Zatrzymał się. Efekt był zgodny z przewidywaniami ofia... yy... marynarza. Ork obrócił się na pięcie w jego stronę. Ręce miał spuszczone swobodnie. Nagle bez większego ostrzeżenia wystrzelił w stronę "rozmówcy". Zatrzymał się dopiero tuż przez nim. Opierając ciężar ciała na nodze wykrocznej obniżył głowę tak, by byli twarzą w twarz. Ich czoła dzieliło zaledwie 10 cm przestrzeni.
-Tobie naprawdę życie jest niemiłe...-odparł delektując się tymi słowami- Przedstawiłem się na samym początku... Jeśli naprawdę jesteś taki hardy, to możemy zmierzyć się w pojedynku...-i tu na całkiem kamiennej zakwitł uśmiech- Tak po za tym- parł już coraz spokojniejszym tonem- twoja mama ma ładne imię. Rób co masz robić- Machnął bezradnie łapą -
Ciekawiło go tylko, czy marynarz odgadnie, co jadł dzisiaj na śniadanie...
__________________ "Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki" Sztuka Wojny |