Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2009, 19:44   #8
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Reagował wolno, zdecydowanie za wolno. Obecność Kinnokk osłabiła jego zmysły, spowolniła ruchy i zniechęciła do podjęcia wyzwania, jakie podjęte być musiało. Spodziewał się przecież właśnie czegoś w tym stylu, chociaż nigdy by nie przypuszczał, że ogniwem zapalnym będzie jakiś satyr, który miał jakieś "ale" w stosunku do gospodarza całej tej maskarady. Można i tak, ostatecznie wszystko kończyło się w ten sam sposób. Spojrzał na krewniaczkę i pochylił nieco głowę, w geście przeprosin i jednoczesnego usprawiedliwienia. Musiał zrobić co do niego należało, niezależnie od faktu, czy było to Sigil, czy nie.
-Idź, jeśli musisz.
-Nie daj zrobić sobie krzywdy. Wierz dobrze.

Zgrzytnęło żelazo, gdy pokryte niezrozumiałym dla większości napisem ostrze wysunęło się gładko z pochwy. W tym samym czasie satyr postanowił zniszczyć portal, co jeszcze bardziej nasiliło i tak już ogromny chaos. Pewne grupy były w raju, ale Garl'kazz zdecydowanie do nich nie należał. Ruszył do przodu.

Stal zaszumiała w powietrzu, gdy githzerai rozpoczął taniec swojego miecza. Przylegająca do jego dłoni rękojeść była przedłużeniem ramienia, a skoncentrowany umysł stawał się katem. To była ta chwila, w której sprawiedliwość wymierzała się sama, ostrzem i przemocą, nie sądami. To była sytuacja, w której śmierć Chaosyty pozostanie bez wyjaśnień, gdyż prawo było jasne. Należało się bronić, należało bronić niewinnych. Wkroczył pomiędzy dwóch przeciwników, ubranych jakże nieadekwatnie do sytuacji. Kobieta z rogiem na twarzy była w sukni i mimo, że jej maczuga furkotała szybko w powietrzu, to była niegroźna dla zwinnego Garl'kazza. Gdyby tylko cały dom się nie chwiał, zabiłby ją w kilka chwil. Sytuacja sprawiła zaś, że sam się cofał, unikając maczugi i zaostrzonego pręta jej towarzysza. Chłodna kalkulacja pozwoliła mu wydedukować kilka możliwych rozwiązań, ale tylko w jednym przypadku nie tracił czasu. Spokojne oczy jeszcze raz rozejrzały się po otoczeniu, a on ledwo uniknął dziwacznego ataku satyra. To było oczywiste kto był jego prawdziwym wrogiem. Skupił swoją wolę i uderzył.

Lekkie wibrowanie powietrza poprzedziło cichy, głuchy huk, który posłał jednego z przeciwników na ziemię, a zaskoczona kobieta potknęła się o własną suknię, nadziewając na pędzący w jej kierunku miecz. Wytrzeszczyła oczy, patrząc prosto w zimne oblicze Łaskobójcy.
-Obyś znalazła swój chaos, zostałaś osądzona.
Wyciągnął ostrze, a kobieta upadła z mlaśnięciem na ziemię. Mała strata. Garl'kazz nie tracił czasu na drugiego i zwinnie przeskakując nad nim biegł już ku satyrowi. Temu nie szło tak dobrze, jak się spodziewał, gdy opancerzeni wojownicy atakowali go ze wszystkich stron. Żywiołaki zatrzymały jeszcze kilku, ale githzerai i na nie nie chciał marnować czasu. Wyminął jednego, sycząc z bólu, gdy ogniste szpony zahaczyły o jego bok. Sam ciął mieczem ogniste ciało. Nie czuł zniecierpliwienia, gdy coś znowu zastąpiło mu drogę. Cierpliwość była cnotą, a Łaskobójca metodycznie przedzierał się do przodu, tańcząc na kiwającej się podłodze. Satyr zbliżał się do okna. Chciał skakać? Czy wejść na dach? Tak czy inaczej, Garl'kazz podążał za nim. Pogoń była tym, do czego został stworzony.
 
Sekal jest offline