Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2009, 21:45   #138
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Tristis

Thoer siedział skulony w wykrocie, ściskając w ręce sztylet i przeklinając swojego pecha. Od strony obozowiska usłyszał zbliżające się szybkie kroki. Starał się policzyć napastników i wyszło na to, że w jego stronę idzie co najmniej czterech ludzi. Kroki ucichły.

- No i co? - usłyszał głos. Jego właściciel stał tuż obok wykrotu. - Nikogo tu nie ma...
- No ni ma - potwierdził drugi głos, niższy i powolniejszy. - Pewni jakowyś zwirz lazł przez las i cosik złamał.
- Żebym ja tobie czegoś nie złamał - warknął trzeci, ten głos Tristis już słyszał. Należał do komenderującego przed chwilą mężczyzny. - Coś tu musi być...

Dalszą rozmowę przerwało zamieszanie dobiegające od strony obozowiska. Krzyki mężczyzn, kwik koni i stukot kopyt. Księżyc akurat skrył się za chmurą. Zapadła ciemność.

- Goy, pilnuj tutaj. Reszta za mnÄ…!
- dowódca wydał komendę i Tristis usłyszał, jak trzech wrogów oddala się szybko ku obozowi. Ten, który pozostał, przez chwilę stał w bezruchu, najwidoczniej rozglądając się w ciemnościach. Potem zrobił krok naprzód, ziemia uciekła mu spod nóg i runął jak długi na kulącego się w wykrocie Tristisa.

Elissa

W zamieszaniu jakie zapanowało w obozie, Elissie udało się przeprowadzić swój plan niemal perfekcyjnie. Odciągnęła od obozowiska niemal wszystkich przeciwników, którzy pokrzykując i klnąc biegali za nią po ciemnym lesie. Co chwilę dało się słyszeć odgłosy upadku, bądź zderzenia człowieka z drzewem. Jednak pościg pozostał w tyle. Najwidoczniej napastnicy słusznie stwierdzili, że gonić konnego pieszo po lesie, i do tego w ciemnościach, nie jest zbyt dobrym pomysłem i wrócili do obozu.

Przeciągłym gwizdem zawiadomiła czekających na drugim brzegu towarzyszy o potrzebie pomocy i skierowała konia ku rzece. Już po chwili zatrzymała się na brzegu, po przeciwległym zboczu zjeżdżali jej towarzysze. Sama spięła konia i ruszyła przez przybrzeżne zarośla, w górę rzeki. Gdy stwierdziła, że minęła już obozowisko skręciła w las i zaczęła rozglądać się za swym pechowym towarzyszem.

Księżyc znów wyjrzał zza chmury, zalewając las bladą poświatą. Tristisa nie było nigdzie widać. Od strony obozowiska, skrytego teraz za gęstwą krzaków, dobiegały odgłosy krzątaniny, przerywane wykrzykiwanymi rozkazami.

Wulfstan, Revellis, Thorgar

Stali na skarpie i czekali. W pewnej chwili, znajdujący się w dole, na drugim brzegu las, rozbrzmiał krzykami i tętentem kopyt. Po chwili usłyszeli gwizd. Gwizd, a więc to ich nowa towarzyszka, Elissa, wzywała pomocy. Oczywiście, przecież to kobieta... Takie powinny siedzieć przy garach lub dogadzać mężczyznom, a nie biegać po lesie w nocy.

Jak poparzeni zerwali się i wskoczyli na konie. Każdy z nich sprawdził jeszcze broń i już po chwili zjeżdżali ku rzece. W przybrzeżnych krzakach mignęła im Elissa, o dziwo, na koniu. O co chodzi?

Dojechali do brzegu rzeki, pęciny koni zaczęły grzęznąć w mule. Musieli zwolnić. Wjechali w wodę i konie mozolnie zaczęły brnąć ku drugiemu brzegowi. Po chwili przekroczyli rzekę i wyjechali na suchy ląd. Gdzieś przed nimi, między drzewami znajdowało się obozowisko wroga. Jednak z miejsca, w którym stali, nie mogli dokładnie określić jego lokalizacji. Ostrożnie zagłębili się między drzewa, licząc na łut szczęścia. Nie pomylili się...

Dokładnie przed nimi, przez krzaki, przebijał się blask ognia. Słychać było krzątaninę i urywane rozkazy. Trzej wojacy mocniej ścisnęli trzymaną broń i spięli konie...
 
xeper jest offline