Nie dość, że musieli kogoś wydostać z więzienia, to teraz mieli jeszcze walczyć ze strażą miejską.
Już chyba nigdy nie będzie mógł pokazać się w Waterdeep...
Za te parę groszy to chyba nie było warto.
- Łodzi nie macie, czy co? - spytał nieco zdegustowany całkowitą bezmyślnością swych pracodawców. - Co za problem przewieźć kilka osób - machnął ręką, obejmując całe zgromadzone w magazynie towarzystwo - dopłynąć do okrętu od strony morza i wejść na pokład?
- Noc ciemna - dodał - któż by coś zauważył? Bez zamieszania, wrzucania strażników do morza i temu podobnych cyrków?
- Ale teraz to już chyba za późno... - dodał. Tupot butów zbliżających się strażników słychać było coraz głośniej.
- Zaprośmy ich do środka - zaproponował. - Dostaną po łbach i nawet nie będą wiedzieli kiedy i od kogo. Tylko nie zabijcie nikogo... Ja sobie usiądę tam - wskazał odległą skrzynkę - a wy poczekacie na nich przy drzwiach. Jak wejdą... Sami wiecie, co zrobić... |