.

Chowaniec się po chwili uspokoił, nadal kichając nerwowo...

Elf przytulił chowańca i nadal go głaskał jeszcze przez chwilę, w rzeczywistości samemu musząc się uspokoić.

Vraidem nadal kichał przez chwilę drżąc na całym ciele. Wreszcie przesłał prostą wiadomość.- To ...było irytujące.

-Źle to wygląda, ktoś upewnił się żeby nie było łatwo, ktoś kto nas zna, ktoś kto wie o tobie – w myślach kontynuował mag – Musimy być ostrożni.

-Nie martw się, na razie nie korzystaj z węszenia, spróbujemy innych sposobów. - uśmiechnął się do chowańca, lecz w środku zamiast strachu pojawił się gniew. Gniew o tyle niebezpieczny, że był on rzadkością u Teu.

Pogłaskał go jeszcze chwilę, wstał i ruszył do dziewczyny w karczmie.
-Zostań na chwilę przed wejściem, zaraz wrócę.

Powoli wszedł przez próg, ukłonił się.

-Wybacz pani, ale byłem w strasznym pośpiechu - odpowiedział, był zbyt wściekły aby bawić się w gry słowne i poezję - mam do ciebie jednak pewne pytanie. Otóż moja przyjaciółka, gnomka o imieniu Dru, lubiąca sobie dobrze popić, gdzieś mi z oczu zginęła. Nie wiesz pani gdzie mógłbym ją znaleźć lub gdzie ją ostatnio widziałaś? - starał się być grzeczny, ale jego ton był nieco chłodny. Gniew tak się wyrażał u elfa - chłodem.

- Tyle tu gości, kto by ich wszystkich spamiętał.- odparła służka, zamyśliła się.- Może tu mignęła, ale... nie..nie widziałam jej chyba.

- Nie ponaglam, ale bardzo mi zależy aby ją odnaleźć, bardzo.... ciężko jej nie zauważyć. Jest głośna, dużo pije, przechwala się, a gnomów tu też niewiele, czyż nie? – być może był nieco... napiętnujący, ale uszło to jego uwadze.

- Gości...Tych głośnych, od groma.- zaśmiała się dziewczyna i dodała.- Być może przechodziła tędy, ale..chyba tu jej nie ma.

Elf spojrzał na dziewczynę niezadowolony, gdzieś, w głębi jego oczu, niewielka czarna smuga złowrogo zatańczyła.

- Rozumiem. – odwrócił się i wyszedł do Vraidema.

- Sprawdźmy wóz. - zasugerował i ruszył do wozu.

Kuźnia była ciemna... i pusta. Ogień gasł a palenisku, części podwozia leżały rozłożone. A ładunek nietknięty.

Elf podszedł do wozu, obszedł go dookoła i sprawił wszystkie zakamarki, mają w pamięci "kreatywność" gnomki. Popukał też w drewno, sprawdzając czy nie ma żadnych ukrytych miejsc.

Nie znalał jednak niczego. Jakiekolwiek wóz ten miał tajemnice żadnej z nich już wcześniej nie odkrył Teu.


Od czasu spotkania z dziewczyną twarz maga ciągle trwała w tej samej pozie. Elf nie był zadowolny z wyników jego poszukiwań, a nie miał też czasu siedzieć przy wozie obstukując każdy jego centymetr, choć był pewny że coś tam jeszcze jest. Zamiast tego ruszył w stronę spiżarki gospody, być może tam, wśród trunków i jedzenia ukryła się gnomka


Spiżarka wymagała przejścia przez pełną ludzi kuchnię. Przeciskania się przez, aż do natrafiania na cerbera w babskiej postaci. Stary babsztyl czujnym okiem spoglądał na elfa, po czym niechętnie rzekł.- A ty tu czego?

Teu zwęził usta. Spojrzał na kobietę, z twarzą wyrażającą niezadowolenie, gniew i chłód.. Ciało elfa również zdawało się roztaczać aurę chłodu, jakby coś się wspinało, coś mrocznego i chłodnego, wokół jego sylwetki. Pasma ciemności coraz częściej tańczyły wokół tęczkówek elfa.

-Szukam przyjaciółki, gnomki o imieniu Dru. Lubi wino, jedzenie, jest zwinna i nieco... nieobliczalna, więc chciałbym sprawdzić spiżarkę czy jej tam nie ma, oczywiście może pani pójść ze mną, aby to sprawdzić. Bo nie chciałaby raczej pani zastać później spiżarkę wyjedzoną przez gnomkę o wielkim apetycie? – odpowiedział wreszcie, starając się być grzeczny, jak wcześniej, lecz jeszcze chłodniejszym tonem wypowiadał te słowa.

Kobieta spojrzała ponuro na elfa, machnęła mu łyżką drewnianą przed nosem i wycedziła przez zęby.- Ty mi tu z cyrkowymi sztuczkami nie wyskakuj.
Po czym dodała z podobnym chłodem.- Nie było tu żadnych gnomów ani niziołków. Szukaj gdzie indziej, tej swojej...Dru.

Uśmiech Teu niemiło się poszerzył.

-Zapewniam panią, że daleko mi od rozrywkowego typu cyrkowca. - po chwili zastanowienia – Dobrze, skoro pani tak twierdzi... nawet jeśli jest tutaj to się znajdzie prędzej czy później. - odszedł od kobiety, wyszedł z gospody i ruszył w las, okrążył gospodę, szukając jakikolwiek poszlak. Miał doskonały wzork nocą, choć liczył też nieco na Vraidema. Zapachów nie mógł czuć, ale rozglądać się nadal był w stanie. Rozdzielili się więc i zaczęli szukać.

Poszukiwania okazały się dość owocne. Na polanie, niedaleko gospody, znajdowało się dwóch jeźdźców oraz jeden koń wyczekujący na swego pana. Teu ostrożnie się skradał, rozglądając dookoła. Z tej odległości jednak nie mógł dostrzec nic wyrazistego, jedynie ich sylwetki – jeśli to byli oni.

Powoli, ostrożnie stawiając kroki, Teu zbliżał się do jeźdźców. Cieni jakby zaczęły go otaczać, światło księżyca przenikać. Był tam, choć nie można go było dostrzec. Tak jakby cieni utkały dla niego obraz, obraz polany nocą. Udało mu się dotrzeć na tyle blisko aby im się przyjrzeć.

Z bliska okazało się, że są to dwaj młodzi mężczyźni, każdy z nich uzbrojony był w krótki miecz i miał na sobie skórzaną zbroję. Trzymali po środku trzeciego konia luzem. Ich wzrok był skupiony na karczmie. Nic nie mówili...czekali, na kogoś lub na coś. Nie mieli jednak kajdan, ani wielkich worków, które wskazywałyby na porwaną Dru... mogli jednak czekać na porywacza. Elfi mag postanowił zaczekać i obserwować.

Tymczasem rozkazał chowańcowi okrążyć polanę skradając się w lesie i przyczaić się na jej skraju z drugiej strony. Gdyby nagle odjechali, w podejrzany sposób, lub próbowali uciekać – Vraidem mógł ich zaskoczyć.W pobliżu była też Sabrie, więc mieliby przewagę, jakkolwiek irytowała go myśl współpracy z nią to jednak to była jego praca i nie raz musiał działać z ludźmi, elfami, nawet krasnoludami, za którymi nie przepadał.
 
Qumi jest offline