Egon Siwobrody - Wreszcie coś konkretnego - mruknął - Pewnie, że idziemy, nie damy się jakimś obdartusom, psim synom, poszukiwaczom z bożej łaski! Idziemy! - powtórzył pewnie, walnął kosturem w ladę i zaczął zbierać się do drogi. - A jak będą sprawiać, pry, kłopoty to się im przefasuje buźki i fertig. |