Krasnoludzka głowa nie wyglądał tak źle jak przypuszczał zielarz. Trzeba było jednak natychmiast zająć się ręką, halfling wyciągnął bandaże i zioła - założył opatrunek na ręku po czym zajął się głową, chwile później gdy widział, jak sole budzą nieprzytomnego krasnoluda. Wszelkie przewidywania sprawdziły się ku szczęściu halflinga - krasnolud ruszył do boju! Rozpierała go duma iż tak wydatnie pomógł w walce. Właściwie to mógłby już spocząć na laurach i z radością obserwować pojedynek gigantów...perspektywa uczestniczenia w nim była jednak bardziej pociągająca. Zobaczył, że człowiek już nie dosiada monstrum, żałował przez chwilę iż nie był świadkiem ostatnich wydarzeń...natomiast radość z przywrucenia krasnoluda do aktywności wynagradzała mu to z nawiązką. Ruszył zaraz za krasnalem w zamiarze zrealizowania swojego wcześniejszego planu. W pewnym momencie przestał biec za krasnalem lecz ruszył w bok, w dłoniach niósł latarnię, jednak był pewny, że potwora zajmie się bardziej agresywnymi przeciwnikami...taką przynajmniej miał nadzieję. W chwili gdy krasnoludowie przeprowadzali atak, Tupik podbiegł z boku potwora, po drodze nacinając bukłaki z oliwą - stanowiące zapas zabrany z magazynku. Z bliska rzucił całym zapasem oliwy w bok potwora... Właściwie to w niego całego, ale wolał nie ryzykować przerzuceniem gadziny, chciał po prostu rozlać łatwopalny płyn na możliwie dużej powierzchni ciała. "Łuski to może i masz grube, ale jak się nagrzeją..."
Miał jedynie nadzieję, że rzut zapasem oliwy nie ściągnie na niego uwagi potwory, "Prawdopodobnie nawet tego nie odczuje" pocieszał się w myślach Tupik.
Uważał głównie na latający wszędzie ogon, jednak z tego powodu umyślnie nie zaszedł potwory od tyłu a z boku... i to nie sam a w obstawie. Starał się nie rzucać gadzinie w oczy, po prostu doskok , rzut z bliska i odskok... chwilę później miał nadzieję zrobić bestii poprawkę, tym razem rozbijając na niej lampę...
Sytuacja nie wyglądała najgorzej - zdłał szybko ocenić halfling. Co prawda bestia zrzuciła z siebie człowieka, ale dzięki temu umożliwiła realizację halflińskiego planu. Poza tym drugi człowiek włączył się do bitwy no i krasnolud powracał do boju. Zabójcy udało się zranić bestię - widać było, że dopiero specjalista potrafi radzić sobie z pancerzem...z marszu... Teraz zrozumiał dlaczego nazywano ich zabójcami. Halfling zastanawiał się jaki jest stan człowieka którego zrzuciła bestia, na razie jednak miał swój plan do zrealizowania.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 20-12-2009 o 10:12.
|