Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2009, 18:45   #35
kaufi
 
kaufi's Avatar
 
Reputacja: 1 kaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwu
Kapitan Dominicus wdrążył młodego sierżanta w rozkład treningów i wykładów jego podopiecznych. Następnie po krótkiej rozmowie i wytłumaczeniu wszystkiego dokładniej odprawił.

I tak rozpoczął się trening bandy dzikusów w oddział zwiadowców. Treningi Azrael prowadził osobiście starając się wdrążyć każdego w każdą możliwą technikę walki, na dystans, w zwarciu, z zaskoczenia a również jak radzić sobie nie tylko z żywymi przeciwnikami ale również pojazdami jak i większymy bestiami. Po każdym miesiącu treningów widział jak coraz bardziej przypominają wojowników niż barserkerów, i czuł się dumny z rezultatów swojej pracy.

Jego opinia wobec kobiet również trochę się zmieniła, choć nadal mial problem z ich zaakceptowniem to widzial że spisywały się całkiem dobrze, nie były tak samo silne ale wykazywały większą grację w tym co robiły.

I w końcu nadszedl ten dzień, po pół roku szkolenia Azrael dostał wezwanie od Kapitna Zwiadowców.

-Bracie Azraelu, szkolenie twojego oddziału przynosi niesamowicie dobre efekty ale jak sam wiesz szkolenie to nie wszystko, twoi rekruci potrzebują doświadczenia... i myślę że są wystarczająco gotowi. Misja na którą się udacię pasuje do twojego stylu walki więc nie powinniście mieć żadnych praoblemów...-

Sierżant wrócił do swojego pokoju i rozpoczął całonocnął modlitwę przed misją. Około pół godziny przed tym jak jego podopieczni wstali do porannej toalety sierżant poszedł wzić prysznic następnie ubral się i stanął zaraz pod dżwiami czekając i obserwując postacie wychodzące z pokoi i kierujące sie do „łaźni”, i z powrotem. Kiedy wszystcy byli już gotowi poprowadzil ich do kantyny.
Jak zwykle tloczne i głośne miejsce wprowadzało Azraela w lekkie zakłopotanie, wybko kierował się po jedzienie a potem po cichu siadał przy stole jego oddziału nie wymieniając z nikim słowa.

Kiedy tylko wszystcy skończyli i byli pewni że ruszą na trening Azrael wstał i zaczął ich prowadzić w całkiem innym kierunku. Kiedy wreszcie się zatrzymał stali w zbrojowni. Sierżant ruszył po swój ekwipunek a następnie skierowal się do głównego hangaru. Następnie wyjął dokument uprawniający ich do stratu i ruszył ku jednej z maszyn transportowych i przekazał papiery pilotom. Następnie odwrócił się do swoich podopiecznych.

-No dobrze... to jest chwila na którą czekaliście i byliście szkoleni przez pół roku mam nadzieję że nie zawiedziecie mnie a co ważniejsze Imperatora. A teraz na pokład.-

Gdy wszystcy znaleźli się już na pokładzie maszyna wystartowała.

Samir spojrzał na sierżanta i zapytał nerwowo.

- Z kim się zmierzymy sierżancie? Z buntownikami? Z heretykami może?-

Azrael podniósł głowę ukazując zlowieszczy uśmiech i pogładził dłonią blizne precinającą jego twarz. Wspomnienia z jego pierwszej misji pod kierownictwem jego sierżanta Dominicusa zaczęły wypełniać jego umysł.

Oddział Dominicusa przemieszczał się przez góry pustynnej planety Talaran, ich zadaniem było dostanie się do posterunku który obserwował doline przez którą biegł trakt hndlowy z północy na południe. Wszystko szło gładko, odnaleźli posterunek, oddział gwardi imperialnej byl w swojej liczbie i uzbrojeniu w którym mial być... gdy nagle rozpętało sie piekło, najpierw świst a potem eksplozje. Moździeże. W pierwszych sekundach zginęło około 35 gwardzistów i jeden zwiadowca. Wszystcy gwardziści ruszyli na swoje stanowiska a Dominicus porowadził zwiadowców na mur po lewej stronie od bramy... ze wzgórza zaczęła wylewać się zielona masa. Setki, tysiące orków rozpoczęły szarżę. Ze względu na wyposażenie tylko w pistolety i piły łańcuchowe oddział musiał czekać aż dystans między orkami a nimi się zmiejszy, gdy orkowie byli około 50 metrów od umocnień ostrzał z moździeży został zaprzestany. Kiedy orkowie zbliżyli się wystarczająco Dominicus wyłonił się zza muru i z okrzykiem na ustach rozpoczął osrzał, a wraz nim i jego ludzie. Umocnienia bazy jak i jej wyposażenie umożliwiły nam na „karczowanie” orków, kotóre nie mogły w żaden sposób sforsować mórów... naglę eksplozja wyrwała kawałek móru zaraz obok Azraela, zabierając ze sobą 6 zwiadowców i około 15 gwardzistów. Zamroczony Azrael obserwował jak orkowie wdzierają się i niemal jak nóż przecina masło przedzierają się przez formację gwardzistów. Główny plac został stracony, a dwa ciężkie boltery powstrzymywały orków przed dostaniem się do głownego bunkru. Naglę jeden z bolterów zaprzestał ognia, prawdopodobnie przeładowywał. Azrael poczył że coś podnosi go z ziemi, to był Dominicus –Musimy im pomóc jedynie przy bunkrze możemy coś zdziałać.- i zaczęliśmy się przedzierać po murze w kierunku bunkru, gdy wreszcie tam doszliśmy tylko Azrael i Dominicus dotarli do wejścia do bunkru. Nadal tylko jeden bolter utrzymywał ogień, Dominicus podszedł do wejścia i krzyknął –musimy ich odeprzeć, w imieniu imperatora do boju- i zza drzwi zaczęli sie wylaniać weterani wyposażeni w szotguny, a Dominicus poprowadził nas do ostatniej szaży. Wielu zgineło podczas tego ostatecznego ataku, zgineliby wszystcy gdyby nie dwa drop pody które spadły na plac i wyłonili się z nich wielcy wojownicy odziani w ciemno zielone zbroje i wyposażeni w święte boltery. Ostrzał z thunderhawków zniszczył większość artyleri jak i orków poza murami posterunku. Z całego posterunku przeżyło kilku gwardzistów i pięciu weteranów, k™órzy po bitwie podeszli do nas –chwała Imperatorowi że tu byliście po inaczej byśmy zginęli wewnątrz bunkru. Jako wyraz naszej wdzięczności i ku honorowi żołnieży przyjmijcie te oto szotguny naszych zmarłych toważyszy.-

-Z orkami... lądujemy na planecie Dyjiynus V a naszym zadaniem jest dowiedzenie się co się stało z oddziałami gwardi które zostały wysłane. Zostaniemy wysadzeni na skraju dżungli i będziemy się musieli przedżeć na północ do jedynego posterunku na tym kontynencie. Jakieś pytania?-
 
__________________
"because, if you confess with your mouth that Jesus is Lord and believe in your heart that God raised him from the dead, you will be saved."

Rom 10:9
kaufi jest offline